piątek, 31 grudnia 2021

Mój Wielki Rok - grudzień 2021

 


31 grudzień

Ostatni dzień roku. Mojego Wielkiego Roku też. Planowałem wcześniej, że na pewno ruszę się jeszcze zawalczyć z tym cholernym jarząbkiem pozostało tylko zdecydować się gdzie. Wczoraj przed południem dostaję smsa od Michała Skierczyńskiego: "Teraz w rezerwacie "Kozi Rynek" co najmniej 3 jarząbki". No to już było wiadomo gdzie 😉.

Tuż po 8-ej docieramy z Kasią na leśny parking przy rezerwacie "Kozi Rynek". Mrozy ustąpiły, jest kilka stopni na plusie. Może stymulacja głosowa w takich warunkach pogodowych da pozytywny wynik ? Początkowo poruszamy się ścieżką prowadząca do mogiły powstańców. Po obu jej stronach "książkowe" biotopy jarząbkowe. Kuraków jednak nie napotykamy. Przecinamy fragmenty lasu między zakrętami ścieżki. Nic. Jeszcze raz powtarzamy przejście wyznaczoną ścieżką. Przy tablicy edukacyjnej "Ptasi Budzik" zaczynam puszczać godowe pogwizdywanie jarząbka. Raz. Drugi raz. Do do naszych uszu dociera cichy furkot skrzydeł. To chyba jarząbek ! Puszczam kolejny raz głos. JEST JEST JEST !!! Przed moimi oczami, kilka metrów przede mną, na gałęzi uschniętego drzewa ląduje kogucik jarząbka !!! Niestety zasłaniają go gałązki świerków, dostateczna bariera dla autofokusa. Kilka sekund ptak zlatuje w dół i znika. Ależ emocje 😊. Idziemy jeszcze w leśną gęstwinę. Słyszymy co najmniej dwukrotnie charakterystyczny furkot skrzydeł wydawany przez jarząbka ale samego ptaka już nie widzimy.

Końcówka roku wymarzona. Walczyłem do końca i się opłacało. Ile ja miałem podejść pod tego "kurczaka" ? 5 - 6 ? A wszystko przez to, że zawaliłem sprawę wiosną 😉. Najważniejsze, że się udało. Teraz kierunek Biebrzański Park Narodowy i sylwestrowa "domówka" w zacnym towarzystwie 😀 .

TO BYŁ NAPRAWDĘ WIELKI ROK !

Rezerwat "Kozi Rynek" - siedlisko jarząbka Tetrastes bonasia. Tu go dorwałem 😀
No to zaczynamy Sylwestra 😝

28 grudzień

Koniec roku za pasem. Lista roczna od dłuższego już czasu stoi w miejscu i coraz mniej szans na to aby się ruszyła. W zasadzie wszystko rozbija się o jarząbka. Zobaczę go to prawdopodobnie (o ile Komisja Faunistyczna uzna obserwacje cyraneczki bajkalskiej oraz nura pacyficznego) wyrównam obecny rekord widzianych w Polsce gatunków w okresie roku czyli 323 gatunki (Jarek Mydlak 2020). Dzięki wskazówkom od Michała Skierczyńskiego dzisiaj odwiedziłem Puszczę Augustowską. Konkretnie dwa miejsca: rezerwaty "Starożyn" oraz "Perkuć". Oba zdecydowanie różne krajobrazowo. "Starożyn" to rzeczywiście fragment starej puszczy, z powalonymi drzewami przez co bardzo trudny do pieszych wędrówek. "Perkuć" z kolei to bór sosonowo-świerkowy porastający moreny a w obniżeniach przechodzący w bór torfowcowy z brzozą i świerkiem z domieszką olszy czarnej i sosny z bujnie rozwiniętą warstwą mchów. Zdecydowanie łatwiejszy do poruszania się, przynajmniej przy minus 11 stopniach. Jarząbka oczywiście nie zobaczyłem co stało się już standardem ostatnich moich wyjazdów bardziej turystycznych niż ornitologicznych 😕 

Rezerwat "Starożyn" - poruszanie się tutaj to nie lada wyzwanie
W rezerwacie "Starożyn"

22/23 grudzień

Zamiast pomagać Kasi w przedświątecznych przygotowaniach ruszyłem na Podlasie za jarząbkiem. Takie niestety są to "uroki" Wielkiego Roku. Mam ogromne wyrzuty sumienia, że zostawiam Ją z tym wszystkim samą. Mam tą świadomość, że miałem i mam w Niej ogromne wsparcie, chociaż nie zawsze przez ten mój ptasiarski challenge było kolorowo. Kasiu DZIĘKUJĘ 💗

Jarząbek jest jednym z trzech gatunków lęgowych, których w tym roku jeszcze nie widziałem i na pewno najpospolitszym z tej trójki (głuszec i puszczyk mszarny to raryty). Na puszczyka mszarnego szans już nie mam przez strefę "wojenną". Głuszec ? Do jarząbka podchodziłem już kilkukrotnie. Niestety w tym przypadku przespałem wiosnę licząc, że jako z gatunkiem stacjonarnym nie powinno być problemów. Póki co ten mały leśny kurak pokazuje mi środkowego palca 😖. W mroźną środę (-11st.C było) zajechałem więc do Puszczy Ladzkiej od strony wschodniej (wieś Kapitańszczyzna) i ruszyłem w las. Miałem pewne wskazówki od Marcina Dyducha ale na nic się to zdało. Napotkany, sympatyczny Pan Leśniczy stwierdził, że on tutaj jarząbki spotyka bardzo rzadko, co innego w okolicach Białowieży. Marcin twierdził zupełnie co innego 😕

Samica dzięcioła białogrzbietego Dendrocopos leucotos z Puszczy Ladzkiej

Noc w aucie przebiegła zupełnie przyzwoicie mimo sporego mrozu na zewnątrz. Byłem przygotowany 😉. Następnego dnia pojechałem do Siemianówki. No tutaj jarząbki na pewno są. Bywalcy obozu obrączkarskiego widują je bardzo często. Przeszedłem kilka razy las od miejsca obozu obrączkarskiego w kierunku wieży widokowej i z powrotem. To chyba jakaś klątwa. Szlag mnie trafia !!! ZERO ! NULL ! Żadnych śladów obecności. Po raz kolejny wracam przegrany 😡

18/19 grudzień

Nad Bałtykiem znowu ma solidnie powiać z północy. Może w końcu szczęście dopisze i jakaś trójpalczatka zjawi się w zasięgu wzroku ? A że jeszcze się kręcą po Zatoce świadczą obserwacje 2 młodych ptaków sprzed dwóch dni. Zmotywowany dodatkowo przez "Mikrego" pojechałem więc na punkt obserwacyjny w Kątach Rybackich czyli na przystań kutrów. I tkwiłem tam cały dzień sam. Z rozrzewnieniem wspominałem nie tak odległe przecież czasy kiedy na "ganku" ciężko było znaleźć miejsce na rozstawienie lunety. Pogoda jak zwykle trochę spłatała figla, bo co prawda fale na zatoce owszem były, ale za to na lądzie zero wiatru. Można się było spodziewać, że jakiegoś porywającego przelotu nie będzie. I tak też się stało. Mew znikoma ilość a ogólnie gatunkowo morski standard. Zupka rybna w "Wielorybku" na koniec wachty podniosła morale. Jutro też jest dzień i ma wiać jeszcze mocniej.

Dorosła mewa srebrzysta Larus argentatus

Nazajutrz na punkcie mam współtowarzysza. Dotarł Adaś Kuźnia. W Krynicy na punkcie jest też Andrzej Kośmicki. Więcej par oczu większe szanse. Rzeczywiście wieje bardzo mocno z północnego-zachodu. Nie ma niestety to przełożenia na liczbę przelatujących mew. Zdecydowanie większy ruch jest w stadach kaczek ale tak naprawdę ja jestem zafiksowany na mewy. Z wiadomych względów. Upływają kolejne kwadranse, godziny. Totalny marazm. Na punkcie u "Mikrego" też. Na szczęście co jakiś czas pojawia się słońce i od razu jest lepiej na duszy. mewa trójpalczasta do końca dnia się nie pojawiła.

Grudzień nie jest niestety póki co ptasio sprzyjającym mi miesiącem. Kolejna porażka 😟. W takich właśnie chwilach pojawia się zwątpienie, niechęć, jednym słowem "DOŁEK". Wygrałem tegoroczną edycję Wielkiego Roku. To już jest pewne. Wynik też jest niezły. Czy jest sens ciągnąć to dalej ? Walczyć o pobicie rekordu ? 

Przypomina mi się krótka "męska rozmowa" na messendżerze z poprzedniego miesiąca, która odbyła się w kontekście odwlekania przeze mnie wyjazdu na zaliczenie świstunki brunatnej na Zachodnie Pomorze 😉: 

- "Na fuscatusa pojechałeś ?" - pyta mój serdeczny kolega

- "Mogę być dopiero w niedzielę rano o świcie" - odpisuję

- "Uuu to niedobrze. Przecież z czerniczki to już blisko" - ciagnie mój serdeczny kolega

- "No tak ale niestety ..." - odpowiadam nie rozwijając już tematu dlaczego nie pojechałem

-"Masz realną szansę pobić rekord. Wiesz o tym ?" - pisze mój serdeczny kolega

-Owszem, i staram się - odpowiadam

-"K...a! To się staraj bardziej" - podsumowuje dołączając uśmiechniętą buźkę mój serdeczny kolega

Skoro są tacy co we mnie wierzą to trzeba się pozbierać. Wielki Rok jeszcze trwa. Trzeba walczyć bo dopóki walczysz jesteś zwycięzcą 😊.

Mewa siwa Larus canus

12 grudzień

Jedziemy z Kasią pod Karkonosze. W Bielawie na zbiorniku była w piątek mewa trójpalczasta ! W tym sezonie jesienno-zimowych z tym gatunkiem jest na śródlądziu kiepściutko. Co prawda w sobotę jej nikt nie potwierdził, ryzyko jednak trzeba było podjąć. Poranek w Bielawie przywitał nas kilkustopniowym mrozem ale i pięknym słońcem. Wdrapaliśmy się na koronę zbiornika, gdzie naszym oczom jako pierwszy pokazał się oblatujący akwen nur rdzawoszyi. Dwa kolejne nury, tym razem czarnoszyje, trzymały się środka niewielkiego zbiornika. Nieźle jak na początek. Zbiornik nie jest duży więc obchodzimy go dokładnie dookoła. Mewy trójpalczastej jednak "ani widu ani słychu". Z ciekawostek mamy też gęsiówkę egipską i ... grupę "morsów".

Nur rdzawoszyi Gavia stellata 
Gęsiówka egipska Alopochen aegyptiaca
Ziewająca łyska Fulica atra
Ziewająca łyska Fulica atra po raz drugi

Postanawiamy skontrolować jeszcze zbiorniki w Kozielnie. Może tam ? Ptaków mnóstwo i gatunkowo też ciekawie, m.in. uhleMew kilkadziesiąt w tym dwie mewy małe. Poszukiwanej "trójki" tu nie ma.

piątek, 26 listopada 2021

Mój Wielki Rok - listopad 2021

 


25 listopada

Pierwsze podejście pod nura pacyficznego wykrytego przez Zbyszka Kajzera na jeziorze Miedwie zakończyłem ... kilkaset metrów od domu. Miałem w tym wszystkim wiele szczęścia bo mogło to się zakończyć zupełnie inaczej. Młoda panna w samochodzie swojej mamusi była pewnie tak podekscytowana komplementami serwowanymi przez siedzącego obok kawalera, że znak STOP umknął jej uwadze 💥. Efekt - jestem bez swojego auta. Ale jakoś trzeba sobie radzić. Noc zarwana, bo niestety wszystko to długo trwało, ale po 3 godzinach z miejsca zderzenia odjeżdżam wypasionym oplem. Nur musi jeden dzień poczekać. I co najważniejsze, jak się okazało, poczekał 😋. 
Następnego dnia dotarłem nad Miedwie do Wierzchlądu jako pierwszy. Po chwili pojawiła się ekipa wrocławska i poznańska. Jest nas 7 osób. To powiedzmy sobie szczerze jak na wagę gatunku, który przyjechaliśmy tutaj zobaczyć niewiele. Ale to może i dobrze bo molo (chyba trochę zbyt szumna nazwa bo to bardziej pomost 😀) jest wąskie. Na szczęście z jednej strony jest barierka, która chronić nas będzie, gdyby ktoś w przypływie nadmiernych emocji i chęci zobaczenia ptaka nieopatrznie zrobił "fik" w zimną toń 😁.
Aura nie jest najgorsza. Niebo zaciągnięte ciemnymi chmurami ale nie pada, wiatr też nie jest zbyt uciążliwy. Jest już na tyle jasno, że można dostrzec po środku jeziora stado perkozów: dwuczubych i rdzawoszyich, jest też stadko gągołów. Wszyscy w skupieniu skanują lunetami olbrzymi akwen. W końcu Wojtek Marciniak informuje, że widzi jakiegoś nura, który jest jednak w znacznym oddaleniu nie tylko od nas ale i od stada perkozów czyli praktycznie przy drugim brzegu. Po chwili wszyscy mają już go w lunetach. Jedno jest pewne nie jest to nur rdzawoszyi. A więc jest dobrze 😉. Ptak zdecydowanie tnie falującą toń po skosie co powoduje, że ten ogromny dystans do nas zaczyna się skracać. Teraz już z całą pewnością możemy powiedzieć, że nie ma charakterystycznej dla nura czarnoszyjego białej plamy na boku. Nur w końcu podrywa się do lotu i ląduje wśród perkozów około 300 metrów od nas. Niestety jak to się mówi na "12" czyli na przedłużeniu wąskiego pomostu. "Miodzio" dla tych stojących na przedzie. Pozostali muszą poczekać aż obiekt przemieści się w kierunku północnym. Na szczęście po chwili już wszyscy możemy oglądać kandydata na nura pacyficznego. Generalnie ptak o bardzo ciemnym ubarwieniu wierzchu przy braku odpowiedniego światła. Sylwetka tego nura sprawiała wrażenie takiej przysadzistej, "krótkiej". Głowa okrągła z dość delikatnym dziobem. Szerokie "karczycho". Tył szyi i wierzch głowy w odpowiednim świetle były szare (może nawet niebieskoszare) co kontrastowało z pionowymi ciemnymi pasami po bokach szyi. Na grzbiecie w odpowiednim świetle można było dostrzec jasne zakończenia piór układające się w "fale", a więc wzór odpowiedni dla ptaka młodego. Pasek na szyi pod gardłem raz był widoczny innym razem już nie był taki oczywisty. Muszę się przekonać jednak do phonoscopingu bo znowu jestem bez dokumentacji 😏. Za to Wojtek Marciniak nakręcił bardzo przyzwoite jakościowo filmiki, z których kilka stopklatek, za zgodą oczywiście autora, mogę pokazać w mojej relacji. No i aby być precyzyjnym  to dodam jeszcze, że widziałem też dwa nury czarnoszyje i jednego nura rdzawoszyjego, ale one akurat trzymały się zupełnie na obrzeżu perkozowego stada.
Stado perkozów wraz z nurem pacyficznym przed 10 zaczęło dryfować w kierunku północno-zachodnim oddalając się coraz bardziej od nas. Dalsza nasza obecność chyba już nie miała większego sensu. Na pomoście nastąpiła wymiana obserwatorów 😉.

Nur pacyficzny Gavia pacifica - widoczna obróżka na szyi
Wszystko wskazuje na to że młody nur pacyficzny Gavia pacifica z jeziora Miedwie będzie jedynką dla Polski. Brawo Zdenek !!!
Nur pacyficzny Gavia pacifica
Nur pacyficzny Gavia pacifica

Z ekipą wrocławską. Od lewej Maks Bojarowski, ja, Jacek Zygadło i Wojtek Marciniak. Fotkę strzelił nam Michał Szumski. Dzięki


15-16 listopada

Świstunka brunatna (Phylloscopus fuscatus) wykryta przez Zbyszka Kajzera na oczyszczalni w Pobierowie w Dniu Niepodległości okazała się wyrozumiała i zaczekała te kilka dni i na mnie 😉.  

Nie mogłem jechać od razu po tłiczu czerniczki co byłoby rozsądne bo miałem wówczas do niej 200 km no ale nie zawsze są te możliwości czasowe.

Po nocnej jeździe dotarłem do Pobierowa. Zdenek podał mi dokładnie jak i gdzie mam podjechać. Wskoczyłem w gumiaki (całe szczęście że je zabrałem) i przebrnąłem przez błoto do kępy krzewów w której najbardziej lubiła przesiadywać świstunka brunatna. Może minęło około 5 minut jak już mogłem cieszyć się ze zdobyczy. A zdobycz dla mnie to nie byle jaka bo nie tylko do listy Wielkiego Roku ale i to nowość na mojej liście krajowej 😁. Liczyłem co prawda, że zobaczę ją już podczas jesiennego "Weekendu Rzadkości" ale … Stachu nie marudź 😉. Niestety ptak mega skryty pojawiający się na ułamek sekundy w miejscach bardziej wyeksponowanych nie dawał możliwości na wykonanie jakiejś fotki, przynajmniej nie moim sprzętem. Świstunka przemieszczała się to tu to tam zawsze dając o sobie znać głosem z dna gęstwiny. Zdobyłem trochę nagrań więc dowód spotkania mam. Głos świstunki zwabiał raniuszki a w krzewach uwijały się zdecydowanie mniej skryte pierwiosnki. Ptak z Dalekiego Wschodu był aktywny głosowo, z dłuższymi przerwami, praktycznie przez cały okres mojego pobytu czyli w zasadzie cały dzień. Po jakimś czasie pojawili się też dwaj ptasiarze z regionu zachodniopomorskiego no ale zdobyczy zdjęciowych ze spotkania z tą syberyjską świstunką nikt nie posiadł. Pogoda również nie była łaskawa. Ciężkie chmury, wilgotno i zimno…ponuro i przygnębiająco. Zostaję do jutra. Może się uda ?


Raniuszek czarnobrewy Aegithalos caudatus europaeus


Następnego dnia scenariusz bardzo podobny, pogodowo również choć miało być słońce. Ptak czmychający między zielskiem, aktywny głosowo, dający się zobaczyć jedynie przez ułamek sekundy. Byliśmy dzisiaj w czwórkę. Zdjęć nikt nie zrobił. Stymulacja niewiele pomogła a w zasadzie nie pomogła wcale. Pozostaje cieszyć się tym co się ma i wracać. Kolejne 1 100 km w kołach.



12 listopada

Po pięknej wczorajszej aurze dzisiaj pogoda diametralnie się zmieniła. Jest pochmurno a przez to ponuro. W drodze do Żnina jazdę utrudniały gęste mgły. Dotarłem do Jeziora Żnińskiego Dużego gdzie wczoraj Wiesiek Bagiński wykrył młodą czerniczkę Aythya collaris. Pozostało tylko ustalić mniej więcej gdzie kaczucha się trzyma. W końcu udało mi się dodzwonić do Wiesia, który precyzyjnie określił gdzie mam szukać. Warunki obserwacji komfortowe. Różnogatunkowe zgrupowanie blaszkodziobych (głowienki, czernice, ogorzałka, krzyżówki, łabędzie nieme) trzymało się wschodniego brzegu jeziora i można było je obserwować spacerując chodnikiem wzdłuż ulicy Wilczkowskiej w Żninie. Jedyną przeszkodą były rosnące wzdłuż brzegu jeziora drzewa, które trochę ograniczały widoczność. Czerniczkę udało mi się odnaleźć dość szybko. Spała z głową na grzbiecie, a więc w charakterystyczny sposób dla kaczek. Jej trójkątny kształt głowy od razu rzucał się w oczy i nie miałem wątpliwości, że to ona. Dołączył do mnie Robert Sopoliński. Północnoamerykański przybysz w końcu się ożywił pokazując się w całej okazałości. Szkoda tylko, że nie pokazało się choć na chwilę słońce. 

Czerniczka Aythya collaris - charakterystyczny szpiczasty czubek głowy
Czerniczka Aythya collaris z samicą głowienki Aythya ferina
Czerniczka Aythya collaris
Czerniczka Aythya collaris
Czerniczka Aythya collaris
Czerniczka Aythya collaris - styl grzbietowy 😉
Czerniczka Aythya collaris
Czerniczka Aythya collaris
Czerniczka Aythya collaris
Czerniczka Aythya collaris w towarzystwie innych kaczek
Czerniczka Aythya collaris


                                                             11 listopada 

Narodowe Święto uczciłem nadrabianiem zaległości w "papierach". I kiedy wydawało się, że w "pracy twórczej" nikt mi nie będzie przeszkadzał zadzwonił "Dziku". Pogadaliśmy trochę m.in. o najbliższych planach w Wielkim Roku po czym wróciłem do pracy. Nie na długo. Dzwoni Sławek Dąbrowski. "Stasiu wiesz, że na Walewicach jest siewka złotawa ? Właśnie jadę". A skąd miałem wiedzieć jak od kilku dni PGL nie działa ? Bida jak cholera bez tego PGL-a 😀. Szybka decyzja. Jest godzina 14:40. Na szczęście jest słonecznie więc jest szansa, że dotrę na miejsce kiedy będzie coś jeszcze w lunecie widać. Do stawów w Walewicach nie mam daleko. Niecała godzina jazdy. Dzisiaj było to znacznie szybciej 😉. Nigdy wcześniej na tym obiekcie nie byłem. A to dlatego, że podobno właściciel nie jest przychylnie nastawiony do ptasiarzy. Sławek podesłał mi pinezkę gdzie zostawił swój samochód. Docieram w to miejsce. Okazuje się jednak, że w międzyczasie wysłał mi kolejną, z dokładnym już miejscem gdzie mam dojechać. Niestety nie dotarła. Wysyła kolejny raz. Czas nieubłaganie ucieka, słońce coraz niżej. Nawigacja pokazuje mi że mam tam jeszcze 6 km i 10 minut. O nie, to nie na moje nerwy. Wbijam się w jakąś drogę przy stawach. Nie jest źle bo póki co jest wyłożona płytami betonowymi. Okazuje się po chwili, że jest to droga... po grobli stawów 😲. No fajnie. Tylko teraz tego trzeba aby pojawił się z naprzeciwka jakiś "strażnik". Na szczęście bez niespodzianek docieram do grupki ptasiarzy: Marcin Charymski, Marcin Faber, Staszek Turowski, Sławek Dąbrowski i Janek Fuss, który stwierdził: "Stasiu, podziwiam Twoją odwagę, bo do takich jak Ty tutaj strzelają". Oczywiście nawiązał do mojej jazdy po grobli no i oczywiście żartował 😂. Za to takiego komfortu obserwacji jeszcze nie miałem. Trzy lunety Swarowskiego do mojej dyspozycji wycelowane w skrzydlaty obiekt. Fajnych mam tych kolegów 😁. Siewka złotawa początkowo żerowała sobie spokojnie w grupie siewek złotych i czajek a następnie zaczęła intensywną kosmetykę upierzenia połączoną z kąpielą. Była wyraźnie mniejsza od siewek złotych, miała ciemny wierzch głowy (czapeczka), wyrazistą jasną brew, a na pokrywach usznych wyraźną ciemną plamkę. Niestety w locie jej nie widziałem. Istotnie dotarłem w ostatnim momencie aby móc nacieszyć się obserwacją. Słońce za chwilę zniknie za horyzontem. Dokumentacji nie udało mi się zrobić. Ptak był w odległości ok. 400 metrów. Wpis będą więc zdobiły zdjęcie Staszka Turowskiego siewki złotawej w locie oraz krótki filmik Marcina Fabera. Chłopaki dziękuję za udostępnienie. A tak w ogóle to ciekawa historia z tym ptakiem. Podobno jest tu już od 1 listopada ale dopiero dzisiaj Marcin Sidelnik i Wojtek Górski byli w stanie na 100 % określić przynależność gatunkową. Brawo !Tak więc niespodziewany gatunek wpadł mi na listę Wielkiego Roku. Jutro wyprawa na Kujawy po czerniczkę.

Siewka złotawa Pluvialis fulva w locie. Widać wszystkie cechy, które opisałem w tekście a dodatkowo, ciemnoszare "pachy". Staszek Turowski jak zwykle czujny 😀. Brawo ! (fot. Stanisław Turowski)

Siewka złotawa Pluvialis fulva. Autor filmiku: Marcin Faber


piątek, 12 listopada 2021

Jeden dzień na Terceirze (Azory)

Minęło blisko 15 miesięcy od ostatnich moich wojaży w WestPalu. Co prawda restrykcje covidowe z upływem czasu były luzowane co skrzętnie wykorzystywali moi koledzy aby odwiedzić te czy inne strony no i zdobywać kolejne "skarby" do swoich list, ja tymczasem utknąłem w Wielkim Roku. Czasami aż mnie skręcało, no ale takiego wyboru dokonałem. Nadszedł listopad. Dziesięć miesięcy Mojego Wielkiego Roku przepracowałem aktywnie co ugruntowało póki co moją pozycję w rywalizacji 😊. Postanowiłem pozwolić więc sobie na krótki "urlop" i w końcu ruszyć kuper. Pierwszy pomysł to był rudodrozd albo drozdoń złotogardły Zoothera naevius na szkockich Orkadach. Gatunek z tych MEGA !!! Dopiero 3 stwierdzenie w WP. Przymierzaliśmy się do niego wspólnie z Pawłem Kołodziejczykiem. Zakupiłem więc część biletów (na szczęście nie wszystkie). Drozdowi jednak wietrzna wyspa Papa Westray się znudziła i po kilku dniach pobytu na niej wyparował 😟. Wtopiłem więc cztery stówy 😖. Bywa i tak. Koniecznym mi było znaleźć szybko jakąś inną destynację aby podreperować psyche. Padło na Terceirę i pozostałości po jesiennych huraganach na Atlantyku czyli dla mnie liczący się "jankesi" czapla modra Ardea herodias i rybaczek popielaty Megaceryle alcyon. Jak postanowiłem tak uczyniłem. W piątek (5.11.) wieczorem dotarłem do Praia da Vitória urządzając sobie trzy kilometrowy spacerek z lotniska. Senne uliczki trochę ożywiały się przy knajpkach, gdzie toczyło się "lokalne" życie. To jakiś meczyk w TV i ożywiona męska dysksja, to w kolejnej, pustawej, jakiś Pan zdrzemnął się przy stoliku z nadmiaru wypitego piwa. Szkoda, że jestem sam, bo pewnie jakiś "stopover" przy piwie by się zrobiło 😉. Żeby poczuć klimat. Nocleg zaklepałem sobie w promocji w hotelu "Teresinha" ... 300 metrów od kultowego ptasiarskiego miejsca na wyspie czyli Paul da Praia da Vitória. Tak więc oba interesujące ptaki były na wyciągnięcie ręki. Tylko brać. No z ptakami jednak to nie działa. Okazało się, że rybaczek w dniu mojej podróży na wyspę zmienił lokalizację. Chyba znudziło mu się być celebrytą. W nocy mocno wiało i padało. Jak to na Azorach jesienią. Poranek jednak był już bardzo pogodowo przyzwoity. Najadłem się do syta (śniadanie wliczone w cenę noclegu) i pokrzepiony ruszyłem nad niewielkie rozlewisko. Pierwszym ptakiem, który rzucił mi się w oczy była ... czapla modra 😊. Obok na krzewie stały sobie dwie czapelki złotawe i kolejny amerykaniec - czapla śnieżna Egretta thula, a na wodzie w towarzystwie łysek (tych "naszych") pływał sobie samiec czerniczki Aythya collaris z dwoma samicami (jeszcze jeden przybysz z Ameryki). Tak więc dzień rozpoczął się obiecująco 😉.

Paul da Praia da Vitoria - jedno z kultowych na wyspie miejsc dla ptasiarzy 
Paul da Praia da Vitoria to rozlewisko w rowie tektonicznym będące pozostałością po dużej lagunie. Co roku w okresie migracji jesiennej można obserwować tutaj odpoczywające, zepchnięte przez huragany i burze tropikalne ze szlaku migracyjnego, nearktyczne ptaki wodno-błotne. Czegóż tu już nie było 😊

Amerykańska czapla modra Ardea herodias
Czapla śnieżna Egretta thula - też z Ameryki
Północnoamerykańskie czerniczki Aythya collaris (z prawej samiec)

Czaple (kilka siwych też było) w pewnym momencie rozleciały się, a czapla modra wzbiła się na tyle wysoko obierając kierunek zachodni, że pomyślałem że pożegnała to miejsce na dobre. Nad tym rozlewiskiem raportowane były dwa dni wcześniej aż 3 czaple modre. W tym sezonie mamy taki jej mały "nalocik" na Azory. Obszedłem zbiornik i cieki ale rybaczek niestety nie powrócił na stare śmieci. Postanowiłem poczekać do 10 na ewentualne komunikaty co do niego na portugalskim ebirdzie. Nie doczekałem się. Trzeba było więc wziąć sprawy w swoje ręce. Taxi za 6 euro i kierunek kamieniołom w Cabo da Praia. To kolejne kultowe ptasiarskie miejsce na wyspie. To tutaj właśnie wczoraj rano widziany był rybaczek popielaty. Fajnie wyglądał siedzący na liściu agawy. Błotka w kamieniołomie wypełnione siewkami. Dominowały piaskowce i kamuszniki. Odliczyli się też "jankesi" czyli biegus karłowaty, biegus białorzytny i biegus arktyczny. Rybaczka niestety nie znalazłem. 

Wejście do Paul da Pedreira w Cabo da Praia - kolejne kultowe ptasie miejsce na wyspie
Paul da Pedreira to pozostałości po kamieniołomie który był jeszcze czynny w latach 80-tych XX w. położony w depresji zalewany jest przez słone wody podczas pływów oraz zasilany też przez wody opadowe. Rozlewiska i tworzące się błotka to raj dla różnej maści siewek (tych nearktycznych też😊)
Biegus karłowaty Calidris minutilla
Biegus arktyczny Calidris melanotos
Kwokacz Tringa nebularia
Siewnica Pluvialis squatarola
Piaskowiec Calidris alba
Biegus białorzytny Calidris fuscicollis 

Po dwóch godzinach pobytu w kamieniołomie ruszyłem pieszo w kierunku Praia da Vitoria. Może gdzieś po drodze się odnajdzie. Niestety, gatunek ten w dalszym ciągu pozostaje na liście życzeń. W nocy jestem już w Lizbonie. Na piętrze przy "Pausie" (stałe miejsce obozowania na lotnisku 😊) umęczony kilometrami w nogach wreszcie mogę zdjąć buty i się wyciągnąć. Koniec "urlopu" czas wracać nad sztormowy Bałtyk. Wielki Rok ciągle przecież trwa 😁.




niedziela, 31 października 2021

Mój Wielki Rok - październik 2021

 

31 październik

"Poszukiwań zaginionej Arki" ciąg dalszy. "Arka" to głuszec, największy z naszych kuraków leśnych, "poszukujący" to "sławne" trio: Czyż, Jainta i Borowik 😉. Panowie ale wam schlebiam 😉. Miejsce poszukiwań: czerwony szlak z Przełęczy Glinne ku Babiej Górze (z nadania Samka Sosnowskiego). Dla dwójki mych kompanów głuszec to gatunek na życiówkę. Pogoda wyśmienita choć troszkę wieje. Poranek sprawia, że jesteśmy póki co sami. Szlak i najbliższe jego sąsiedztwo nie tylko bez ludzi ale też i bez...kuraków. Jednym słowem: DUPA 😕.

Szczyt Diablaka czyli Babiej Góry z naszej trasy o wschodzie słońca


24 październik

Nie tylko nad Bałtykiem się dzieje 😉. Dzisiaj wraz z Kasią w pięknych warunkach pogodowych podziwialiśmy dwie dorosłe bernikle rdzawoszyje na stawie "Salm Duży" w rezerwacie "Łężczok". Berki przebywają już tutaj co najmniej od 20 października, bo wtedy dał mi "cynk" o nich Darek Świtała. Byliśmy też tutaj w sobotę po 15, ale ich nie było (przynajmniej na tym stawie). Staw jest spuszczony częściowo, więc może nie ma bardzo dużego zagęszczenia ptaków ale jest duża różnorodność gatunków. Warto zajrzeć.

"Salm Duży" - duża różnorodność gatunków w tym dwie "wisienki"...
... dwie dorosłe bernikle rdzawoszyje Branta ruficollis
Bernikle rdzawoszyje Branta ruficollis wśród gęsi tundrowych Anser serrirostris

Szybki przeskok z "Łężczoka" na zaporę Zbiornika Goczałkowickiego niestety nie przyniósł wymarzonej skuy widzianej tu dzisiaj przez Darka Szlamę. Ona na pewno jednak tu siedzi, więc temat pozostaje dla mnie otwarty 😊. Czajkę towarzyską ze stawów Harmężę wykrytą przez Mateusza Ledwonia mogę sobie odpuścić.



15-17 październik

Napiszę tak. Po nadchodzącym Weekendzie Rzadkości na Helu oczekiwałem wzbogacenia mojej listy gatunkowej o kilka "zacnych" gatunków, co po zeszłorocznej edycji tej cyklicznej już imprezy wymyślonej przez Pawła Malczyka, było ze wszech miar usprawiedliwione. Adrenalina rosła z każdym dniem przybliżającym wyjazd. Powietrze z balonika oczekiwań trochę uszło za sprawą pogody i niekorzystnego silnego wiatru z południa. W końcu przyszedł ten czas i w nocy z czwartku na piątek ruszyłem ku "helskiej kosie".

Piątek 

Weekend Rzadkości rozpoczął się dla mnie dwoma śniegułami spotkanymi na falochronie portu rybackiego we Władysławowie. Może to nie jakaś wielka rzadkość ale jakby nie patrzeć kolejny "tick" na liście Wielkiego Roku. 

Śnieguła Plectrophenax nivalis
Śnieguła Plectrophenax nivalis
Śnieguła Plectrophenax nivalis

Po drodze do Helu zajrzałem do portu w Jastarni. Po chwili jest info od Adama Kuźni, że przy parkingu obok lotniska w Jastarni ma świstunkę ałtajską. Brawo Adam ! Po chwili jako jeden z pierwszych jestem już przy Adamie. W zasadzie to nie gatunek, choć to dopiero 5 stwierdzenie w Polsce, tak naprawdę przyciągnął mnie w to miejsce ale... kurtka Adama, którą zostawił podczas ostatniego naszego spotkania w czasie sztormu w moim aucie, którą chciałem mu przekazać 😂. Świstunkę ałtajską oczywiście zaliczyłem, po raz drugi w tym roku, w zacnym gronie co najmniej 50 innych tłiczerów, którzy w międzyczasie przybyli na miejsce. Bardzo ruchliwa mała bestia 😉.

Świstunka ałtajska Phylloscopus humei
Świstunka ałtajska Phylloscopus humei

W zasadzie nic szczególnego z rzadkości się już więcej nie pojawiło, no może poza nietłiczowalnym, trznadelkiem. Poza tym powiedzmy standard jak dla mnie: biegusy morskie, świergotki nadmorskie, bernikle obrożne, świergotki rdzawogardłe.
Jesień to nie tylko piękne barwy ale też i krótki dzień. Nad półwyspem zapada zmrok.  Czas na spotkania integracyjno-towarzyskie. Jedni biesiadują w "Kuttrze", inni "Pod Żaglami" a jeszcze inni, kameralnie, na kwaterach 😁. Tematów pewnie nie brakuje, humory dopisują. Chętnie i ja napiłbym się piwa ale mam jeszcze do wykonania dzisiaj zadanie jako kierowca - odebrać z Gdyni Kasię, która dotrze tam pociągiem (co za determinacja 😉). Niebawem okaże się, że mój przewóz będzie zbiorowy. Irek Masłowski, jadąc też do Gdyni z kolei po swoją Madzię, rozbija w Jastarni auto unikając potrącenia bezmyślnego rowerzysty. Na szczęście nic nikomu się nie stało a misja odbioru obu Pań ostatecznie się powiodła.

Sobota 

Kolejne kilometry w nogach. Kasia zalicza świergotka nadmorskiego przy wrakach a później biegusa morskiego na helskim cyplu. Ten osobnik jest wyjątkowo niepłochliwy. Praktycznie dochodzi do moich stóp. Świstunka ałtajska nadaje w tym samym miejscu co wczoraj. W każdym razie dzień upływa bez niespodzianek. Wieczorem  w naszym "apartamencie" robimy "domówkę" ze Sławkiem Dąbrowskim i Kasią Kąciak. Metraż na więcej osób nie pozwala. Było super. Kasia, Sławek - musi być ciąg dalszy 😋.

Biegus morski Calidris maritima
Biegus morski Calidris maritima
Biegus morski Calidris maritima u mych stóp (fot. Krzysztof Paryś - dzięki Ci 😊)

Niedziela 

Pogoda nie zmienia się. Postanawiamy przed południem wyjechać w kierunku Dorotowa na mewę delawarską, której Kasia jeszcze nie widziała. W międzyczasie Szymon Beuch informuję, że na Szpyrku w Rewie jest niepłochliwa bernikla obrożna. Postanawiamy tam po drodze zajechać. Może jakieś zdjęcia ? Po chwili Szymon wrzuca kolejne info, które już powoduje skok poziomu adrenaliny. Świstunka żółtawa w Rewie !!! Dojeżdżamy. Na miejscu są już pierwsi ptasiarze. "Ptak przed chwilą się odzywał ale teraz jest cisza" - przekazuje Marek Betlejewicz. Ludzi przybywa z każdą minutą. Wszyscy wpatrzeni w zarośla wierzbowe i różane krzewy porastające wydmę. Dla licznie spacerujących turystów (jest niedzielne przedpołudnie) musi wyglądać to dość intrygująco. Co bardziej odważni pytają o co chodzi 😉. W końcu JEST !!! Świstunka żółtawa myszkuje ciągle w tych samych zaroślach na dosłownie stu metrach kwadratowych. Milczy ale pokazuje się znacznie lepiej niż ta ałtajska z Jastarni. Jest kolejny gatunek na listę Mojego Wielkiego Roku. Gatunek na który bardzo liczyłem podczas tego wyjazdu. Teraz spokojnie obieramy już kierunek na Dorotowo. Rezydująca tu już od dłuższego czasu mewa delawarska stoi sobie spokojnie na swoim ulubionym pomoście jakby czekała na nas 😉.

Świstunko żółtawa zlituj się i pokaż choć na parę sekund😉  (fot. Krzysztof Paryś)
Świstunka żółtawa Phylloscopus inornatus
Świstunka żółtawa Phylloscopus inornatus
Świstunka żółtawa Phylloscopus inornatus
Mewa delawarska Larus delawarensis zaobrączkowana przez Zbyszka Kajzera w 2005 roku

To był ostatni ptasi akcent ptasiego Weekendu Rzadkości. Zastanawiam się ilu to nas wszystkich łącznie było ? 120 a może 150 osób ? W każdym razie jak ktoś napisał kolorem dominującym w ten weekend na Helu było "moro" 😀. Przyczyniliśmy się też wszyscy do tego, że na Helu zrobiło się trochę czyściej dzięki akcji zbierania śmieci zainicjowanej przez Marcina Dyducha i Kasię Kucharską. Zapewne też i lokalni przedsiębiorcy w tych trudnych czasach powinni być z nas zadowoleni bo mocno przyczyniliśmy się do zwiększenia ich dochodu. Kolejny jesienny Weekend Rzadkości już za rok 😀.

10 październik

To była bardzo ryzykowna, taka trochę pokerowa zagrywka 😉. Postanowiłem poszukać szczęścia w gatunkach na punkcie Akcji Bałtyckiej w Bukowie. Trzy pełne dni od czwartku do soboty (07 - 09.10.) Co prawda nie było jakichś super warunków wiatrowych na ewentualne północne i wschodnie gatunki, no ale dwa dni wcześniej w sieci wpadł tu trznadel czubaty, którym bym nie pogardził. Zameldowałem się w czwartek na koniec pierwszego obchodu. Rudziki, śpiewaki, kosy... będą dominowały podczas całego mojego pobytu. Od casu do czasu trafia się coś ciekawszego, jak chociażby dzięcioł średni, którego przytargałem z jednego z czwartkowych obchodów, wywołując niemałe zdziwienie u "szefuncia" czyli Michała Polakowskiego 😉.Tyle co się pojawiłem na północy i od razu dotarła via PGL "bomba" z południa. Młoda rybitwa krótkodzioba na stawach w Budzie Stalowskiej wykryta przez Sebastiana Watrasa. Czułem, że tak będzie. Od razu dostaję zapytania od kilku ptasiarzy czy już jadę ? To mój "fun club"😉. Co robić ? Podejmuję ostateczną decyzję. Ryzyk - fizyk. Zostaję na Bukowie do soboty tak jak planowałem. Jeżeli rybitwa krótkodzioba zostanie do soboty wówczas w niedzielę rano będę na stawach w Budzie Stalowskiej 😏. Następnego dnia, już skoro świt, potwierdzono obecność rybitwy. W głowie mam mętlik. Może jednak jechać już dzisiaj ? Szybko odrzucam ten pomysł. Na szczęście łapie się dużo ptaków i nie ma czasu na dłuższe rozmyślania. Jednego się obawiam. W weekend zapowiadają ochłodzenie. Sobota - rybitwa stale obecna !!! Czeka mnie więc poważna trasa do pokonania. Bagatela ponad 700 km. Opuszczam Bukowo po obiedzie. Zaczynam realizować ustalony wcześniej plan tłicza 😋. Ja mam być o 3 w nocy w Częstochowie u Marcina Borowika pod blokiem a Kasia dotrze do Częstochowy. Tak też się stało. Nocna jazda ku Budzie Stalowskiej przebiega płynnie. Wszyscy jesteśmy przecież "szoferami" 😉. Przed 7 rano docieramy do stawów. Cholera ! Widać, że noc była tutaj mroźna. Szron na trawach. Czy rybitwa to wytrzymała ? Okazuje się, że jest już na miejscu Michał Rycak. Przecząco kręci głową na standardowe w takich sytuacjach pytanie: "Jest ?"

Stawy w Budzie Stalowskiej o świcie (fot. Kasia Mikicińska)
Mroźny poranek. Czy przy kanale z rybami pojawi się dzisiaj rybitwa krótkodzioba ? (fot. Kasia Mikicińska)

Pierwsze śmieszki po mroźnej nocy dolatują do przepustu, gdzie kotłują się drobne rybki. W pewnym momencie Michał krzyczy: JEST !!! Dostrzegamy ją praktycznie w tym samym momencie. Co za radość 😛Bardzo blisko nas rybitwa krótkodzioba podejmuje próby złowienia czegoś na śniadanie. Za którąś próbą się jej to udaje i rybitwa odlatuje na środek stawu, gdzie siada na błotku. Docierają kolejni ptasiarze. Rybitwa krótkodzioba co jakiś czas powtarza polowanie w tym samym miejscu dzięki czemu możemy ją fotografować i oglądać w coraz lepszym świetle. Na odległym o ponad kilometr kolejnym stawie przebywają też od kilku dni 2 biegusy arktyczne. Ja rezygnuję bo mam. Kasia słusznie nie odpuszcza i dzięki temu jest od dzisiaj bogatsza o dwa gatunki 😊.  

Młoda rybitwa krótkodzioba Gelochelidon nilotica
Młoda rybitwa krótkodzioba Gelochelidon nilotica
Młoda rybitwa krótkodzioba Gelochelidon nilotica
Młoda rybitwa krótkodzioba Gelochelidon nilotica
Młoda rybitwa krótkodzioba Gelochelidon nilotica
Młoda rybitwa krótkodzioba Gelochelidon nilotica
Młoda rybitwa krótkodzioba Gelochelidon nilotica
Młoda rybitwa krótkodzioba Gelochelidon nilotica


05 październik

Dzisiaj kolejne podejście pod jarząbka. Jedziemy z Kasią w lasy koneckie. Tą lokalizację zaproponował mi Łukasz Misiuna. Kto jak kto ale Łukasz na ptakach świętokrzyskich się zna 😊. Zbyszek Fijewski i Darek Wiśniewski, nasi dzisiejsi przewodnicy po nieznanym nam terenie (z polecenia Łukasza), docierają na punkt spotkania czyli parking przy zalewie w Sielpi punktualnie niczym szwajcarskie koleje 😉. Jedziemy w lasy nad urokliwą Czarną Konecką. Zbyszek tonuje trochę nasze nadzieje. Aktywność kogucików jarząbka minęła wraz z wrześniem. Szansa jest ale... . Na trasie, którą dzisiaj przejdziemy, we wrześniu, niespełna dwa tygodnie temu, spotkano ponad 10 os. Idąc lasem wzdłuż wilgotnego obniżenia terenu co jakiś czas odtwarzamy pogwizdywanie jarząbka z nadzieją, że zmotywujemy któregoś do pokazania się choć na chwilę. Darek mówi, że jarząbki bardzo chętnie wychodzą na te suche borowe obszary pojeść borówek. W pewnym momencie mamy odzew głosowy. Jakiś kogucik jednokrotnie zagwizdał. I to było na tyle. Darek umila naszą wędrówkę barwnymi historyjkami ze swoich spotkań z tymi kurakami. Szczególnie utkwiła mi w pamięci opowieść jak spotkał kurę która wodziła ledwie co wyklute pisklęta i jak maluchy od pierwszych chwil życia poza skorupką jajka mają zakodowaną umiejętność chowania się przed zagrożeniem. W tym przypadku jeden z maluchów szybko "nakrył się" liściem i udawał martwego. Niestety jarząbków na naszej drodze dzisiaj w tej lokalizacji nie napotykamy.

Malownicza Czarna Konecka (fot. Kasia Mikicińska)
Jarząbkowy maluszek Bonasa bonasia z opowiadania Darka (fot. Dariusz Wiśniewski)

Nie poddajemy się. Jedziemy do lasów niekłańskich. Od razu widaćżnicę w składzie drzewostanu (dużo świerka) i jego uwilgotnienia. Szukamy dalej. Na duchu podnosi nas też napotkany, bardzo sympatyczny, tutejszy leśniczy. "Jarząbki tutaj są" - rzecze. Super, ale czy będziemy mieli szczęście ? Póki co Darek zwraca naszą uwagę na napotykane grzyby. Świetna lekcja. Zbyszek z kolei opowiada o swoim pobycie na Syberii. Porusza nie tylko tematy ptasie ale również bardzo ciekawie, wciągająco, jak na prawdziwego etnografa przystałopowiada o Chantach, rdzennych mieszkańcach okolic które odwiedził.

Gałęziak albo koralówka Ramaria sp. - mikoryzowy grzyb rzeczywiście przypominający koralowca
Boczniak biały Pleurotus pulmonarius

Jarząbków dzisiaj nie udało nam się zobaczyć. Poznaliśmy za to nowe dla nas, jakże urokliwe miejsca i mamy fantastycznych nowych znajomych. I to jest "wartość dodana" Wielkiego Roku 😀.


04 październik

Dzisiaj na polach koło Pietraszyna na pograniczu polsko-czeskim udało mi się w końcu "trafić" świergotka rdzawogardłego. Zainteresował się odtwarzanym głosem i wylądował tuż przy głośniku 😉. A ponieważ słonko miałem za plecami...

Świergotek rdzawogardły Anthus cervinus - ptak tegoroczny
Świergotek rdzawogardły Anthus cervinus - ptak tegoroczny
Świergotek rdzawogardły Anthus cervinus - ptak tegoroczny

Zadowolony postanowiłem, jak to się mówi, "iść za ciosem" i udać się w Dolinę Baryczy, gdzie była szansa na berniklę rdzawoszyją. Słoneczna aura była dodatkowym czynnikiem motywującym. Na miejsce dotarłem wczesnym popołudniem. Staw Grabówka Duża w Grabówce do małych nie należy, jak sama nazwa wskazuje, ale można było komfortowo obserwować ptaki z pobocza drogi. Dodatkowo staw jest spuszczany do odłowów ryb, a co za tym idzie większość ptaków skupiała się przy kanałach, gdzie jest jeszcze woda. Pierwszy skan obszaru - gęsi są i to w zupełnie przyzwoitej odległości. Jest więc dobrze. W miarę upływu czasu optymizm jednak zaczął maleć. Gęgawy, gęsi tundrowe i białoczelne.. Bernikli rdzawoszyjej nie dostrzegam. Z pomocą próbuje mi przyjść bielik, który podrywa całą gawiedź mewio-gęsią co powoduje, że ptaki "przetasowują się" ponownie lądując przy kanale. Bernikli rdzawoszyjej jednak nie ma dzisiaj w tym miejscu a tym samym nie mam jej w dalszym ciągu na liście Mojego Wielkiego Roku. Ale jak to mawia klasyk: "Jeszcze będzie". I tego się trzymam 😊

Oj tłoczno się zrobiło przy mnichu. Śmieszki Chroicocephalus ridibundus
Wśród gąsek tej wyczekiwanej, najbardziej kolorowej, dzisiaj nie było
I kto by pomyślał, że nadejdą takie czasy, że czaple białe Ardea alba będą liczniejsze od siwych Ardea cinerea

02 październik

Dzisiejszy wypad na pola koło Wielowsi na Górnym Śląsku ostatecznie zaowocował wyhaczeniem drzemlika 😊. 

Korzystając z pięknej złotej polskiej jesieni zajechaliśmy z Tobiaszem w okolice Pyskowic, gdzie czekał na nas Krzysiu Belik. Wspólnie objechaliśmy trochę pól w okolicach Księżego Lasu w poszukiwaniu świergotków rdzawogardłych i drzemlików. Świergotki rdzawogardłe ruszyły w Polskę więc powinny dotrzeć również i na Górny Śląsk. Drzemlik też był już stąd raportowany. Pozostało tylko je znaleźć 😉. Na powitanie pokazał się nam błotniak zbożowy w typie samicy. 

Polska Złota Jesień
Samica błotniaka zbożowego Circus cyaneus
Jesienna impresja 😉

Niestety silny południowy wiatr nie sprzyjał wróblakom. Na polach sporo grzywaczy, szpaków, czajek. Była też i "drobnica" m.in: makolągwy, szczygły, potrzeszcze, skowronki. Widzieliśmy też i świergotki, ale łąkowe a nie te rdzawogardłe, choć napotkany Szymon Beuch pochwalił się dzisiejszą obserwacją kilku świergotków rdzawogardłych i to niedaleko nas. A więc są. Pojechaliśmy tam. Sukcesu nie było. Krzysiek musiał wracać a ja i Tobiasz postanowiliśmy zostać jeszcze w okolicach Wielowsi i "poszwędać" się po polach koło Świbia, gdzie był już widziany drzemlik dwa dni wstecz. Wszystko to tak trochę bez wiary w końcowy sukces. Może spowodowane to było moim przeziębieniem i niezbyt dobrym samopoczuciem ? Ale finalnie okazało się, że to był dobry pomysł 😜. Jadąc drogą ze Świbia w kierunku Dąbrówki w pewnym momencie zauważyłem sylwetkę siedzącego na miedzy małego sokoła. To mógł być tylko ON. DRZEMLIK !!!  "Nasz" drzemlik był z całą pewnością innym ptakiem niż ten obserwowany tutaj w ostatnim dniu września, który był dorosłym samcem. 

Drzemlik Falco columbarius
Drzemlik Falco columbarius

Jak na otwarcie października - może być 😊.