piątek, 30 kwietnia 2021

Mój Wielki Rok - kwiecień 2021

 


30 kwiecień

Ostatni dzień kwietnia. Ptaków z każdym dniem przybywa. Nie ma co zwlekać i odkładać zaliczanie pospolitych gatunków na później. Dzisiaj szybki wypad na stawy w Szczekocinach. Krystian Jainta miał tutaj wczoraj brodźce śniade. Po drodze zatrzymuje się w lesie w okolicach Golczowic. Siedlisko typowe dla świergotka drzewnego. Nie pomyliłem się 😊. A na stawach brodźce śniade pozostały i dodatkowo do rocznej listy dorzuciłem jeszcze rokitniczkę oraz brodźca piskliwego. Miesiąc kwiecień kończę więc 43.  "nowymi" gatunkami dopisanymi do listy Mojego Wielkiego Roku. W sumie mam ich łącznie już 222. Jutro z Tobiaszem startuję na majówkę w ujście Wisły 😉.

Świergotek drzewny Anthus trivialis
Świergotek drzewny Anthus trivialis
Świergotek drzewny Anthus trivialis
Świergotek drzewny Anthus trivialis
Brodźce śniade Tringa erythropus
Brodziec śniady Tringa erythropus
Brodźce śniade Tringa erythropus
Rokitniczka Acrocephalus schoenobeanus
Brodziec piskliwy Actitis hypoleucos
Sieweczka rzeczna Charadrius dubius

Kląskawka Saxicola rubicola


28 kwiecień

Jak mnie tutaj nie było to nie było. Ale jakoś ostatnio Orawę odwiedzam dość często. Dzisiaj o dziwo zawodowo. Oczywiście praca pracą ale na ptaki musi się znaleźć trochę czasu. Ponownie trafiłem nad starorzecze Czarnej Orawy. Pogoda wymarzona. Pięknie widać i Babią Górę i caluśkie Tatry. Pliszki cytrynowe też nie zwiodły 😊.

Fragment łańcucha tatrzańskiego
Babia Góra 
Pliszka cytrynowa Motacilla citreola
Pliszka cytrynowa Motacilla citreola
Pliszka cytrynowa Motacilla citreola
Trzcinowisko na starorzeczu z pliszkami cytrynowymi dzieli potrzos Emberiza schoeniclus
Samiec potrzosa Emberiza schoeniclus

Od lewa do prawa Tatry


26 kwiecień

Poniedziałek. Kolejny tydzień roboczy czas zacząć. Praca pracą ale czujność trzeba zachować 😉, a że praca "związana" z ptakami przychodzi to niby łatwiej. Umówmy się jednak, że nie zawsze jest tak kolorowo.
Dzisiejsyz dzień zaowocował kolejnymi nowymi gatunkami dopisanymi do listy w Moim Wielkim Roku. 

Kania czarna Milvus migrans
Samiec błotniaka łąkowego Circus pygargus na polach koło Pietraszyna
Samiec błotniaka łąkowego Circus pygargus na polach koło Pietraszyna

Samiec błotniaka łąkowego Circus pygargus na polach koło Pietraszyna

Kukułka Cuculus canorus wędruje na północ
Samiec piegży Sylvia curruca - Jastrzębie Zdrój ul. Wodeckiego
Samiec piegży Sylvia curruca - Jastrzębie Zdrój ul. Wodeckiego

24 kwiecień

Wczoraj późnym wieczorem w ornitologicznym obszarze fejsbukowego świata pojawiła się informacja o obserwacji minimum 5 czapli złotawych na Spiszu koło wsi Frydman. Co do poprawności oznaczenia gatunku nie było wątpliwości bo załączono zdjęcie, ale że aż 5 osobników !? 😲 To rekordowo dużo jak dla Polski. Było zbyt późno aby dociekać szczegółów. Nie pozostało nic innego tylko iść spać i czekać na rozwój wypadków w sobotnie przedpołudnie. Na pewno mieszkający w najbliższej okolicy ptasiarze ruszą od rana celem sprawdzenia czy ptaki się ostały 😉. W sobotni poranek póki co, zerkając co chwila na wyświetlacze komórek czy pojawią się wieści ze Spisza, ruszyliśmy z Kasią na stawy w Szczekocinach. Ostatnio jak tam byłem na kilku stawach było fajne błotko, a więc jest w tych stawach potencjał na ciekawe ptaki 😉. Na stawach przywitał nas bocian czarny. I już jest fajnie bo to nowość na liście rocznej. Na błocie dużo siewek, rozmaitych. Dominują bataliony, samce już z ładnymi kryzami. Są też dwa biegusy zmienne, a wśród brodźców jeden brodziec pławny ! Z blaszkodziobych pięknie w słońcu prezentowała się para oharów, która okazała się być szybsza ode mnie i odfrunęła bez zdjęcia 😉. 

Bocian czarny Ciconia nigra
Brodziec pławny Tringa stagnatilis
Brodziec pławny Tringa stagnatilis
Brodziec pławny Tringa stagnatilis

Na tym obserwacje trzeba było zakończyć bo dotarły wieści ze Spisza. JEST czapla złotawa, co prawda tylko jedna, no ale JEST !!! 
W malownicze okolice nad Jeziorem Czorsztyńskim u podnóża Pienin docieram w porze obiadowej. Z niezbyt licznego, jak się dowiedziałem, grona obserwatorów, którzy najechali dzisiaj Frydman, na miejscu pozostali jeszcze Artur Oruba z Asią Przyborowską. Czapelka chodzi sobie po polach co chwila umykając przed ciągnikami. Praca w polach wre. Tu orka, tam bronowanie. Czapla ma w czym wybierać. Co chwilę przelatuje na inny "suto zastawiony stół". Przebywające na polach boćki sa bardziej leniwe. Patrząc na objadającą się czaplę poczułem "ssanie" w żołądku. Trzeba wracać na spóźniony obiadek. To był dobry dzień 😊.

Czapla złotawa Bubulcus ibis - ptak dorosły w szacie godowej
Czapla złotawa Bubulcus ibis - ptak dorosły w szacie godowej
Czapla złotawa Bubulcus ibis - ptak dorosły w szacie godowej
Czapla złotawa Bubulcus ibis - ptak dorosły w szacie godowej


22 kwiecień

Nad orawskimi puściznami unosi się mgła. Na szczęście przestało padać i chyba zapowiada się pogodny poranek. Dzisiaj musi się udać bo to trzecie podejście w tym roku 😉. Zatrzymuję samochód na polnej drodze wykorzystując rosnące po jej bokach zakrzaczenia jako naturalną osłonę. Otwieram szyby i nasłuchuję. Jestem w innym miejscu niż dotychczas. "Słuchaj, tylko żebym czegoś nie spieprzył" - przypominam sobie moją rozmowę z dobrym kolegą ptasiarzem, który "zdradził" mi to miejsce. "To wszystko będzie się działo w promieniu kilometra od Ciebie, więc nie spieprzysz" - odpowiedział mi z dużą dozą spokoju kolega. Skowronki rozpoczynają swój koncert zagłuszając wszystkie dźwięki dochodzące z oddali. W pewnym momencie do moich uszu dochodzi wyraźne, ostre, syczące, powtórzone dwukrotnie "czuu-szit". Początkowo, zaskoczony bliskością tego dźwięku, szukam w głowie do czego by to przypisać. "Cholera, przecież to czuszykanie koguta cietrzewia !!!" - przychodzi nagłe olśnienie. Rozglądam się ale nie widzę go. Ponownie słyszę "czuszykanie". Widok przysłaniają mi wysokie chabazie. Ostrożnie wysiadam z samochodu. Te 190 cm wzrostu czasami się przydaje 😊. Moim oczom ukazuje się "arena" a na niej "tańczący czarny rycerz", niestety tylko jeden. Na ziemi kilkadziesiąt metrów od niego stoi kura. Z kolei na brzozie w dalszej perspektywie przesiadują kolejne dwie kury, które co jakiś czas wydają głośne nosowe gdakanie "gagag". Dopiero teraz słyszę charakterystyczne "bulgotanie" koguta. Wszystko to dzieje się około 300 metrów ode mnie. Migawka w aparacie rozgrzana do czerwoności. Robi się coraz lepsze światło. Duże emocje, widziałem ten gatunek ostatni raz ponad 30 lat temu. W pewnym momencie widzę podenerwowanie u kur. Prostują szyje, nerwowo rozglądają się, po czym odfruwają w "siną dal"; po chwili czyni to kogut udając się za samicami. Zza zagajnika brzozowego wyłania się sylwetka dużego drapieżnika. Nadlatuje orlik krzykliwy. To zapewne on zakończył ponad 40 minutowy spektakl którego byłem świadkiem. Wykorzystuję okazję i opuszczam miejsce toków. Z niesamowitego spotkania pozostał całkiem spory materiał zdjęciowy, oczywiście w jakości doku 😉. Poniższe zdjęcia opatrzyłem tekstem zaczerpniętym z "Ptaków Krajowych" Mistrza Taczanowskiego (pisownia oryginalna). 

"Gra cietrzewi zaczyna się w Marcu, jak tylko śniegi przeginą (...). Codziennie przed świtem (...) samiec wylatuje w obrane miejsce na polu, błocie lub leśnéj haliznie ...
... gdzie roztoczywszy ogon, opuściwszy jak indor skrzydła, i odąwszy na ciele pióra, bełkocze właściwym sobie głosem, tak donośnym, że o pół mili przeszło słyszeć go można, a głucho stłumionym zblizka;...

...wykonywa przytém rozmaite komiczne pląsy i podskoki, od czasu do czasu posuwa się nagle pocierając skrzydłami o ziemię i wydając szumiące tak zwane czuchotanie,...

...to znowu w podskoku uderza nogą w skrzydło jak w bęben.

Samice zlatują się do niego ze wszystkich stron, ...
...a po odbytém spółkowaniu pieszo odchodzą, gdyż poderwawszy się straszą samca i przerywają mu tokowanie

Pogoda jest łaskawa wbrew przepowiedniom synoptyków więc postanowiłem pobuszować trochę po okolicy oraz zahaczając też o Podhale przeszukać konkretne biotopy w poszukiwaniu podgórskich gatunków. Na początek odwiedziłem skraj zbiornika Orawskiego ale pliszek cytrynowych jeszcze nie znalazłem, za to przy głównej drodze w Lipnicy Wielkiej "czatował", drugi dzisiaj, orlik krzykliwy. Kolejną zdobyczą była pokrzywnica. Wystarczyło wjechać 200 metrów w leśną drogę z podszytem świerkowym koło Piekielnika 😊.

Orlik krzykliwy  Aquila pomarina
Siedlisko lęgowe pokrzywnicy Prunella modularis
Pokrzywnica Prunella modularis

Przede mną piękna panorama zaśnieżonych Tatr kusi. Z Czarnego Dunajca to 20 km. Zawalczę jeszcze o drozda obrożnego 😉. Miałem spróbować na Chochołowskiej albo w Kościeliskiej. Minąwszy Witów droga wiedzie początkowo między lasami (tną na potęgę !!!😡). Po kilku kilometrach przestrzeń się otwiera i zaczynają się łąki pokryte łanami krokusów. Niebawem zacznie się tu najazd "krokusowych turystów". Zjeżdżam na tzw. "czuja" w pierwszą boczną drogę prowadzącą do dwóch góralskich gospodarstw. Na zboczu jednego ze wzgórz dostrzegam żerujące wśród krokusów jakieś drozdy. Czyżby ? Lornetka do oczu. Nie mam już wątpliwości. To para drozdów obrożnych !!!. Parkuję przy pierwszym gospodarstwie. "Co na krokusy Pan przyjechał ?" - pyta gospodarz ściskając przy powitaniu moją rękę. Nota bene niezły uścisk😉."Nie, nie. Szukam ptaków, takich drozdów z białym pasem" - mówiąc to, kreślę  obrazowo ruchem ręki półksiężyc na mojej piersi. "A tak, ganiają sie tu" - góral ruchem głowy pokazuje kierunek ku mocno nachylonej łące i wraca do cięcia drewna. Przyjmuję to jako gest, że mogę iść "na jego" co oczywiście czynię 😊. Drozdy obrożne są zdecydowanie bardziej ostrożne niż "nizinne" kosy. Ciężko je podejść tym bardziej, że teren otwarty. Podchodzę do ściany lasu, siadam i czekam. Może podejdą coś bliżej ? Nic z tego. Od Witowa nadciągają ciężkie chmury, zaczyna padać. 

Tatry z Giewontem.
Pomimo, że w górach jeszcze surowa zima łąki u ich podnóża pokrywają się kobiercem krokusów
Krokusy - symbol wiosny w górach
Drozd obrożny Turdus torquatus
Drozd obrożny Turdus torquatus


20 kwiecień

Pierwsze ukłucie za mną, a że nie mogłem doczekać się wyznaczonego terminu w mojej okolicy musiało to nastąpić "gdzieś" w Polsce 💉. Padło na Bochnię. Zawsze to bliżej niż Szczecin 😉. Korzystając z dobrego samopoczucia po szczepieniu i ładnej pogody postanowiłem udać się w dalszą podróż a celem było lotnisko w Mielcu. Na zalanych trawiastych obszarach lotniska niestety szczudłaków już nie było. Odwiedziłem jeszcze pobliskie Stawy Cyrankowskie. Ptaków na nich jednak nie za wiele. Ruszyłem więc nad Wisłę w rejon Rożniat. "Królowa" naszych rzek póki co trzyma się w zasadniczym korycie, ale poziom wody jest wysoki. Trochę mnie to zmartwiło, bo chciałem wzbogacić swoją roczną listę o ostrygojady. Zanim jednak dotarłem do koryta Wisły na wale przeciwpowodziowym po raz pierwszy w tym roku zobaczyłem sobie dudka i krętogłowa. Ten ostatni okazał się numerem 200 na liście w Moim Wielkim Roku 😁. Wysoki poziom wody nie sprzyja odkrywaniu się w korycie piaszczystych łach ale w jednym miejscu pozostał fragment wyspy wystający ponad wartki nurt rzeki. Na nim odpoczywało kilkanaście kormoranów i ... trzy dorodne ostrygojady 😊. Zajęty fotografowaniem w pewnym momencie usłyszałem skrzekliwe głosy. W górę rzeki przemieszczały się trzy rybitwy rzeczne, które na chwilkę zatrzymały się przy ostrygojadach. W drodze powrotnej do samochodu w nadrzecznych łęgach rozśpiewał się piecuszek. Jedynie zabrakło mi remiza, ale jak to mówi Jacek Betleja: "Jeszcze będzie"😉.

Dudek Upupa epops
Krętogłów Jynx torquilla nr 200 na liście w Moim Wielkim Roku
Krętogłów Jynx torquilla
Wisła pod Rożniatami. Wysoki stan wody to i piaszczystych łach jak na lekarstwo
Trzy ostrygojady Haematopus ostralegus niczym trzech muszkieterów 😉
Rybitwy rzeczne Sterna hirundo w gościnie u ostrygojadów


 19 kwiecień

Wracając z "fuchy" w Tarnowskich Górach postanowiłem, wreszcie, odwiedzić rozległy park w Świerklańcu. Nie znalazłem co prawda krętogłowa czy muchołówki żałobnej raportowanej już przecież z Polski i ze Śląska też, ale dorzuciłem do mojej listy rocznej kapturkę i kulczyka. Też cieszą 😊. No i zobaczyłem ładne miejsce.

Park w Świerklańcu - w tle Pałac Kawalera 
Park w Świerklańcu to 180 ha pięknej zieleni w stylu francuskim
Park w Świerklańcu - staw z wyspą na której znajduje się czapliniec
Jedno z kilkunastu gniazd czapli siwej Ardea cinerea na wyspie stawu w parku w Świerklańcu
Kapturka Sylvia atricapilla - koncertujący samiec
Kulczyk Serinus serinus - taki nasz "kanarek"😉

14 kwiecień

Dzisiejszej nocy mieliśmy ruszyć na, planowane już od dawna, spotkanie z "Wielką Twarzą" do Lasów Sobiborskich. Kasia załatwiła sobie nawet dzień wolny w pracy ale jak to bywa często na drodze do realizacji planów pojawiają się przeszkody. "Kwiecień plecień" jak to mówi stare porzekadło. Przewalający się przez Polskę z zachodu na wschód front atmosferyczny zmusił nas do obrania innego kierunku naszej podróży. I tak oto wczesnym rankiem dotarliśmy do ... Zatoki Puckiej, a konkretnie na zalewiska w rejonie Beki. Miała tu na nas czekać cyraneczka karolińska. Antek Ostoja precyzyjnie podał mi wczoraj punkt z którego obserwował tą północnoamerykańską kuzynkę naszej europejskiej cyraneczki. Idąc drogą wzdłuż zalanych łąk w kierunku owego punktu dostrzegłem charakterystyczną, zakapturzoną sylwetkę przypominającą trochę Tolkienowskiego Gimliego, wpatrzoną przez lunetę w ptasi świat unoszący się na rozlewiskach. To mógł być tylko ON czyli Samek Sosnowski 😀. Wyściskaliśmy się nie bacząc na wstrętnego covida 😉 . Samek nie miał niestety dobrych wieści. Jest już tu od prawie dwóch godzin i cyraneczki karolińskiej nie wypatrzył, co jednak nie oznacza, jak od razu zastrzegł, że jej tu nie ma. Szukamy więc dalej. Dołącza do nas Antek Ostoja. Na wodzie mamy cały przegląd gatunków kaczek pływających, są też ohary, niewielka grupa północnych gęsi, a w pewnym momencie przybywa ponad 120 bernikli białolicych. Robi się gwarno 😉. Są też i dwie gęsi małe, podobno stałe bywalczynie z obrączkami z projektu skandynawskiego. Ja obrączek nie dostrzegam. W pewnym momencie udaje mi się wypatrzeć pojedynczą berniklę obrożną. Zawsze to coś nowego w Moim Wielkim Roku. Z tego miejsca dojdą do mojej listy rocznej jeszcze biegus zmienny i pokląskwa. Najpierw Antek a chwile później Samek "mówią dość" i wracają do swoich planów. Zostajemy sami. Niestety cyraneczki karolińskiej nie odnajdujemy. Przed południem zmywamy się z Beki i jedziemy w ujście Wisły od strony Mikoszewa. pogoda zaczyna się psuć, zaczyna wiać, nadciągają ciemne chmury. Chyba znowu będzie padać.
W ujściu Wisły sporo gągołów, kilkanaście oharów, masa kormoranów i pojedyncze lodówki, ale już nie tak pięknie wyglądające jak zimą. Jest też grupa 12 rybitw wielkodziobych czyli "marchew". Nie ma niestety żadnych siewkusów. Wracamy ku domowi wybierając inny wariant trasy. Ciśniemy "S7" ku Warszawie. Droga piękna krajobrazowo. W pewnym momencie, gdzieś koło mazurskiej Nidzicy znad zalesionej moreny wyłania się sylwetka drapieżnika. "Złamane" skrzydła i "widlasto wcięty" ogon ... to musi być kania ruda. Kasia reaguje błyskawicznie, zjeżdża na pas awaryjny. Wyskakuję z aparatem. Nie ma dobrego światła co prawda ale na dokument wystarczy. Jeszcze tylko wbijamy obserwację do ornitho i Kasia bezpiecznie włącza się do ruchu. To już dzisiaj mój czwarty gatunek, ale drugiej setki dzisiaj nie zakończę 😉. Za kilkanaście kilometrów wjeżdżamy w strefę intensywnych opadów. I tak będzie już do samej mety. A "Wielka Twarz" cały czas czeka na nas w sobiborskich leśnych ostępach. 

Rozlewiska na łąkach w rejonie Beki - "kaszubskiej Atlantydy"
Rozlewiska w rezerwacie "Beka"
Biegus zmienny Calidris alpina
Bernikla obrożna Branta bernicla
Bernikle białolice Branta leucopsis, gęsi "północne" Anser albifrons/serrirostris oraz gęś mała Anser erythropus (ta wskazana strzałką 😉) 
Pokląskwa Saxicola rubetra
Lądują kolejne bernikle białolice Branta leucopsis
Jedne siedzą już na jajach inne ciągną dalej - żurawie Grus grus w drodze do Skandynawii
Już nie jestem taki piękny jak zimą - kaczor lodówki Clangula hyemalis w upierzeniu letnim
Grupa rybitw wielkodziobych Hydroprogne caspia koło Mikoszewa
Kania ruda Milvus milvus w locie


13 kwiecień


Czasami warto poruszać się bocznymi drogami. Co prawda są one bardzo często dziurawe ale to ma nawet swoje dobre strony bo jeździ się wolniej, można się rozglądać i łatwiej zatrzymywać się aby "luknąć" za ptakami. Jadąc w kierunku Skierniewic wybrałem drogę w części wiodącą wzdłuż doliny Pilicy. Co prawda na stawy w Okołowicach nie zajechałem a to tylko dlatego, że w trakcie jazdy zdołałem dowiedzieć się od  Grzesia Kaczorowskiego, że w ostatni weekend niewiele nowego na stawach się pojawiło od mojego ostatniego pobytu, ale zatrzymałem się na przylegających do drogi stawach "Na Koźle" w Pukarzowie. No i na dnie spuszczonego stawu żerował sobie taki oto zestaw siewek: batalion, samotnik, czajka oraz nowe dla mnie tego roku: kwokacz - 5 i łęczak - cn. 2. Jutro poważniejsza wyprawa 😉.

Jeden z pięciu kwokaczy Tringa nebularia
Pierwszy w tym roku łęczak Tringa glareola (to ten na dole) i samotnik Tringa ochropus

10 kwiecień

Mieliśmy z Kasią wyruszyć ku Lasom Sobiborskim, ale ostatnie intensywne trzy dni, nieprzespane noce i ponad 2,5 tysiąca przejechanych kilometrów za kółkiem dały mi radę. Organizm w końcu upomniał się o odrobinę oddechu. Tak więc zrobiliśmy sobie jedynie wycieczkę na stawy w Kańczudze  nad Sołą, gdzie widywana była czapla nadobna. Czapli nadobnej nie było ale do listy rocznej dopisałem ślepowrona 😊.

Czaple siwe Ardea cinerea oraz ślepowrony Nycticorax nycticorax w czaplińcu na wyspie
Ślepowron Nycticorax nycticorax
Ślepowrony Nycticorax nycticorax ukryte w gęstwinie krzewów na wyspie


09 kwiecień

A jednak jaskółka rudawa się zatrzymała. Wczorajsza wieczorna rozmowa z "Dzikiem" dała mi motywację do kolejnej w tym, roku nocnej podróży na Podlasie. W ogóle ten rok jest niesamowity jeżeli chodzi o pojawy rzadkich gatunków i co najważniejsze, większość gatunków mam, co dobrze wróży choć nie obyło się bez wpadek. Ale już nie ma co wracać myślami. Na stawy Pietkowskie docieram skoro świt. Jestem sam. W nocy był lekki mróz. Jaskółki nie są aż takimi rannymi ptaszkami więc spacerkiem podążam na groblę między dwoma dużymi stawami, gdzie wczoraj po południu widział ją m.in. "Dziku". W pewnym momencie tuż przy mnie przelatuje jaskółka która świeci jasnym kuper. CHOLERA !!! JEST !!! Jaskółka rudawa siada na trzcinie kilkadziesiąt metrów ode mnie przy niej ląduje pojedyncza dymówka. One musiały siedzieć gdzieś na trzcinach tuż przy grobli którą szedłem i je chyba spłoszyłem Wygrzewają się teraz w promieniach wschodzącego coraz wyżej słońca. Ale numer. Tak szybkiego tłicza to jeszcze chyba nie miałem. Wysyłam PGLa. Jest 6:39. W oddali na grobli sąsiedniego stawu dostrzegam sylwetkę jakiegoś ptasiarza. Jak by go teraz powiadomić o moim "odkryciu" ? Na szczęście idzie w moim kierunku. Rozpoznaje Michała Rycaka. "Michał jest !" - wołam gdy jest kilkanaście metrów ode mnie. Troszkę zaskoczony chyba nie bardzo rozumie jeszcze o co mi chodzi. Wskazuje mu miejsce, gdzie siedzą dwie jaskółki. Uśmiech na Jego twarzy mówi wszystko. Dostrzegł ją 😀. Obie jaskółki nie ruszają się z trzciny przed dobrą godzinę. Dopiero jak naładowały swoje "baterie słoneczne" zaczęły żerować latając wzdłuż zachodniej, osłoniętej lasem, grobli. Ciekawe jak długo tu jeszcze zabawi ? 


Jaskółka rudawa Cecropis daurica - z lewej
Jaskółka rudawa Cecropis daurica - z prawej
Jaskółka rudawa Cecropis daurica - z prawej
Jaskółka rudawa Cecropis daurica - z prawej
Jaskółka rudawa Cecropis daurica 
Jaskółka rudawa Cecropis daurica 
Jaskółka rudawa Cecropis daurica - z lewej
Jaskółka rudawa Cecropis daurica
Jaskółka rudawa Cecropis daurica - z lewej

07 kwiecień

Nie jest tajemnicą, że zarządca stawów w Rumoce nie jest zbytnio przychylny wizytom ptasiarzy na "jego" obiekcie. No ale co zrobić jak świstun amerykański upodobał sobie akurat to miejsce ? Wydaje mi się, że ów Pan jednak jakoś stara się nas zrozumieć i nie jest aż tak zawzięty w uprzykrzaniu nam życia. W każdym razie na stawy należy wchodzić niepostrzeżenie 😉. Obmyśliłem szczwany plan, aby zjawić się na stawach tuż po wschodzie słońca z nadzieją, że opiekun stawów nie będzie spacerował ze swoimi psami po groblach o tak wczesnej porze. Na wszelki wypadek miałem przygotowany zielony banknot co by w razie czego załagodzić sytuacje i poddać się dobrowolnej karze 😉. Przemknąłem "cichaczem" do pierwszego z południowych stawów. Są świstuny. To już jest dobrze. Niestety mocno wieje prosto w twarz a kaczki właśnie schroniły się przed wiatrem przy zachodniej grobli. Trochę daleko. Pierwszy skan grupy kilkudziesięciu świstunów. "Amerykańca" nie ma, ale za to są dwaj "partyzanci". Staszek Turowski i Michał Rycak. Dołączam do nich. Okazuje się, że też są przygotowani do poniesienia ewentualnej kary za wstęp ale w innej niż ja formie 😃. Koniec żartów. Skupiamy się na odnalezieniu świstuna amerykańskiego. Pierwszy staw - raczej go nie było. Świstuny spłoszone przeniosły się na staw sąsiedni. My za nimi. Kolejny staw i historia się powtarza. Skanujemy trzeci już staw. I kiedy wydawało się, że tu go też nie będzie Michał dostrzega go w niewielkiej zatoczce. Pływa w grupie kilku swoich europejskich kuzynów 😁. Teraz tylko trochę bliżej żeby zrobić dokumentację. No niestety kaczki zrywają się i przelatują na kolejny, ostatni ze stawów. Jest o tyle dobrze, że tutaj ukształtowanie linii brzegowej nie będzie nam przeszkadzało w przeglądaniu całości zgrupowania kaczek. Świstuny postanowiły wygramolić się na groble na której zaczęły intensywnie żerować. Nie zabrakło w tej grupie również i świstuna amerykańskiego. Napatrzyliśmy się do woli. Wzdłuż stawów przejeżdża ciągnik. Przy maszynie biegnie wilczur. Poznaję, to pies zarządcy. Nikt do nas nie krzyczy więc chyba jest tak jak napisałem na wstępie. Schodzimy ze stawów bez konieczności poniesienia kary za wstęp 😉. Na S7 pod Radomiem dowiaduje się o jaskółce rudawej pod Białymstokiem. "No tak nie ma szans na tłicza, nie posiedzi" - pomyślałem mknąc dalej na południe.  

Świstun amerykański Anas americana i świstuny Anas penelope
Świstun amerykański Anas americana 
Świstun amerykański Anas americana i świstuny Anas penelope - można porównać

Świstun amerykański Anas americana 


06 kwiecień

Jak ja takie tłicze lubię 😀. Umęczony całonocną jazdą docieram na punkt przekazany mi przez Zbyszka Kajzera na obrzeżu wsi Wierzbnica koło Myśliborza i praktycznie pierwszym ptakiem na polu jakiego dostrzegam jest ... czajka towarzyska. Przybysz z odległych stepów Azji trzymał się naszej czajki i jak się później okazało przez cały czas mojego pobytu w tym miejscu nie odstępował jej na krok. Czyżby zapowiadał się ciekawy mezalians 😉? Czajka towarzyska nosi piękne godowe upierzenie. Tak ubarwionego ptaka widzę po raz pierwszy w życiu. Teraz wypadałoby to spotkanie jakoś uwiecznić. Sprawa nie będzie łatwa. Skutecznie utrudnia to drgające rozgrzewające się powietrze a obiekt trzyma się daleko od polnej drogi na której zatrzymałem się samochodem. Rzeczywiście pogoda póki co jest wyśmienita chociaż od zachodu nadciągają ciężkie chmury zwiastujące chyba śnieg. W pewnym momencie zajęty ustawieniami w aparacie nie zauważyłem, że czajki, których na obszarze obserwacji było w rozproszeniu może łącznie 6 osobników zniknęły. W tym i czajka towarzyska 😲.


Miejsce obserwacji czajki towarzyskiej Vanellus gregarius koło Wierzbnicy


Dołącza do mnie Leszek Iwanowski. Pozostaje cierpliwie czekać na powrót czajek. Nie dopuszczam myśli, że mogłoby być inaczej. Uff !!! Po około pół godzinie widzę nadlatujące cztery czajki. Jest wśród nich czajka towarzyska. W planie miałem od razu jechać na świstuna amerykańskiego na Mazowsze. Zacząłem jednak kalkulować. Zmęczenie po całonocnej podróży, duża odległość jakby nie było kolejne "bite" 5 godzin jazdy. Nie, nie ma sensu ryzykować. Postanawiam poczekać przy czajce towarzyskiej, może uda się zrobić jakieś lepsze zdjęcia a świstun amerykański poczeka do jutra. Mam nadzieję 😉. Spędzamy z Leszkiem na rozlewiskach z czajkami w sumie kilka godzin. Bardzo cieszę się z dokonanej obserwacji, zdecydowanie mniej z wykonanych zdjęć. Wszystkiego jednak mieć nie można. Wracam do "bazy" w Skierniewicach 😀.

Czajka towarzyska Vanellus gregarius po raz 56 w Polsce

Czajka towarzyska Vanellus gregarius ze swoją słowiańską partnerką 😉
Czajka towarzyska Vanellus gregarius
Czajka towarzyska Vanellus gregarius wraz z czajką Vanellus vanellus
Czajka towarzyska Vanellus gregarius
Czajka towarzyska Vanellus gregarius nie odstępuje swojej towarzyszki nawet na krok
Czajka towarzyska Vanellus gregarius
Czajka towarzyska Vanellus gregarius ląduje
Czajka towarzyska Vanellus gregarius w locie
Czajka towarzyska Vanellus gregarius w locie
Czajka towarzyska Vanellus gregarius
Czajka towarzyska Vanellus gregarius
Czajka towarzyska Vanellus gregarius z wybranką 😉
Czajka towarzyska Vanellus gregarius

05 kwiecień

Wyruszamy z Kasią na tokowisko cietrzewi. Piękna gwiaździsta i bezwietrzna noc, zapowiada się że na Orawie będzie mroźno wszak to biegun zimna. Kiedy zajeżdżamy na miejsce w Czarnym Dunajcu mamy minus 8. Nie chce się wyjść z ciepłego auta. Na wschodzie niebo zaczyna szarzeć. Idziemy kilometr i zasiadamy na skraju rozległego torfowiska. Widoczność dobra teraz tylko trzeba cierpliwie czekać aż na rozległej arenie pojawią się bardzo oczekiwani przez nas bohaterowie. Zaczyna robić się jasno, zaczynają swój koncert skowronki, od ściany lasu na północy przylatuje żuraw wzbudzając czujność grupy pasących się saren. W krzewach przed nami zjawia się zniczek. Okazuje się, że będzie on jedyną dzisiaj "zdobyczą" na mojej rocznej liście. Niestety tokujące koguty nie pojawiły się na arenie. Niepowodzenie rekompensuje nam piękna panorama Tatr. W najbliższym czasie trzeba będzie sprawdzić prawdziwość powiedzenia "do trzech razy sztuka" 😉. 

Zniczek Regulus ignicapillus
Panorama Tatr - widok z cietrzewiej areny

01 kwiecień

Dzisiejszy wpis będzie króciótki 😉. Wieszałem budki lęgowe w Antolce koło Niegowy a czynność tą umilał mi śpiewem pierwiosnek, który otwiera listę gatunków w kwietniu, w drugim kwartale Mojego Wielkiego Roku.

Pierwiosnek Phylloscopus collybita
Pierwiosnek Phylloscopus collybita