niedziela, 31 stycznia 2021

Mój Wielki Rok - styczeń 2021



Wreszcie się zdecydowałem. No bo kiedy jak nie teraz 😉 Chcę osiągnąć 310 gatunków (jak będzie więcej przyjmę w ciemno 😀 ) a marzę o burzyku szarym w tymże roku. No i żeby zdrowie dopisało a i cierpliwości i wytrwałości nie zabrakło 😊 .

No to  3...2...1... START !!!



*****
31 styczeń

Pamiętacie scenę z filmu "Wielki Rok" jak jeden z bohaterów, Stu Preissler, niewzruszony (w przeciwieństwie do innych przebywających z nim ptasiarzy 😉) zapachami otoczenia biegał za ptakami po wysypisku śmieci ? W zbliżonych okolicznościach spędziłem dzisiejsze niedzielne przedpołudnie. Na składowisko odpadów w Ostrowie Wielkopolskim ściągnęła mnie mewa blada, która od kilku już lat spędza tutaj zimę wraz z innymi dużymi mewami, głównie srebrzystymi. Na miejsce dotarłem przed 9, akurat mewy zaczęły przylatywać na wysypisko, siadając wcześniej na przylegających do niego polach wraz z bardzo licznymi krukowatymi. Widząc na polu grupę mew zatrzymałem samochód no ale czujne ptaszyska natychmiast się poderwały nie dając mi możliwości przejrzenia stada. Za chwilę odzywa się telefon. Okazało się, że nie tylko ja jeden jestem zainteresowany mewą bladą. Dzwoni Maksiu Bojarowski, informując mnie, że w tym stadzie spłoszonych mew była mewa blada, którą wypatrzył wcześniej wraz z kolegą. Na szczęście spłoszone mewy przelatują tylko na teren wysypiska i siadają na dachu dużej hali. Łączymy siły. Po chwili mogę się cieszyć z nowego gatunku a w zasadzie dwóch, bo oprócz mewy bladej udaje się wypatrzeć też dorosłą mewę żółtonogą 😁. 

Dorosła mewa blada Larus hyperboreus na dachu hali składowiska odpadów w Ostrowie Wlkp. (widok od ul. Osiedlowej). Trzeba powalczyć o lepszą dokumentację, tym bardziej, że okazja ku temu jest 😉

Dzięki mojemu serdecznemu przyjacielowi, Pawłowi Dolacie, który mieszka w Ostrowie i już od wielu lat z ogromnym zapałem odczytuje obrączkowane mewy żerujące na składowisku odpadów mając "pozwoleństwo" na wejście (wraz z maksymalnie 1 osobą towarzyszącą), udało mi się wejść na ten pilnie strzeżony obszar. Nie bez trudu odnajdujemy i mewę bladą i mewę żółtonogą odpoczywające z innymi mewami na niewielkich "hałdach". Troszkę wykorzystując szpaler sosenek staramy się "maskować" przed ich czujnym wzrokiem. Udaje się to na tyle, że zdecydowanie poprawiam dokumentację. Ptaki zrywają się jednak i przelatują na zasadnicze wysypisko. To chyba znak, że coś tam "rzucono". Na składowisku są już mniej płochliwe, ale nie udaje nam się więcej zobaczyć wspomnianych obu gatunków. Czas na kawę u Pawła i trochę wspominek bo nie widzieliśmy się "kopę lat".  Paweł - Dziękuję. I pewnie  się niebawem zobaczymy. Pierwszy miesiąc Mojego Wielkiego Roku zakończony, jakże udanie 😀.

Dorosła mewa żółtonoga Larus fuscus na składowisku odpadów w Ostrowie Wlkp.
Dorosła mewa żółtonoga Larus fuscus na składowisku odpadów w Ostrowie Wlkp.
Dorosła mewa blada Larus hyperboreus (odwrócona głowa) na składowisku odpadów w Ostrowie Wlkp.
Dorosła mewa blada Larus hyperboreus na składowisku odpadów w Ostrowie Wlkp.
Dorosła mewa blada Larus hyperboreus na składowisku odpadów w Ostrowie Wlkp.
Dorosła mewa blada Larus hyperboreus na składowisku odpadów w Ostrowie Wlkp.
Dorosła mewa blada Larus hyperboreus na składowisku odpadów w Ostrowie Wlkp.
Wysypiskowy "miszmasz": kawki, gawrony, szpaki i mewy srebrzyste
Permanentne poszukiwania "czegoś smacznego"
Mewy srebrzyste Larus argentatus - "młodziaki" na wysypisku w Ostrowie Wlkp.
Ja na składowisku odpadów w Ostrowie Wlkp. - jeszcze nie jako odpad 😉 fot. Paweł T.Dolata


30 styczeń

Zacząłem dzień od sikory ubogiej która zjawiła się przy moim karmniku. Dzień pod względem pogody zapowiadał się fatalnie ale mimo to postanowiłem się ruszyć się i objechać znane stanowiska sów, tych nie bojących się pokazywać za dnia czyli puszczyka i pójdźki 😉.  Zaczęło się bardzo obiecująco bo w pewnej, znanej z historii, wsi w mojej gminie potwierdziłem obecność puszczyka w kominie wentylacyjnym budynku. Wyglądał jakby był elementem budynku ujętym w planach przez architekta. Następne godziny nie były już tak łaskawe. Przeniosłem się do sąsiedniego powiatu w celu skontrolowania otoczenia dwóch budek lęgowych dla pójdźki, które zostały zamontowane przy współudziale Krystiana Jainty. Według  gospodarzy sowy kręcą się przy ich zabudowaniach, mnie jednak nie udało się ich wypatrzyć w szczelinach budynków. No trudno, zjawię się tu ponownie wczesną wiosną. W drodze powrotnej nad Chlinką trafia mi się fajne stadko raniuszków.

Sikora uboga Poecile palustris za moim oknem
Sikora uboga Poecile palustris za moim oknem
Puszczyk Strix aluco - strażnik budynku
Raniuszek Aegithalos caudatus nad Chlinką
Raniuszek Aegithalos caudatus nad Chlinką

Nie był to jednak koniec moich dzisiejszych zmagań z próbami "pozyskania" sów do mojej listy gatunków 😉. Wieczorem wraz z Kasią i Krystianem Jaintą objechaliśmy stanowiska płomykówek w powiecie zawierciańskim. Nie trafiliśmy chyba jednak z pogodą. Z tej wieczornej wyprawy wracam jedynie z wodnikiem słyszanym na rozlewiskach w Sławniowie. Dobre i to 😉

29 styczeń

Zima nie odpuszcza. Ja też nie 😉. "Wielki Rok" to dla mnie nie tylko zaliczanie gatunków. Chciałbym aby ta "pogoń" za kolejnymi gatunkami dawała mi też możliwości zobaczenia wielu nowych miejsc, odwiedzenia "starych śmieci" ale i, a może przede wszystkim, zawierania nowych znajomości z ludźmi pozytywnie zakręconymi wokół ptaków  😊. Tak też staram się planować moje ptasie wypady. 
Dzisiaj trafiłem nad industrialny odcinek rzeki Białej, dopływu Wisły, w Czechowicach - Dziedzicach, gdzie moim przewodnikiem był Wojtek Kaprzyk, lokalny miłośnik ptaków i fotograf przyrody. Do Wojtka zagadałem na fejsie, bo pochwalił się zimowiskiem samotników w liczbie 6 os. u Niego właśnie nad Białą. Może zimowanie samotników nie jest czymś sensacyjnym ale już w takiej ilości w jednym miejscu to już jest "coś". Postanowiłem więc to miejsce zobaczyć. Ponieważ Wojtek dysponował czasem od południa, więc rano odwiedziłem, tak po drodze, zbiornik Pogoria III w Dąbrowie Górniczej, skąd Radek Gwóźdź z kolei donosił o m.in. hełmiatkach. Zbiornik w znacznej części był zamarznięty ale na środku utworzyło się duże oparzelisko z masą wodnego ptactwa. Łyski w liczbie lekko licząc 600 dominowały, ale były też m.in. gągoły, czernice, głowienki, perkoz dwuczuby no i ... na pewno 2 samce hełmiatki 😊. Przy molo zaś stały zimowy element na Pogorii III - łabędzie nieme, czekające na "dary" od ludzkości oraz krzyżówki i łyski. Udało mi się odczytać kilka obrączek na łabędziach, z braku czasu na pewno jednak nie wszystkie. Nie wypadało się przecież spóźnić do Czechowic 😉. 

Jeden z dwóch kaczorów hełmiatki Netta rufina na zbiorniku Pogoria III
"Łasuchy nad łasuchami" czyli łabędzie nieme Cygnus olor przy molo na Pogorii III

Rzeka Biała (lokalnie zwana raczej Białką) w Czechowicach, przynajmniej na odcinku przy ul. Junackiej, ma ewidentnie górski charakter. No przecież Beskidy są na wyciągnięcie ręki. Teraz jest płytko, w korycie odsłoniły się duże połacie dennych rumowisk otoczakowo-gruzowych, ciek utrzymuje jednak wartki bieg. Białka ma cechę, którą nie mają inne rzeki o górskim charakterze. Zapach proszku do prania 😏. Choć woda nie przypomina ścieku to jednak ten zapaszek jest charakterystyczny. Cóż taki to już urok cieków w przemysłowych obszarach miast. No ale widać ptakom jest tutaj dobrze bo oprócz samotników, których dzisiaj widzimy łącznie 4 w dwóch miejscach, dodatkowo są pluszcze, pliszki górskie no i nie mogło zabraknąć też zimorodka
Wojtek opowiada o ptakach spotykanych w tej okolicy w innych porach roku i zaprasza na ślepowrony. Może skorzystam, póki co dziękuję za tą wspólną godzinę w terenie. Było warto 😀. 

Rzeka Biała w Czechowicach-Dziedzicach zimowiskiem dla samotników Tringa ochropus
Samotnik Tringa ochropus zimujący nad Białą w Czechowicach-Dziedzicach
Kolejny samotnik Tringa ochropus zimujący nad Białą w Czechowicach-Dziedzicach

Napotkane nad Białą pliszki górskie Motacilla cinerea i ...
... pluszcze Cinclus cinclus to znak, że góry są blisko

W korycie Białej. Krótki wypad i 3 gatunki doszły 😊 fot. W. Kaprzyk


27 stycznia 

O świcie dojechałem do maleńkiej wioski Wybicko. Wokół rozległe pola przykryte skromnym śnieżnym puchem, gdzieniegdzie widoczne zamarznięte kałuże po odwilży. Wyłączam silnik. Wokół przejmująca cisza. Nie trwa jednak zbyt długo. Dokładnie o 7:35 od strony Zalewu Wiślanego do moich uszu dociera gęganie gęsi a za chwile na niebie pojawia się pierwszy klucz, za nim kolejny, kolejny i następne. Gęsi przelatują dosłownie nad moją głową. 50...100...200 ...500...1000 - dalej już nie liczę. Tomek Mokwa napisał mi wczoraj, że tej zimy jest ich tutaj ok. 1 600. Nie dostrzegam w gęsich grupach innych gatunków. Są tylko bernikle kanadyjskie. Taki coroczny pierzasty "szwedzki potop", bo prawdopodobnie to z tej populacji pochodzą zimujące u nas "kanadyjki". Bernikle lądują na polach między wsią a trasą S7. Cały spektakl przylotu trwa mniej więcej do 8. Warto było to zobaczyć i przeżyć. No tak to rozumiem zaliczyć ten gatunek, a nie jakieś tam pojedyncze ptaki pod Warszawą czy Krakowem 😜.

Żuławy Wiślane - pola koło wsi Wybicko
Nadlatują bernikle kanadyjskie Branta canadensis
Bernikle kanadyjskie Branta canadensis - pola koło wsi Wybicko

Bernikle kanadyjskie Branta canadensis - pola koło wsi Wybicko
Bernikle kanadyjskie Branta canadensis - pola koło wsi Wybicko

Po tych estetycznych przeżyciach wracam ponownie na cypel szukać biegusa morskiego. Zrobiła się iście wiosenna pogoda. W zatoce dostrzegam nawet kitesurfingowca. Docieram do "helskiej czekolady". Rzeczywiście betonowe płyty wzmacniające brzeg wyglądem przypominają tabliczkę czekolady chociaż mnie bardziej kojarzą się z gofrem 😉. Dzisiaj wieje od lądu więc fale obmywają kamienie przy płytach. A to doskonała okoliczność aby uaktywnił się biegus morski. O ile jest. I rzeczywiście był. Bez trudu dzisiaj daje mi się namierzyć. Ależ mi przysporzył radości 😀. Na stromych, mokrych, śliskich kamieniach biegusowi nie zawsze udaje się ustać i ześlizguje się niepewnie na łapkach niczym początkujący narciarz. Zabawnie to wygląda. Warunki są niezłe to i dokumentacja ze spotkania powinna być przyzwoita. Nadarza się też okazja osobiście podziękować za wskazówki Jarkowi Jankowskiemu, który też zjawia się na sesję fotograficzną z biegusem. Ostatecznie wracam z mojego morskiego wypadu z tarczą 😊.

Biegus morski Calidris maritima
Biegus morski Calidris maritima
Biegus morski Calidris maritima
Biegus morski Calidris maritima
Biegus morski Calidris maritima
Biegus morski Calidris maritima
Biegus morski Calidris maritima
Biegus morski Calidris maritima

26 stycznia

Od rana przy helskim porcie szukam biegusa morskiego. Niestety bez sukcesu. Po ptaku. Na gatunek będę musiał czekać do jesieni. Bez problemu ponownie znajduje świergotka nadmorskiego. Marne to jednak pocieszenie. Odwiedzam "wraki", gdzie mam nowość - edredony. Szkoda, że tak daleko. Ależ te kaczory są piękne. Jakby wliczyć w listę bajkałówkę z "Jamnika", to edredon byłby gatunkiem nr 100 w "Moim Wielkim Roku". No cóż trzeba wracać, w planie tego wyjazdu miałem jeszcze przekimać się w Stacji Ornitologicznej i rano "spenetrować" ujście Wisły w Mikoszewie. W drodze do Gdańska odwiedzam baseny portowe w Kuźnicy i w Pucku, w których królują grążyce: czernice, głowienki i ogorzałki. Zaglądam do Górek Zachodnich, gdzie na Wiśle odhaczam perkozka - oficjalnie to on jest nr 100 😀. 
Niestety w Stacji nie zanocuję - odmowa ze względów covidowych 😕. Ostatecznie ląduje w Stegnie. Na fejsie dowiaduje się, że dzisiaj w Helu był widziany biegus morski przez Jarosława Jankowskiego 😲. Okazuje się, że popełniłem błąd skupiając swoje poszukiwania biegusa na kamieniach przy falochronie portowym. Biegus trzyma się kamieni tych przy tzw. "helskiej czekoladzie". Też tam chodziłem, ale musiał się nieźle skryć między kamieniami. Od Jarka dostałem wskazówki, gdzie szukać "morszczuka" i wyjaśnienie co to jest "helska czekolada" 😉. Jutro więc wracam na Hel, ale wcześniej poszukam bernikli kanadyjskich. Wiedziałem, że na Żuławach corocznie zimują w dużej liczbie kanadyjki pochodzące ze Skandynawii. Po konsultacjach z Tomkiem Mokwą i Markiem Betlejewiczem już wiem mniej więcej gdzie ich szukać 😊. To tylko kilka kilometrów od mojej "noclegowni".

Świergotek nadmorski Anthus petrosus w helskim porcie
Samiec edredona Somateria mollissima przy wrakach w Helu
Ogorzałki Aythya marila i czernice Aythya fuligula przy molo w Pucku
Mewa siwa  Larus canus (2. zima) z portu rybackiego w Pucku

25 stycznia

Miał być zimowy drogowy armagedon ale na szczęście dla mnie zima zaatakowała najbardziej południowy-wschód Polski dzięki czemu przemieszczając się ku helskiemu cyplowi  mogłem pozwolić sobie na te 120 na liczniku 😉. Napotkane o świcie stado bernikli białolicych pod Władysławowem zapowiadało udany dzień. I to był udany dzień 😀. Zatoka wypełniona ptakami, słońce, niewielu spacerowiczów - czegóż chcieć więcej. Odwiedzane akweny portowe rozbrzmiewały charakterystycznymi nawoływaniami "au - au -ałłau" kaczorów lodówki, które obok kormoranów oraz mew srebrzystych i śmieszek dominowały liczebnie w tych miejscach. W porcie w Helu dwie foki szare z ciekawością przyglądały się moim fotograficznym zmaganiom z lodówkami. Foki w tym portowym akwenie to już chyba standard. Jak byłem tutaj jesienią też były 😉. Niestety nie odnalazłem biegusa morskiego ale w zamian był świergotek nadmorski. Może biegus odnajdzie się jutro ?  Wszystko wskazuje na to, że jutro pęknie pierwsza "100" 😋.

Bernikle białolice Branta leucopsis pod Władysławowem

Świergotek nadmorski Anthus petrosus w porcie w Helu
Świergotek nadmorski Anthus petrosus w porcie w Helu
Foka szara Halichoerus grypus w basenie portu w Helu
Foka szara albo też szarytka morska (jak kto woli 😁)  Halichoerus grypus w portowym basenie w Helu

Kaczor lodówki Clangula hyemalis - przeuroczy
Kaczor lodówki Clangula hyemalis w porcie w Helu
Istna inwazja kormorana Phalacrocorax carbo na maleńki port we "Władku" - na fotce jest tylko fragment tej "czarnej tłuszczy" 😲
Szlachary Mergus serrator przy molo w Jastarni (2 samce i samica)
Mewa siodłata Larus marinus w marinie w w Jastarni
Kwiczoł Turdus pilaris - oj chciałoby się aby jego miejsce zajął jakiś przybysz ze wschodu 😉


24 stycznia

W dzisiejszym okienku pogodowym "przybył" pełzacz ogrodowy. Śnieg powrócił. "Uderzam" na Zatokę Gdańską 😀.

Pełzacz ogrodowy Certhia brachydactyla - park w Nowym Dworze koło Skierniewic

22/23 stycznia

Dwa dni - dwa miejsca. Wczoraj co prawda "w pracy" ale udało się dorzucić do listy myszołowa włochatego pod Raciborzem a dzisiaj od rana z Kasią już w okolicach Skierniewic, w deszczu, doszły kolejne "nowości" z których najbardziej ucieszyły mnie kuropatwy 😊. Jutro ciąg dalszy choć aura nie będzie chyba sprzyjająca ⛆. No powoli zbliżam się do pierwszej SETKI 😊.

Myszołów włochaty Buteo lagopus - samiec - 22.01.2021 - pola pod Pietraszynem
Zimorodek Alcedo atthis bez wątpienia ożywił ubogą w barwy o tej porze roku dolinę Skierniewki 
Mrozy ustąpiły, zrobiło się cieplej i od razu czuć wiosnę 😉- szpaki Sturnus vulgaris
Kuropatwy Perdix perdix - gatunek ginący 
Skute lodem rozlewiska Słudwi i Przysowy koło Złakowa Kościelnego


21 stycznia

"A co panowie sowów szukacie ?" - zagadnął do mnie i Jacka Betlei jeden z pracowników zakładu kamieniarskiego w pewnej miejscowości w powiecie raciborskim. "Były tu, wskazuje na brzozy. Bardzo dużo ich tu siedziało. A ze trzydzieści. Teraz się przeniosły tam w te świerki" - ciągnął dalej wskazując kierunek 😲. To, że się spłoszone przeniosły, wiedzieliśmy już od znalazcy tego zimowiska uszatek Pawła Bernasa. Gromadzenie się uszatek zimą przy siedzibach ludzkich nie jest niczym nadzwyczajnym ale to, że wśród nich znajdzie się uszatka błotna no to już jest przypadek z tych nadzwyczajnych. I właśnie błotnica (czyli uszatka błotna) była tym magnesem, który ściągnął nas w ten dzisiejszy słoneczny dzień tutaj. Miejscowa ludność wie o tym zimowisku i na szczęście nikomu ono nie przeszkadza. Jedna z sympatycznych mieszkanek instruuje mnie, gdzie mam iść aby dostać się do ogrodu, gdzie rosną "świerki z uszatkami". Dziękujemy, ale nie mamy parcia na zdjęcie życia. Uszatkę błotną znajdujemy dość szybko. Siedzi przy pniu świerka między domami i patrzy na nas tymi swoimi żółtymi oczami. Chyba już czuje, że jest obiektem zainteresowania chociaż obserwujemy ją z ulicy i z odległości ponad 50 metrów.  Obok niej mniej schowana "zwyczajna" uszatka. W sumie widzimy trzy uszatki w dwóch miejscach. Pewnie jest ich więcej, ale nie przyjechaliśmy przecież aby je liczyć. Cel osiągnęliśmy - możemy wracać 😊. Uszatki zostają nie niepokojone a mnie przybyły w "Moim Wielkim Roku" 2 kolejne gatunki. 

Uszatka Asio otus
Uszatki - sąsiadki. Z prawej uszatka błotna Asio flammeus
Uszatka Asio otus (z lewej) i uszatka błotna Asio flammeus zdają się informować "WIDZIMY WAS"
Uszatka błotna Asio flammeus

Moi drodzy przyjaciele, znajomi i czytelnicy śledzący mojego bloga - błagam nie pytajcie mnie o dokładną lokalizację bo nic nie wskóracie 😀. Obiecaliśmy to znalazcy. Natomiast każdy może napisać do Pawła na fb i spróbować się dowiedzieć.
19 stycznia

Zdołaliśmy zdrzemnąć się 2 godziny. Jakoś 😉udało mi się ustalić dokładne miejsce przebywania płochacza. Przekazuję info Stasiowi Turowskiemu, który już ze świtem pojawił się w Pniewie. Po niedługim czasie mam zwrotną informację, że płochacz jest. Jest dobrze 😊. Niewyspani, zmęczeni ale z nadziejami na zobaczenie nowego gatunku meldujemy się przed 10 na posesji przy ul. 18 maja 54 we wsi Pniewo. Jest tu już oczywiście kilkanaście osób. Wszyscy już płochacza widzieli ale u niektórych jakieś takie miny nie odzwierciedlające mega radości. No tak. Sprawa się wyjaśniła. Okazuje się, że  jednak to jest płochacz syberyjski a nie czarnogardły i większość tłiczerów już ten gatunek ma zaliczony z pamiętnego jesiennego nalotu w 2016. Syberyjski gość przylatuje sobie na posesję pod "kule" z pokarmem dla sikor, gdzie zbiera to co z "kul" spadnie. Przestrzegamy wymogów ustalonych przez właściciela posesji przez co możliwości obserwacji mamy trochę ograniczone (nie widzimy "kul") no ale ptaki kręcą się przelatując przed nami od czasu do czasu siadając na orzechu włoskim czy niewielkim winobluszczu przed nami. Nie musimy długo czekać. Płochacz zjawia się po kilkunastu minutach. Mam szansę dwukrotnie uwiecznić nasze spotkanie (raz gdy usiadł na gałęzi orzecha, drugi raz na winobluszczu) ale niestety zanim autofocus mojego aparatu ustawia się w miejscu gdzie płochacz siedział jego już tam nie ma. Wrrrr 😡!!! Kolejne tegoroczne postanowienie przy okazji "Mojego Wielkiego Roku" - koniecznie zmienić "puszkę". Na posesji zostajemy z Irkiem do 13. Początkowo przez dobre pół godziny jesteśmy zupełnie sami. Płochacz już niestety w tym czasie się więcej nie pojawił. Nie dał mi trzeciej szansy. Pojawiła się za to druga zmiana tłiczerów. Zziębnięci na maxa wracamy na obiadek do Kasi 😊. No trudno - obserwacja bez zdjęcia ale z jaką ilością świadków😉. Płochacz syberyjski to już drugi ( a może trzeci - bo przecież bajkałówka "czeka w poczekalni" 😉) gatunek dopisany w tym roku do mojej listy krajowej. Oby tak dalej.

Rudzik Erithacus rubecula na orzechu

Kwiczoł Turdus pilaris na orzechu
Płochacz syberyjski Prunella montanella - też na orzechu 😉- 18.01.2021 - Pniewo poseja przy ul. 18 maja 54; foto Wojtka Janeckiego juniora (stojącego obok mnie, żeby nie było😊)


18 stycznia

Jeszcze wczoraj zachwycałem się zaśnieżonymi krajobrazami Górnego Śląska a tu już dzisiejsze przedpołudnie spędzam z Irkiem Woźniakiem wpatrzony w spokojną taflę Bałtyku koło Łukęcina na Wybrzeżu Trzebiatowskim.  Ktoś powie: "Toż to istne szaleństwo. Chciało Ci się ?" 😲. Mogę jedynie odpowiedzieć 2x "Tak" 😊. To jest właśnie "urok" "Wielkiego Roku" w czystej postaci 😁.
Po nocnej przeprawie po zaśnieżonych drogach i przy mrozie sięgającym w niektórych okolicach po trasie -20⁰C dotarliśmy w miejsce, skąd wczoraj raportowana była markaczka amerykańska. No niestety po całodziennym skanowaniu posiadaną optyką spokojnych wód Bałtyku nie udało nam się jej odnaleźć, ale za to były "zwykłe" markaczki, uhle, szlachar, lodówki, nury, perkozy dwuczube, kormorany, nurogęsi, gągoły i trochę jeszcze innych gatunków, nie koniecznie związanych z morzem, jak chociażby stada grzywaczy i siniaków czy też żurawi spotkane na polach pod Kamieniem Pomorskim. Trochę więc gatunków do listy doszło. 

Zimujące grzywacze Columba palumbus - pola pod Kamieniem Pomorskim
Uhla Melanitta fusca - samiec
Markaczki Melanitta nigra - dwie samice

Zimujące żurawie Grus grus na polach pod Kamieniem Pomorskim

Z markaczką amerykańską dzisiaj nie wyszło. Ale takie "porażki" są w "Wielkim Roku" przewidziane i są testem na wytrwałość😉.  Kiedy tak walcząc ze zmęczeniem (oj z jaką zazdrością patrzyłem na śpiącego obok Irka) zjeżdżałem ku południu Polski, gdzieś w rejonie Gorzowa, dochodzi na mesendżerze od Marcina Borowika elektryzujące info o płochaczu syberyjskim na Mazowszu ❗❗❗ . I znowu ptak przy karmniku na prywatnej posesji. Jakby tego było mało po chwili przychodzi PGL z informacją, że to jest ... płochacz czarnogardły - JEDYNKA dla Polski ❗❗❗. No to się będzie działo.  W sumie dla mnie to bez różnicy bo żadnego z nich w kraju nie widziałem😉. Pojawił się jednak problem zasadniczy - brak dokładnej lokalizacji posesji. Póki co było wiadome jedynie, że owa posesja znajduje się na terenie gminy Zatory. Zapowiada się więc kolejna nieprzespana noc i "szaleństwa" ciąg dalszy 😊.

17 stycznia

W tak bajkowych krajobrazach to ptaków nie obserwowałem dawno. Nie bacząc na kilkunastostopniowy mróz odśnieżyłem pojazd z tego co napadało w nocy a było tak z 15 cm świeżego puchu i ruszyłem nad Dzierżno Małe koło Pyskowic po kormorana małego . Ptaszek siedzi sobie na zbiorniku już od dłuższego czasu i z tego co mi przekazał Darek Szlama, miał go wczoraj podczas zimowego liczenia. Kiedy dojechałem na miejsce zaniemówiłem z wrażenia. Żywej duszy świeży bielusieńki puch i już wyobraziłem sobie jak z za zakrętu wyłaniają się rozpędzone sanie z Królową Śniegu, kiedy to z tego zamyślenia wyrwało mnie coś ruszającego się na krzewach z czerwonymi owocami. Grupa  drozdowatych zdobywała energię niezbędna do przetrwania tych trudnych warunków a wśród nich ... droździki. Pięknie się dzień rozpoczął. Kawałek dalej wśród jemioły urzędował paszkot

Bajecznie niczym w Narnii

Droździk Turdus iliacus
Droździk Turdus iliacus
Droździk Turdus iliacus
Paszkot Turdus viscivorus

Pora jednak wdrapać się na wał i szukać kormorana małego. "Kurde, łatwo nie będzie" - pomyślałem sobie. Duży zbiornik, lekko prószący śnieżek, który utrudniał patrzenie w dal przez lunetę, linia brzegowa mocno i szczelnie zabudowana. Czekając na poprawę pogody, która miała nastąpić, zacząłem przeglądać to co po zbiorniku nie tylko pływało. A na niezamarzniętym zbiorniku masa ptaków. Gęsi tundrowe i gęgawy co rusz w kluczach opuszczały zbiornik i leciały sobie na żerowisko. Kilkadziesiąt czapli białych, całe mnóstwo różnogatunkowej masy "kaczej": czernice, głowienki, bielaczki, nurogęsi, łyski, świstuny, gągoły no i oczywiście krzyżówki. Pewnie koło setki kormoranów ale bez małego. Nie znałem dotychczas tego zbiornika stąd poruszałem się tak trochę po omacku. Dojechałem do końca ulicy Nad Kanałem (niby wzdłuż linii brzegowej), gdzie sympatyczny właściciel ośrodka wypoczynkowego "Grand Marina" wpuścił mnie na teren abym mógł się "zrealizować". Kormoran mały ciągle czekał na "odkrycie". "Odkrycie" nastąpiło koło południa. Pojawiło się słońce i stojącego na lodzie przy trzcinach kormorana małego udało mi się w końcu wypatrzeć. Długo jednak nie zagrzał miejsca bo po kilku minutach przefrunął za wyspę i zniknął mi z pola widzenia. Coś tam udało mi się udokumentować. Z powrotem udałem się na wysoki wał przy przepompowni. No i ponownie udaje mi się wyłuskać kormorana małego. Siedzi tym razem na suchym konarze. Kombinuję co tu wymyślić aby zrobić jakieś zdjęcie dokumentacyjne. Przy tym kombinowaniu zastaje mnie Jacek Betleja, który też przyjechał po kormorana małego. Z nieskrywaną dumą pokazuje mu w mojej lunecie skrzydlaty obiekt pożądania 😉. Ze zdjęć kormorana małego wyszło niewiele ale za to mamy wspólne selfie i plan wyjazdu w  dolinę Baryczy.

Kormoran mały Microcarbo pygmeus - spotkanie 1 - Dzierżno Małe - 17.01.2021
Kormoran mały Microcarbo pygmeus - spotkanie 2 - Dzierżno Małe - 17.01.2021
Na szlaku "Wielkiego Roku" - selfie z Jackiem Betleją bezcenne 😊

15 stycznia

I mocno zasypało i mocno przymroziło ⛄. Oj nie chciało się wyściubić nosa z ciepełka domowego ale jednak ostatecznie wraz z Kasią ruszyliśmy się, tym razem w powiat kłobucki, aby uzupełnić listę gatunków w polach atlasowych Atlasu Ptaków Zimujących Małopolski. Kilka godzin w zimowej scenerii pozwoliło na wzbogacenie również i listy Mojego Wielkiego Roku o kilka gatunków "pospolitych". Krogulec, gawron, grubodziób czy czarnogłówka też cieszą. A po powrocie do domu coroczna czynność obrączkarza w połowie stycznia - REMANENT OBRĄCZEK. Jutro też zapowiada się terenowo 😊.

Mój "zamaskowany" pojazd 
Grubodziób Coccothraustes coccothraustes w parku w Kłobucku
Kos Turdus merula na osiedlu w Kłobucku
Trznadle Emberiza citrinella we wsi Rybno

Remanent obrączek - nie będę ukrywał - nie lubię 😕

11 stycznia

Piękny mroźny poranek. Korzystając z "bazy wypadowej" w Skierniewicach ruszyliśmy z Tobiaszem na pola koło Chruślina i Piotrowic. Z tych okolic raportowano w ostatnich dniach m.in. berniklę rdzawoszyją. Szybko namierzamy pierwsze stada gęsi. Przeważają gęgawy ale są też i gęsi tundrowe oraz pojedyncze białoczelne. Udaje mi się odczytać dwie żółte obroże na gęgawach: X001 i X003. Nasze poszukiwania na polach przerwał sygnał w komórce. Odezwał się na mesendżerze Zdenek czyli Zbyszek Kajzer. Oczywiście w temacie bajkałówki. Szybka decyzja i suniemy pięknymi odcinkami dróg w Dolinę Baryczy. Bajkałówka Sibirionetta formosa (cyraneczka bajkalska) zasiedla wschodnią Syberię od Angary do Kamczatki sięgając na południe do Bajkału. Zimuje w południowo-wschodnich obszarach Chin oraz w Korei i Japonii. Często hodowana z uwagi na pięknie prezentujące się samce w szacie godowej. Biorąc pod uwagę te czynniki, a więc odległy areał występowania i hodowlę, jej pojawy w naturze w Europie wywołują emocje i dyskusje - "dzikus" czy "drób".  Naturalny pojaw tego gatunku w na naszym kontynencie jest możliwy (❗❗❗) o czym świadczą badania DNA przeprowadzone na martwej młodej samicy znalezionej w Danii w 2005 roku. A więc to już jest poważny sygnał aby jednak jechać i zobaczyć tego młodego kaczora na "Jamniku" (bez skojarzeń proszę 😉). No właśnie, ptak jest młody, to czynnik który mógł spowodować jego pomylenie kierunku migracji a dodatkowo nie ma na nogach hodowlanej obrączki. Na "Jamniku" pojawiamy się w południe. Jesteśmy sami. Staw zamarznięty ale na 3 oparzeliskach kotłuje się od ptaków. To cieszy bo dzięki temu licznik gatunków w Moim Wielkim Roku bije 😉.  20 gatunków "pływających" w tym ohary, bielaczki, płaskonos, lodówka, ogorzałka. Do "oczka" brakuje tego jednego najważniejszego 😉. Z boku, po lodzie człapie gęś białoczelna z uszkodzonym skrzydłem. Oddaliła się od "wodnego bractwa". Zastanawiam się przez chwilę ile jej jeszcze zostało życia. Po chwili wszystkie kaczki idą w górę. No tak, bielik. I po gęsi. Kaczki wracają na oparzelisko. Wszystko wraca do normy. Bajkałówki jednak w tym miejscu nie ma. Dociera Paweł Kołodziejczyk, po chwili Jacek Zygadło z Maksiem Bojarowskim, a od grobli nadjeżdża rowerem postać kluczowa 😉 czyli Wiesiu Lenkiewicz odkrywca kaczora z ważną informacją: "poszukiwany przebywa na środkowym oparzelisku". Wiesiek na rowerze prowadzi, Paweł ze mną na pokładzie, swoją terenówką ledwie za nim nadąża pokonując wertepy polnej drogi prowadzącej do grobli między "Jamnikami": "Dolnym" a "Dzikim". Godzinę czasu zajmuje nam przepatrywanie kaczej tłuszczy. No ale w końcu jest sukces 😁. Kaczorek bajkałówki trzyma się pary świstunów. Niestety słońce nie dość że coraz niżej to jeszcze musi walczyć z nadciągającymi chmurami. Robi się coraz ciemniej. Nie mam szans na fotki. Pozostaje tylko obserwacja. Wielkością mniej więcej dorównuje świstunom, rysunek i układ barw na głowie nie jest teraz zbyt dobrze widoczny ale można dostrzec wyraźną, jasną brewkę, brudno-żółtawe policzki, delikatną białawą plamkę przy nasadzie dzioba, ponadto biały pasek w lusterku na lotkach II rzędu, biały pasek przy pokrywach podogonowych, no i  wyraźny biały pasek na bokach piersi, szczególnie dobrze zauważalny kiedy kaczor wyszedł na lód i stanął przodem do nas. Docierają do nas Zbyszek Kajzer, Sławek Rubacha i Michał Skąpski. Udaje nam się utrzymać dla nich kaczora w lunecie. Mają dużo szczęścia bo po chwili "młody" gdzieś się zabunkrował. Pora wracać, przy moim sprzęcie nie mam szans na jakieś fotki. Z czystym sumieniem mogę jednak powiedzieć, że gatunek mam zaliczony 😀. Teraz spokojnie czekam na decyzję Komisji Faunistycznej. Jeżeli będzie pozytywna to będzie mój "lifer" 💪. Dzięki wizycie na Jamniku do listy w Moim Wielkim Roku dorzuciłem kolejną "dychę".

"Jamnik" i część "kaczej tłuszczy" z 3 oharami po lewej

Młody kaczor bajkałówki Sibirionetta formosa  w ujęciu Zdenka. Widać niewiele ale opisane białe paski na bokach widoczne 😉

9 stycznia

Kolejny raz w ramach Mojego Wielkiego Roku zajeżdżam do Czarnkowa. Obiecałem sobie, że bez względu na wynik, będzie to raz ostatni 😉. Oczywiście w kwestii świstunki ałtajskiej. No bo ileż można pokonywać  te prawie tysiąc kilometrów (łącznie z powrotem) nie osiągając zamierzonego celu. Towarzyszy mi dzisiaj tylko Tobiasz. Po nocnej przeprawie drogowej na miejscu jesteśmy koło 8 rano. Zaczyna się dobrze bo w miejscu świstunkowym natrafiamy na ludzi niosących dobrą nowinę 😊. Świstunka ałtajska kręciła się przed kilkoma minutami przy kanale. Czyli żyje 😀. Po chwili dociera ekipa "łódzka": Sławek Dąbrowski, Kasia Kąciak, Tomek Błaszczyk i Grzesiek Kielnierowski. Szukamy dzielnie choć aktywność głosowa naszego obiektu w porównaniu do pierwszego naszego pobytu jest póki co zerowa. Rozdzielamy nasze siły tym bardziej, że wzmacnia nasz kilku osobowa ekipa z Mazur. Mijają dwie godziny i nic, chociaż jesteśmy przekonani, że z okolicy kortów dochodzi do naszych uszu głos świstunki ałtajskiej. Ptak jednak odzywa się przez bardzo krótki okres czasu po czym nastaje cisza. Koło południa Kasia dzwoni do Sławka, że w tujach przy korcie słyszy nawołującą świstunkę. Niebawem komplet dzisiejszych tłiczerów gromadzi się w tym miejscu. Rzeczywiście jest. Odzywa się co kilka minut donośnym, pojedynczym "łit". Dostrzegamy ją też kręcącą się w gęstych tujach. Póki co na zdjęcia dokumentacyjne nie ma szans. Czyli nic się nie zmieniło. Ptak jednak ewidentnie trzyma się szpaleru tui. Tym razem odzywa się od strony północnej kortu. Przedzieramy się przez szpaler tui przed nami docierając do ogrodzenia kortu. I to był dobry krok. Świstunka ałtajska intensywnie żeruje w tujach co jakiś czas zlatując na ziemię, gdzie pozostaje przez kilkanaście sekund. Możemy napatrzeć się na nią dowoli. Niespodziewanie na parę minut pojawia się, dosłownie jak na zawołanie, słońce. Odległości do świstunki co prawda dalekie ale daje się wreszcie ją jako tako "ustrzelić". Kamień z serca 😊. 

Świstunka ałtajska Phylloscopus humei
Świstunka ałtajska Phylloscopus humei
Świstunka ałtajska Phylloscopus humei
Świstunka ałtajska Phylloscopus humei
Świstunka ałtajska Phylloscopus humei


Po wejściu mi na ambicję przez Jacka Betleję zarejestrowałem się do internetowego Wielkiego Roku 😁. A tymczasem na stawie Jamnik w Dolinie Baryczy kolejne wyzwanie - bajkałówka Sibirionetta formosa,. Czy z szansą na kategorię A ? Bardzo wątpliwe ale któż to wie ? W każdym razie temat do "ugryzienia" w najbliższych dniach.

7 stycznia

Nastała prawdziwa zima ⛄ . Mamy jak przystało na zimę trochę śniegu. Straszą, że od wschodu zbliża się podobno "zimowa bestia" 😲. Póki co dzisiaj wyruszyłem na uzupełnianie gatunków w kwadratach  Zimowego Atlasu Ptaków Małopolski. Niedaleko bo w okolice Koziegłów i Poraja, ale najważniejsze, że kolejny dzień w terenie. Oczywiście zajrzałem obowiązkowo na Zbiornik w Poraju. Ptaków sporo. Różnorodność gatunkowa też niezła: m.in. uhle, nurogęsi, krakwy, sporo łysek. Listę Mojego Wielkiego Roku wzbogaciłem zatem o kolejne 11 gatunków i po tygodniu mam ich 60.

Zbiornik w Poraju w zimowej scenerii ale bez lodu (przynajmniej na razie)

Krakwy Anas strepera to nieczęsty widok zimą. Z lewej samiec

6 stycznia

Dzisiejsze świąteczne przedpołudnie, wykorzystując okno pogodowe, spędziliśmy z Kasią nad Jeziorem Tarnobrzeskim. Owe jezioro to ogromne, głębokie na ponad 100 metrów, wyrobisko po odkrywkowej kopalni siarki, położone tuż przy korycie Wisły. Na miejscu dołączył do nas Rafał Wiktorowski z Opoczna, w świecie ptasiarzy znany bardziej jako "Jojo" 😉. Byliśmy tutaj po raz pierwszy. Magnesem oczywiście były raportowane z tego miejsca dwa lodowce Gavia immer, ale jesteśmy pozytywnie zaskoczeni liczbą ptaków generalnie. Fajne miejsce, godne odwiedzania. Co prawda obserwacje prowadziliśmy praktycznie tylko z jednego miejsca, wysokiego półwyspu "Lata z Radiem", ale udało się wypatrzyć nury: kilka czarnoszyich i pojedynczego rdzawoszyjego, uhlę, bielaczka, parę gągołów, dwa perkozy dwuczube. Dominowały łyski, były też stadne czernice i głowienki, oczywiście kormorany, a w rozległych trzcinowiskach buszowały wąsatki. No ale oczywiście najważniejsze miały być lodowce. I były 😀. Nawet przez chwilę odzywały się swoim "chichotem".

Dwa lodowce Gavia immer w jednym miejscu to już przesada 😉

Lodowiec Gavia immer
Lodowiec Gavia immer. Chyba muszę się przekonać do digiscopingu
Z Kasią nad Jeziorem Tarnobrzeskim fot. "Jojo"

Kolejny dzień Mojego Wielkiego Roku za mną. Na liczniku 49 😀

4 stycznia

Dzisiaj z Kasią Mikicińską uzupełnialiśmy gatunki w polach atlasowych Zimowego Atlasu Małopolski. Nie tylko samymi "tłiczami" przecież człowiek żyje 😀. Trafiliśmy w okolice Woźnik i Koziegłów. Szału oczywiście nie było. Zabudowa wiejska i pola. Pogoda iście wiosenna, 6 na plusie i wreszcie słońce. Do listy Mojego Wielkiego Roku dorzuciłem 10 gatunków i mam ich łącznie 39. Ważne jest również to, że to kolejny dzień w terenie. 
3 stycznia

Kolejny dzień rajdu po rzadkości w Moim Wielkim Roku rozpoczął się dość pechowo. Plan był taki aby udać się do Michałowic na sikorę lazurową. Miałem do pokonania ledwie 60 km więc powinno być dzisiaj na luzie. Wychodzę na parking a tu "kapeć". Z wymianą koła a w zasadzie z jego zdjęciem pojawił się problem. Koło się zapiekło i w końcu musiałem zdecydować się na pomoc drogową. Kosztowało mnie to trochę i nerwów i złociszy. Z godzinnym opóźnieniem dotarłem pod Warszawę. Na szczęście lazurka się jeszcze nie pojawiła za to zaniemówiłem z wrażenia jak zobaczyłem ilość rządnych spotkania z nią "tłiczerów", których jeszcze przybywało. To był bez wątpienia najbardziej liczny "tłicz" w polskiej historii "tłiczerstwa" 😀.
Pogoda na szczęście była dziś zdecydowanie lepsza niż ta kiedy byłem tu po raz pierwszy w zeszłym roku. Lazurka wystawiła naszą cierpliwość na poważną próbę. Wyczekując zerkałem w niebo i wokół siebie notując pojawiające się gatunki. Lista roczna musi żyć swoim życiem 😉. W końcu parę minut przed południem eksplozja radości. JEST !!! Sikora lazurowa jak już się pojawiła to pięknie pozowała przez kilka minut dając możliwości chyba wszystkim na udokumentowanie spotkania z nią. Dla mnie to też nowy gatunek na liście krajowej - nr 360.

Zaczęło się pechowo ale później już było wspaniale
Sikora lazurowa Cyanistes cyanus pierwszy pojaw od 2004 roku, Michałowice-Wieś - 03.01.21
Sikora lazurowa Cyanistes cyanus - nr 360 na mojej krajowej liście

Stan liczby gatunków na tegorocznej liście w Moim Wielkim Roku po dzisiejszy dniu wynosi 29. Walczymy dalej 😀

2 stycznia

Dzisiaj ponownie pobudka o 4 i kolejne kilometry za nami. Tym razem tylko ... 600. No ale było warto. Dwa cenne gatunki zaliczone. Najpierw sowa jarzębata (Surnia ulula) w Olsztynie. Poszło szybko 😊. Oj jaka szkoda, że ta aura taka niesłoneczna. Z Mazur przeskok na Mazowsze. Kurhannik (Buteo rufinus), zadomowiony już od dłuższego czasu na polach koło wsi Jaczewo, również trafia na nasze listy (Kasia dzisiaj dwie życiówki 😀). A w kraju świstunka ałtajska (Phylloscopus humei) odnalazła się w Czarnkowie a i sikora lazurowa (Cyanistes cyanus) ponownie odwiedziła karmnik Państwa Sitko w Michałowicach. Dzieje się  więc dużo 😀. 

Sowa jarzębata Surnia ulula - Olsztyn/Pieczewo. Upierzenie świetnie zlewa się z korą brzozy
Sowa jarzębata Surnia ulula - Olsztyn/Pieczewo. Dla mnie to drugie spotkanie z nią w Polsce
Dystans obserwacji zachowany. Spotkanie z ekipą małopolską fot. Kasia Mikicińska
Kurhannik Buteo rufinus na polach pod Jaczewem 

Tenże sam kurhannik ale już w locie

1 stycznia

Mój Wielki Rok miał rozpocząć się z wysokiego C za sprawą świstunki ałtajskiej (Phylloscopus humei), która już od 17. grudnia przebywała w Czarnkowie, skąd raportowana była jeszcze w Sylwestra. Szukaliśmy jej z Kasią Mikicińską i moim Tobiaszem od 9:00 do 11:15 w stałym obszarze jej dotychczasowego występowania niestety bezskutecznie. Ani słychu ani widu 😞. Czyżby efekt sylwestrowej pirotechniki ? 
Zanim jednak dotarliśmy do Czarnkowa listę gatunków otworzył wróbel (Passer domesticus) w liczbie kilku os. zauważony w szczelinach pod okapem blaszanego dachu parkingowej toalety, gdzie zapewne ma stałe miejsce nocowania. Na kolejnym parkingu obserwujemy 3 dzierlatki (Galerida cristata). Dla mnie gatunek, który darzę szczególną sympatią. To przecież od obserwacji dzierlatek w Częstochowie, na moim osiedlu, zaczęła się 45 lat temu moja ornitologiczna pasja 😀. W drodze powrotnej dużo radości sprawiło nam obserwowane z drogi stado zimujących żurawi. Zrobiło się od razu jakby cieplej 😉.

Dzierlatka Galerida cristata na parkingu przy A2 koło Dopiewa
W ponurym świetle zimowego dnia stado żurawi Grus grus pod Rokietnicą

Rajd po obszarach Wielkopolski a tym samym pierwszy dzień Wielkiego Roku, kończę liczbą 21 gatunków.