środa, 8 stycznia 2020

Historia pewnej "kokoszki"

Niewątpliwie końcówka roku 2019 ptasio sprawiła mi wiele radości. O największej dowiedziałem się via email.
Śledzący mojego bloga zapewne pamiętają o tajemniczej "kokoszce", którą wraz z Kasią wypatrzyliśmy na Corvo 11.10.2017 roku ? Jeżeli nie, odsyłam do opisu jak to było, tutaj: 


https://stanislawczyz.blogspot.com/2017/10/corvo-udany-sezon-nr-4.html

W zasadzie sprawa można powiedzieć została zamknięta. Nam pozostał w pamięci ten piękny niebieski kolor piór podrywającego się do lotu ptaka skrzący się w promieniach słońca. W każdym bądź razie czy to była "nasza" kokoszka Gallinula chloropus czy też niedawno wyodrębniona jako gatunek, jej nearktyczna kuzynka, kokoszka mała Gallinula angulata nie zostało rozstrzygnięte, bo jedynie w obrębie tych dwóch gatunków toczyła się debata. 
W mojej relacji z czwartego sezonu na Corvo nie wspomniałem, że tajemnicza "kokoszka" jeszcze mignęła w rejonie młynów i Zdenkowi i Radkowi w następne dni. Ciekawe jest również i to, że Radek wysłał, na moją prośbę, zdjęcia "kokoszki" do PAC-a, ale spodziewanego rozstrzygnięcia nie było. 
Nikt z oglądających zdjęcia na gorąco, tam na Corvo, jak również i na moim blogu później (a czytało relację ponad 50 osób) specjalistów przecież 😉, nie pokusił się o zasianie ziarnka niepokoju, że może to było jeszcze coś innego ?
Minęły dwa lata. Sprawa odżyła w listopadzie 2019 roku. Peter Alfrey (odkrywca Corvo jako jesiennego raju dla ptasiarzy, będący w składzie portugalskiej Komisji Rzadkości) napisał do wszystkich Corvo Birdersów, aby wysyłać uzupełnienia do obserwacji stwierdzonych na wyspie gatunków w sezonie 2017. Napisałem i ja, bo o "kokoszce" nie było nic wspomniane w załączonym roboczym zestawieniu. Wysłałem też zdjęcia, te same oczywiście, które były już oglądane. Odpowiedź jaką otrzymałem ... powaliła mnie (a to nie jest takie proste 😉):

Hi Stanislaw and Katarzyna,

Thanks for the pictures- it's a Purple Gallinule by the looks of it and not a Moorhen. The plumage has a purple iridescence and the bill is relatively long and thick  with yellow tip and red base. A young bird can show a bi-coloured bill in October with purple plumage coming through.
I remember seeing pictures at the time but only one of the pics where it is looking away but the profile pic is pretty conclusive

Informacja pojawiła się błyskawicznie też na Tarsigerze: 


Tuesday December 31st 2019
Purple Gallinule, Porphyrio martinica
Corvo Azores
Very belated news; Purple Gallinule photographed new airstrip, Corvo 11th October 2017, 10th record for Azores
Sułtanka amerykańska Porphyrio martinica - 1-wsze stwierdzenie dla Corvo i 10-te dla Azorów wraz z mapką skąd ten osobnik mógł przybyć 

No i tak oto 1-wsza dla Corvo sułtanka amerykańska Porphyrio martinica stała się faktem już bezdyskusyjnym a my przeszliśmy do ptasiarskiej historii tej wyspy. Tak zupełnie niechcący 😉 . 

Kulik krótkodzioby do Holandii przywiązany

Gnieździ się na dalekiej północy Centralnej i Wschodniej Rosji by zimować w północnej Australii (kiedyś przecież Nową Holandią zwanej). Kulik krótkodzioby Numenius minutus, bo o nim mowa, w Europie (czyli WestPalu) pojawia się niezmiernie rzadko. Odnotowano dotychczas tylko 8 takich pojawów. W tym roku był już notowany w Szwecji (po dekadzie od ostatniej obserwacji). Kiedy na dzień przed Wigilią został wypatrzony w Holandii (9 stwierdzenie) zastanawiałem się czy będzie to ptak z tych "tłiczowalnych", bo ten ze Szwecji zniknął bardzo szybko. Okazało się, że był. Na szczęście Stara Holandia była dla niego na tyle gościnna, że przywitał tu Nowy Rok, dając wiele radości obserwatorom ptaków z całej Europy 😊.

W sobotę (28.12) koło południa na Dutch Rare Bird Alert pojawia się wreszcie informacja - ptak jest !!! Jestem zdeterminowany żeby jechać, Kasia może trochę mniej. Nie ma się co dziwić bo w poniedziałek na 8 rano musi być już na dyżurze. W końcu jednak ulega 😉. Wyruszamy popołudniem. Na pewno musimy być tam skoro świt. Prawie 1300 km do pokonania. Kiedy w brzasku wschodzącego słońca w niedzielę mijam tabliczkę z napisem Schagen jest już pewne, że na miejsce ostatniej obserwacji kulika krótkodziobego z wczoraj dotrzemy tak jak planowaliśmy. Zapowiada się piękny słoneczny dzień, niestety noc była tutaj mroźna, co widać po szronie na polach. Czy to nie przegnało naszego obiektu ? Zatrzymujemy auto na poboczu wąziutkiej drogi, przy przejeździe kolejowym. Za chwilę pojawiają się kolejne auta i ludzie. Przybyli w tym samym celu co my. Dobrze, bo będziemy mieli też szybką informację, jeżeli ptak zmieni lokalizację. "Nasz" człowiek, niezastąpiony Thierry Jensen, również czuwa abyśmy z Holandii wrócili z tarczą. W powietrzu  pomimo zimna zaczyna się ruch, widać przemieszczające się czajki, mewy siwe lądujące na łące przy torach kolejowych. Przylatują też bataliony, siewki złote. W końcu do naszych uszu dociera fletowe "kuu-li, kuu-li". Nadlatują kuliki. Najpierw jedna grupa, potem pojawiają się następne. Przybywa ludzi. Przejeżdżający co jakiś czas pociąg początkowo płoszy ptaki, które po chwili wracają na łąkę. Później już nie reagują. Zastanawiające jest dlaczego wybrały akurat ten skrawek ziemi, blisko zabudowy i czynnych torów. Nie ważne, w końcu jest sygnał, że ktoś widzi kulika krótkodziobego !!! Robi się zamieszanie, bo nie wszyscy, z uwagi na ukształtowanie terenu mogą zobaczyć miejsce jego przebywania. Z pomocą przychodzi kolejny przejazd pociągu. Ptaki w górę i nasz kulik ląduje już na centralnej połaci zieleni. JEST !!! W okularze "swarowskiego młota" użyczonego nam przez Jacka Betleję możemy podziwiać tą "miniaturkę" kulika mniejszego.

Miejsca obserwacji kulika krótkodziobego Numenius minutus
Kulik krótkodzioby Numenius minutus
Kulik krótkodzioby Numenius minutus
Kulik krótkodzioby Numenius minutus
Kulik krótkodzioby Numenius minutus
Kulik krótkodzioby Numenius minutus
Kulik krótkodzioby Numenius minutus
Kulik krótkodzioby przez czas swojej obecności w Holandii ściągał tłumy "gapiów" z całej Europy (fot. Kasia Mikicińska)

Ptak intensywnie żeruje. Zadziorny ptaszek, co rusz wchodzi w "bójki" z białogłowym samcem bataliona. Pojawiają się wśród twitcherów znajome twarze. Przybiega Vincent Legrand, po chwili pojawia się Thomas i Helmut. Jest i Rafael Armada aż z Hiszpanii. Zjawia się też i ... patrol Policji. Panowie mundurowi są mocno zdezorientowani, co widać po ich minach. No trzeba przyznać, że trochę bałaganu na drodze jest. Samochody zaparkowane po obu stronach wąskiej ulicy Grote Sloot (w zasadzie to grobla z asfaltem), ludzie z lunetami (tak z 50 osób) zgromadzeni przy przejeździe kolejowym, a co niektórzy stojący i na torach czynnej, jakby nie było, linii kolejowej. No a przede wszystkim najbardziej dziwi ich chyba powód tego zgromadzenia 😉. Prowadzą jakieś rozmowy z Holendrami i odjeżdżają. Kulik cały czas daje się oglądać, niestety słońce świeci nam prosto w twarz, zdjęcia będą kiepskie. W końcu stado siewkowatych podrywa się i przelatuje na drugą stronę kanału. Przemieszczamy się i my w tłumie ptasiarzy. Tutaj jest już lepsze oświetlenie. Ptak odnajduje się dość szybko. Niestety szybko też zmienia lokalizacje. Jest już południe, musimy myśleć o powrocie. Mamy do zobaczenia jeszcze jeden gatunek - czuprynkę, kaczkę z dalekiej Syberii, która zimuje w południowo-wschodniej Azji. Na szczęście miejsce jej przebywania znajduje się po drodze w kierunku granicy niemieckiej. Zmęczenie daje jednak o sobie znać. Musimy się zdrzemnąć. Krótka drzemka niestety przerodziła się w dłuższy, bo ponad godzinny sen. Do Voorst mamy jeszcze godzinę jazdy a jest już grubo po 14-tej. Na szczęście słoneczna pogoda się utrzymuje, więc jest szansa, że na miejsce dotrzemy jak jeszcze "coś" będzie widać. Na brzegu "jeziorka" De Grote Plas (rezerwat przyrody w dolinie rzeki Ijssel) wypełnionego różnej maści kaczkami pojawiamy się w ostatniej chwili. Samiec czuprynki w tej kaczej grupie na szczęście szybko rzuca się w oczy. Ptaki są daleko. W lunecie jednak możemy podziwiać kaczora i jego pióropusz z lotek trzeciorzędowych. Piękny. Czy powiększy nasze listy widzianych gatunków ? To już zależeć będzie od stanowiska holenderskiej Komisji Faunistycznej. Większość osobników tego gatunku widzianych w Europie trafia po orzeczeniach komisji rzadkości do grupy ptaków niewiadomego pochodzenia. Tak też było i z samcem czuprynki widzianym w zeszłym roku u nas na stawach w Spytkowicach. Niemniej na pewno warto było zajrzeć w to miejsce i popatrzeć na ten gatunek. Zdjęcia ? Zapomnij, choć jakieś jedno, na siłę, zamieszczam 😉.


Rezerwat Rammelwaard w dolinie Ijssel (fot. Kasia Mikicińska)

Czuprynka Mareca falcata. Coś tam można dostrzec, m.in. jasne plamy na podogoniu (podobnie jak u cyraneczki), ciemny pióropusz z lotek trzeciorzędowych, jasno popielaty grzbiet kontrastujący z ciemniejszymi bokami, kształt głowy szczególnie jej tył.



Ruszamy ku Polsce. Po całonocnej walce z kilometrami, zmęczeniem i uciekającym czasem Kasia zjawia się z niewielkim kilkunastominutowym spóźnieniem na dyżurze 😊.