niedziela, 13 marca 2022

Czy elfy na ten raz będą sprzyjać ?

Minęły trzy "miechy" od mojego ostatniego pobytu na "Zielonej Wyspie". Nieudanego zbytnio z ptasiarskiego punktu widzenia. Pojawienie się kormorana rogatego w hrabstwie Leitrim na północy Irlandii spowodowało, że w głowie układał się szczwany plan ponownej wizyty w "krainie elfów", tym bardziej że była też szansa na powiększenie listy WestPalowej dodatkowo o jeszcze 4 gatunki. Na Tadka "Ptaka" zawsze można liczyć, gorzej z pogodą. Ta obfitowała w rozliczne fronty niżowe. Jeszcze nie zdążył przejść jeden a już pojawiał się następny: Dudley, Eunice, Franklin... W końcu trafiło się okienko pogodowe i w czwartek przed północą wylądowałem w Shannon. "Ptaku" już na mnie oczekiwał. Od razu pędzimy w kierunku Sligo. Niby do "gęsich łąk" Ballygillgan koło Lissadell to tylko ok. 220 km ale drogi tej niższej kategorii są w Irlandii bardzo wąskie, rzadko z niewielkim zapasem po ich bokach. "Ptaku" to jednak mistrz kierownicy 😊. Pogoda rzeczywiście się klaruje co odzwierciedla piękne gwiaździste niebo. Kimamy w samochodzie do świtu mamy parę godzin. Gęsi zlatują się na łąki o brzasku. Nie ma ich dużo. Docieramy do schronu z którego można w szczegółach obserwować co dzieje się na łąkach. Niestety są głównie bernikle białoliceNa jeziorkach dominują cyraneczki i świstuny. Śnieżycy dużej jak i bernikli północnej brak. Czekamy do 11. Niestety wynik 0:2 dla tych psotnych elfów 😟. Już wiem za to jak ten temat "ugryźć" w przyszłości 😋.

Ballygillgan - kultowe miejsce na gęsi w Irlandii (widok z ukrycia)
Niestety w tej grupie bernikli śnieżycy dużej nie ma (widok z ukrycia)
Brodaczka sp. Usnea sp. w pobliżu ukrycia Ballygillgan 

Jedziemy dalej, podziwiając urokliwe krajobrazy, przez Connacht w kierunku granicy z Ulsterem. Tutaj szczęście nam sprzyja. Na gładkiej jak stół tafli malowniczo położonego jeziora Doon Lought dostrzegamy pięć kołków. Wszystkie okupują kormorany. Cztery zajmują kormorany czarne. Na tym piątym stoi sobie kormoran... rogaty. Widać dobrze pomarańczową barwę skóry pod dziobem. Ptak jest dość daleko od brzegu. Obserwujemy go z miejsca postojowego przy drodze nr 278 (jak większość ptasiarzy przybywających tu zaliczyć ten gatunek). Kormorana z Ameryki mogliśmy oglądać później i podczas polowania i w locie ale zawsze wracał na ten sam kołek na którym zobaczyliśmy go po raz pierwszy. Ten kołek był jego😉. Jesteśmy w pełni usatysfakcjonowani. Zdobyliśmy gatunek na 1:2.

Malownicze Doon Lought w hrabstwie Leitrim

Kormoran rogaty Nannopterum auritum - digiscoping dzięki uprzejmości Dermot Breen

Kormoran rogaty Nannopterum auritum na "swoim kołku"
Kormoran rogaty Nannopterum auritum ruszył się na połów
Startujący kormoran rogaty Nannopterum auritum

Łabędzie krzykliwe Cygnus cygnus część stada z jeziora Doon Lought

Pędzimy dalej bo dzień nam ucieka. Obieramy kierunek na Kinavarę. Tam na zatoce jest szansa zobaczenia zimującej tam rybitwy czarnouchej. Spotkany przy kormoranie rogatym irlandzki ptasiarz Dermot Breen potwierdza, że wczoraj była widziana w mieście. Gdy docieramy na miejsce zaczyna się odpływ. Jest trochę mew: śmieszki, siwe i "srebrzaki", po wodach zatoki pływają cztery lodowce. Rybitwy nie spotykamy. Okaże się później że była kilka kilometrów na zachód przy Traught Beach. No cóż mamy 1:3 i tyle 😔. 

Zatoka Kinvara i "strzegący" jej Dunguaire Castle z XVI wieku
Wrona siwa Corvus corone
Mewa siwa Larus canus
Śmieszka Chroicocephalus ridibundus

Mewa srebrzysta Larus argentatus
Lodowiec Gavia immer na zatoce
Najważniejszy dobry nastrój 😉 Rybitwa wcześniej czy później się trafi 😊

Łyska amerykańska jest od nas o 3 godziny drogi. Dzisiaj już na nią nie zdążymy. Ja mam jeszcze jeden problem do załatwienia. Muszę zrobić test PCR przed kolejną wyprawą. Podjeżdżamy w Shannon na lotnisko. W lotniskowym punkcie testu nie zrobię bo jest zamknięty. "Ptaku" wypytuje policjantów. Mamy po chwili wiedzę ale punkt testowania ROCDOC przy Shannon Business Park kończy pracę. Pani zaprasza nas jutro od 9. Wyjazd na łyskę amerykańską niestety w tym stanie rzeczy odpada. No cóż pozostaje na osłodę pyszne ciasto przygotowane przez Darię co jednak nie zmieniło faktu że na tablicy pojawił się wynik 1:4 i takim wynikiem mój "mecz z elfami" się zakończył. Trochę z jednej strony żal ale też pojawia się szansa na kolejne spotkanie z Piotrem i Darią 😊. Może jeszcze w marcu ? Rano zgodnie z wczorajszymi ustaleniami via internet i stosowną opłatą 80 mogę poddać się testowi. Teraz 24 godziny niepewności. Piotr z Darią odstawiają mnie na lotnisko w Dublinie. Myślami jestem już w zupełnie innym kulturowo miejscu. Późnym wieczorem mam wynik testu - negatywny (po 12 godzinach czyli w ekspresie 😉). Lecę na spotkanie z Omidem.