czwartek, 27 stycznia 2022

Rybaczek popielaty czeka czyli powrót na Terceirę -

 

Wielki Rok skończył się dla mnie sukcesem, teraz czas zająć się na spokojnie powiększaniem listy WestPalowej 😉. Lecimy z Kasią na Azory. Niestety niskobudżetowe podróżowanie ma to do siebie, że aby osiągnąć cel trzeba się trochę nalatać, a podróżowanie w czasach covidowych to poważne wyzwanie. Przepisy sanitarne ciągle się zmieniają, a co gorsze "co kraj to obyczaj" czyli inne wymagania od podróżujących. Serce mocniej zaczyna bić kiedy człowiek z plikiem papierów w ręku zbliża się do punktu odpraw. Czy nie wymyślą czegoś nowego ? Na Terceirę lecimy przez Rzym. W Modlinie przed lotniskiem robimy niezbędny test PCR za "stówkę z groszami". Wynik negatywny. Uff !!! Jeszcze tylko formularz lokalizacyjny i po dwóch godzinach jesteśmy w Rzymie. Krótki spacer przed halą odlotów w Ciampino pozwala zapomnieć o zimie z której kilka godzin temu wylatywaliśmy. Zielono, słonecznie, rudziki śpiewają, ale temperatura oscyluje gdzieś w granicach zera. Jest rześko. Pierwszy "tick" dla Kasi. Wróbel apeniński Passer italiae

Wróbel apeniński / Italian Sparrow / Passer italiae - samiec / male - Rzym Ciampino, 15.01.2022

Po kolejnych dwóch godzinach lotu jesteśmy już w Lizbonie. Tu wystarczył tylko formularz lokalizacyjny. Wędrujemy na jakieś osiedle w sąsiedztwie lotniska w zasadzie szukając sklepu. Pogwizdujące szpaki jednobarwne, bogatkirudziki, modraszkigrzywacze, kulczyki, kopciuszki i rozkrzyczane, a jakże, aleksandretty zielone umilają nam spacer. Trafia się też i pliszka siwa. Prawie wiosna 😊. Na jednym ze skrzyżowań ze światłami para młodych Portugalczyków, próbuje zarobić trochę "jurków" wykonując w przerwach między cyklami zmieniających się świateł pokazy "cyrkowe". Nie pozostajemy obojętni 😊. Wracamy na lotnisko i zajmujemy tradycyjnie już miejscówkę przy "La Pausa". Niebawem miejsca leżące zaczną się zapełniać 😉.  Kimamy. 

Terceira wita nas póki co pochmurną pogodą. Na szczęście nie pada a i oznaki na niebie wskazują, że chyba będzie jeszcze lepiej. Służby sanitarne sprawdzają tylko paszporty covidowe. Luzik. Bierzemy taksówkę i za 7 Euro dostajemy się do Paul da Praia. Tutaj ma być rybaczek popielaty i w bonusie sułtanka afrykańska, którą znaleziono osłabioną dwa dni temu i którą Ruben (nasz znajomy "lokals") wypuścił przedwczoraj na tutejsze błotka. Wczoraj jeszcze była. Dzisiaj już niestety nie 😔. Pokazuje się za to rzadka tutaj kropiatka. Rybaczka też nie ma. Co za pech. Ale on lubi podejmować jakieś wypady po okolicy. Wczoraj był przy rozlewisku na pastwiskach koło  . Spróbujemy go tam odnaleźć. Póki co przegląd tego co pływa po lagunie daje kolejne "ticki" Kasi: cyraneczka karolińska, ogorzałka mała i czerniczka. Niezły zestaw "jankesów" jak na kilkanaście minut 😉.

Cyraneczka karolińska / Green-winged Teal / Anas carolinensis - samiec /male - Paul de Praia, Terceira - 16.01.2022
Samiec ogorzałki małej / male of Lesser Scaup / Aythya affinis - Pau da Praia, Terceira, 16.01.2022
Samiec ogorzałki małej Aythya affinis przy parze ogorzałek Aythya marila / male Lesser Scaup next a pair Greater Scaup - Paul da Praia, Terceira - 16.01.2022
Grupa czerniczek Aythya collaris / Group of Ring-necked Duck's - Paul da Praia, Terceira-16.01.2022

Wędrujemy pieszo 3 kilometry w kierunku Fontinhas . Ruben  informował mnie też o podejrzanej czapli, która widział w tym miejscu wczoraj. Nie wykluczone, że to młoda czapla śniada. To byłaby mega niespodzianka 😲. Na miejscu spotykamy lokalnych ptasiarzy: Carlosa Pereirę i Ritę. Ich przyciągnęła tutaj właśnie ta tajemnicza czapla. Rybaczka tutaj niestety nie ma. Znowu gdzieś pofrunął. Czaple, jest ich w sumie 5, z rodzaju Egretta, są dziwne. Jest czapla śnieżna ale pozostała czwórka każda trochę inna. Jest podejrzenie, że to mogą być nawet 4 czaple śniade !!! Jako takie lądują w e-Birdzie. Trochę nie jestem przygotowany teoretycznie co do cech gatunkowych tej czapli więc się nie wypowiadam póki co. Zrobiłem trochę zdjęć, poczekam aż dotrzemy do hotelu i odpalę wifi. Carlos proponuje, że podwiezie nas do Paul da Praia na rybaczka bo zapewne tam wrócił. Oczywiście korzystamy z uprzejmości naszego nowego znajomego 😁. 

Jedna z potencjalnych czapli śniadych (osobnik młody) Egretta caerulea / One of the potential Little Blue Heron (juvenile) - Fontinhas, Terceira - 16.01.2022
Czapla śnieżna w locie / Snow Egret in flight / Egretta thula - Fontinhas, Terceira - 16.01.2022

Carlos namierza rybaczka siedzącego na gałęzi nad kanałem. Niesamowity ptak. Wreszcie i ja mam "zdobycz" (w listopadzie mi się nie udało) 😃. Carlos wraca do rodziny my poświęcamy jeszcze czas aby przyjrzeć się "egzotycznemu" zimorodkowi. Mamy okazję obserwować go też w locie jak zawisa nad taflą i poluje z sukcesem. Dzień pełen wrażeń dobiega końca. Śpimy w "ZIGZAG-u" tuż przy Paul da Praja (miejsce noclegowe polecam). 

Rybaczek popielaty / Belted Kingfisher / Megaceryle alcyon na stanowisku łowieckim - Paul da Praia, Terceira, 16.01.2022
Rybaczek popielaty / Belted Kingfisher / Megaceryle alcyon - samica / female - Paul da Praia, Terceira, 16.01.2022
Rybaczek popielaty / Belted Kingfisher / Megaceryle alcyon - samica / female - Paul da Praia, Terceira, 16.01.2022
Rybaczek popielaty / Belted Kingfisher / Megaceryle alcyon - samica / female - Paul da Praia, Terceira, 16.01.2022

Pobudka wcześnie rano bo czaple z pastwisk nocują na Paul de Praia. Okazuje się jednak, że się spóźniamy. Z czapli pozostały tylko czapelki złotawe, które i tak za chwilę "zwijają się" z krzewu, gdzie nocowały. Znowu czeka nas mozolna trasa do . Muszę zdobyć zdjęcia tajemniczych czapli w locie. Czaple śniade, młode, powinny mieć czarne końcówki lotek pierwszorzędowych. Tyle doczytałem wczoraj 😉. Docieramy na miejsce. Czaple tak jak wczoraj żerują na błotku. Jest czapla śnieżna i te niby śniade. Jestem tak zafiksowany czaplami, że nie zwracam uwagi na mewy, które też przyleciały na rozlewiska. Poważny błąd bo wśród nich była mewa kanadyjska 😡. Uciekł mi gatunek, no trudno. Czaple niestety nie mają czarnych końcówek skrzydeł, a więc nie są czaplami śniadymi. No ale jeżeli nie śniade to jakie ??? Może czaple rafowe ? Ostatnio potężnie wiało od Afryki. Skoro dotarła sułtanka afrykańska to i czaple rafowe też przecież mogły. Póki co zagadka jest nie rozwiązana.

Egretta sp. Też bym chciał aby to była juvenalna czapla śniada Egretta caerulea 😋 / I wish it were a juvenile Little Blue Heron too - Fontinhas, Terceira - 17.01.2022
Egretta sp. Też bym chciał aby to była juvenalna czapla śniada Egretta caerulea 😋 / I wish it were a juvenile Little Blue Heron too - Fontinhas, Terceira - 17.01.2022
Egretta sp. i czapla śnieżna / Snowy Egret / Egretta thula  - Fontinhas, Terceira - 17.01.2022
Egretta sp. Ta czapla nie ma czarnych końcówek lotek. Niestety / This egret does not have the black tips of the primaries. Unfortunately - Fontinhas, Terceira - 17.01.2022
Egretta sp. Kolejny osobnik bez ciemnych końcówek skrzydeł / Another individual without black wingtips - Fontinhas, Terceira - 17.01.2022
Egretta sp. - Fontinhas, Terceira - 17.01.2022
Egretta sp. - Fontinhas, Terceira - 17.01.2022

Wędrujemy nad ocean. Kolejne kilometry w nogach. Motywacja jest, może tam pojawi się mewa kanadyjska ? W porcie same mewy romańskie z podgatunku L.m.atlantis,  ale w jednym z kanałów pływa sobie zausznik. To rzadki gość tutaj. Przy plaży na łące obok rybackiego portu żeruje czapla biała. W pewnym momencie udaje się jej złapać jakiegoś gryzonia. Natychmiast zjawiają się dwie mewy romańskie i nękając czaplę atakami, jak wydrzyki, próbują zmusić ją do oddania zdobyczy. Czapla odlatując połyka gryzonia. Wreszcie ma spokój ale nie wykluczone, że i "czkawkę" 😉. 

Zausznik / Black-necked Grebe  / Podiceps nigricollis - Port de Praia Vitoria, Terceira - 17.01.2022
Czapla biała Ardea alba egretta z upolowaną myszą / Great Egret with hunted mouse.

Natychmiast przy czapli pojawia się dorosła mewa romańska która nękając i atakując czaplę stara się odebrać jej zdobycz. Niczym wydrzyk / Immediately an adult Yellow-legged Gull appears by the heron, harassing and attacking it, trying to take its prey. Like a skua's.
Do nękania czapli dołącza druga mewa, młody ptak. Czapla w pośpiechu połyka mysz i odlatuje / A second gull, a young bird, joins the harassment of herons. The heron in a hurry swallows the mouse and flies away.

Dorosła mewa nie odpuszczała ale czapla zdobyczy nie oddała 😉/ The adult gull did not let go, but the heron did not give up its prey


Na plaży jest nie tylko grupka śmieszek ale są też i dwie mewy czarnogłowe. Odwiedzamy pobliski rezerwat Paul de Belo Jardim. Miano rezerwatu trochę chyba na wyrost 😉 Niewielkie oczko wodne i pewnie słonawy, ale wieża obserwacyjna jest 😉. Spod nóg zrywają mi się dwie przepiórkiNic więcej już tutaj nie wskóramy. Pogoda się psuje wraz z dobiegającym końca dniem. Zamawiamy taksówkę. Kierunek lotnisko.

****
Tajemnicze czaple według opinii fachowców okazują się być jednak czaplami nadobnymi 😊. Pokazuje to też, że i wśród czapli bywają "trudne" przypadki. Jednym zdaniem: "podróże uczą" 😀.


piątek, 31 grudnia 2021

Mój Wielki Rok - grudzień 2021

 


31 grudzień

Ostatni dzień roku. Mojego Wielkiego Roku też. Planowałem wcześniej, że na pewno ruszę się jeszcze zawalczyć z tym cholernym jarząbkiem pozostało tylko zdecydować się gdzie. Wczoraj przed południem dostaję smsa od Michała Skierczyńskiego: "Teraz w rezerwacie "Kozi Rynek" co najmniej 3 jarząbki". No to już było wiadomo gdzie 😉.

Tuż po 8-ej docieramy z Kasią na leśny parking przy rezerwacie "Kozi Rynek". Mrozy ustąpiły, jest kilka stopni na plusie. Może stymulacja głosowa w takich warunkach pogodowych da pozytywny wynik ? Początkowo poruszamy się ścieżką prowadząca do mogiły powstańców. Po obu jej stronach "książkowe" biotopy jarząbkowe. Kuraków jednak nie napotykamy. Przecinamy fragmenty lasu między zakrętami ścieżki. Nic. Jeszcze raz powtarzamy przejście wyznaczoną ścieżką. Przy tablicy edukacyjnej "Ptasi Budzik" zaczynam puszczać godowe pogwizdywanie jarząbka. Raz. Drugi raz. Do do naszych uszu dociera cichy furkot skrzydeł. To chyba jarząbek ! Puszczam kolejny raz głos. JEST JEST JEST !!! Przed moimi oczami, kilka metrów przede mną, na gałęzi uschniętego drzewa ląduje kogucik jarząbka !!! Niestety zasłaniają go gałązki świerków, dostateczna bariera dla autofokusa. Kilka sekund ptak zlatuje w dół i znika. Ależ emocje 😊. Idziemy jeszcze w leśną gęstwinę. Słyszymy co najmniej dwukrotnie charakterystyczny furkot skrzydeł wydawany przez jarząbka ale samego ptaka już nie widzimy.

Końcówka roku wymarzona. Walczyłem do końca i się opłacało. Ile ja miałem podejść pod tego "kurczaka" ? 5 - 6 ? A wszystko przez to, że zawaliłem sprawę wiosną 😉. Najważniejsze, że się udało. Teraz kierunek Biebrzański Park Narodowy i sylwestrowa "domówka" w zacnym towarzystwie 😀 .

TO BYŁ NAPRAWDĘ WIELKI ROK !

Rezerwat "Kozi Rynek" - siedlisko jarząbka Tetrastes bonasia. Tu go dorwałem 😀
No to zaczynamy Sylwestra 😝

28 grudzień

Koniec roku za pasem. Lista roczna od dłuższego już czasu stoi w miejscu i coraz mniej szans na to aby się ruszyła. W zasadzie wszystko rozbija się o jarząbka. Zobaczę go to prawdopodobnie (o ile Komisja Faunistyczna uzna obserwacje cyraneczki bajkalskiej oraz nura pacyficznego) wyrównam obecny rekord widzianych w Polsce gatunków w okresie roku czyli 323 gatunki (Jarek Mydlak 2020). Dzięki wskazówkom od Michała Skierczyńskiego dzisiaj odwiedziłem Puszczę Augustowską. Konkretnie dwa miejsca: rezerwaty "Starożyn" oraz "Perkuć". Oba zdecydowanie różne krajobrazowo. "Starożyn" to rzeczywiście fragment starej puszczy, z powalonymi drzewami przez co bardzo trudny do pieszych wędrówek. "Perkuć" z kolei to bór sosonowo-świerkowy porastający moreny a w obniżeniach przechodzący w bór torfowcowy z brzozą i świerkiem z domieszką olszy czarnej i sosny z bujnie rozwiniętą warstwą mchów. Zdecydowanie łatwiejszy do poruszania się, przynajmniej przy minus 11 stopniach. Jarząbka oczywiście nie zobaczyłem co stało się już standardem ostatnich moich wyjazdów bardziej turystycznych niż ornitologicznych 😕 

Rezerwat "Starożyn" - poruszanie się tutaj to nie lada wyzwanie
W rezerwacie "Starożyn"

22/23 grudzień

Zamiast pomagać Kasi w przedświątecznych przygotowaniach ruszyłem na Podlasie za jarząbkiem. Takie niestety są to "uroki" Wielkiego Roku. Mam ogromne wyrzuty sumienia, że zostawiam Ją z tym wszystkim samą. Mam tą świadomość, że miałem i mam w Niej ogromne wsparcie, chociaż nie zawsze przez ten mój ptasiarski challenge było kolorowo. Kasiu DZIĘKUJĘ 💗

Jarząbek jest jednym z trzech gatunków lęgowych, których w tym roku jeszcze nie widziałem i na pewno najpospolitszym z tej trójki (głuszec i puszczyk mszarny to raryty). Na puszczyka mszarnego szans już nie mam przez strefę "wojenną". Głuszec ? Do jarząbka podchodziłem już kilkukrotnie. Niestety w tym przypadku przespałem wiosnę licząc, że jako z gatunkiem stacjonarnym nie powinno być problemów. Póki co ten mały leśny kurak pokazuje mi środkowego palca 😖. W mroźną środę (-11st.C było) zajechałem więc do Puszczy Ladzkiej od strony wschodniej (wieś Kapitańszczyzna) i ruszyłem w las. Miałem pewne wskazówki od Marcina Dyducha ale na nic się to zdało. Napotkany, sympatyczny Pan Leśniczy stwierdził, że on tutaj jarząbki spotyka bardzo rzadko, co innego w okolicach Białowieży. Marcin twierdził zupełnie co innego 😕

Samica dzięcioła białogrzbietego Dendrocopos leucotos z Puszczy Ladzkiej

Noc w aucie przebiegła zupełnie przyzwoicie mimo sporego mrozu na zewnątrz. Byłem przygotowany 😉. Następnego dnia pojechałem do Siemianówki. No tutaj jarząbki na pewno są. Bywalcy obozu obrączkarskiego widują je bardzo często. Przeszedłem kilka razy las od miejsca obozu obrączkarskiego w kierunku wieży widokowej i z powrotem. To chyba jakaś klątwa. Szlag mnie trafia !!! ZERO ! NULL ! Żadnych śladów obecności. Po raz kolejny wracam przegrany 😡

18/19 grudzień

Nad Bałtykiem znowu ma solidnie powiać z północy. Może w końcu szczęście dopisze i jakaś trójpalczatka zjawi się w zasięgu wzroku ? A że jeszcze się kręcą po Zatoce świadczą obserwacje 2 młodych ptaków sprzed dwóch dni. Zmotywowany dodatkowo przez "Mikrego" pojechałem więc na punkt obserwacyjny w Kątach Rybackich czyli na przystań kutrów. I tkwiłem tam cały dzień sam. Z rozrzewnieniem wspominałem nie tak odległe przecież czasy kiedy na "ganku" ciężko było znaleźć miejsce na rozstawienie lunety. Pogoda jak zwykle trochę spłatała figla, bo co prawda fale na zatoce owszem były, ale za to na lądzie zero wiatru. Można się było spodziewać, że jakiegoś porywającego przelotu nie będzie. I tak też się stało. Mew znikoma ilość a ogólnie gatunkowo morski standard. Zupka rybna w "Wielorybku" na koniec wachty podniosła morale. Jutro też jest dzień i ma wiać jeszcze mocniej.

Dorosła mewa srebrzysta Larus argentatus

Nazajutrz na punkcie mam współtowarzysza. Dotarł Adaś Kuźnia. W Krynicy na punkcie jest też Andrzej Kośmicki. Więcej par oczu większe szanse. Rzeczywiście wieje bardzo mocno z północnego-zachodu. Nie ma niestety to przełożenia na liczbę przelatujących mew. Zdecydowanie większy ruch jest w stadach kaczek ale tak naprawdę ja jestem zafiksowany na mewy. Z wiadomych względów. Upływają kolejne kwadranse, godziny. Totalny marazm. Na punkcie u "Mikrego" też. Na szczęście co jakiś czas pojawia się słońce i od razu jest lepiej na duszy. mewa trójpalczasta do końca dnia się nie pojawiła.

Grudzień nie jest niestety póki co ptasio sprzyjającym mi miesiącem. Kolejna porażka 😟. W takich właśnie chwilach pojawia się zwątpienie, niechęć, jednym słowem "DOŁEK". Wygrałem tegoroczną edycję Wielkiego Roku. To już jest pewne. Wynik też jest niezły. Czy jest sens ciągnąć to dalej ? Walczyć o pobicie rekordu ? 

Przypomina mi się krótka "męska rozmowa" na messendżerze z poprzedniego miesiąca, która odbyła się w kontekście odwlekania przeze mnie wyjazdu na zaliczenie świstunki brunatnej na Zachodnie Pomorze 😉: 

- "Na fuscatusa pojechałeś ?" - pyta mój serdeczny kolega

- "Mogę być dopiero w niedzielę rano o świcie" - odpisuję

- "Uuu to niedobrze. Przecież z czerniczki to już blisko" - ciagnie mój serdeczny kolega

- "No tak ale niestety ..." - odpowiadam nie rozwijając już tematu dlaczego nie pojechałem

-"Masz realną szansę pobić rekord. Wiesz o tym ?" - pisze mój serdeczny kolega

-Owszem, i staram się - odpowiadam

-"K...a! To się staraj bardziej" - podsumowuje dołączając uśmiechniętą buźkę mój serdeczny kolega

Skoro są tacy co we mnie wierzą to trzeba się pozbierać. Wielki Rok jeszcze trwa. Trzeba walczyć bo dopóki walczysz jesteś zwycięzcą 😊.

Mewa siwa Larus canus

12 grudzień

Jedziemy z Kasią pod Karkonosze. W Bielawie na zbiorniku była w piątek mewa trójpalczasta ! W tym sezonie jesienno-zimowych z tym gatunkiem jest na śródlądziu kiepściutko. Co prawda w sobotę jej nikt nie potwierdził, ryzyko jednak trzeba było podjąć. Poranek w Bielawie przywitał nas kilkustopniowym mrozem ale i pięknym słońcem. Wdrapaliśmy się na koronę zbiornika, gdzie naszym oczom jako pierwszy pokazał się oblatujący akwen nur rdzawoszyi. Dwa kolejne nury, tym razem czarnoszyje, trzymały się środka niewielkiego zbiornika. Nieźle jak na początek. Zbiornik nie jest duży więc obchodzimy go dokładnie dookoła. Mewy trójpalczastej jednak "ani widu ani słychu". Z ciekawostek mamy też gęsiówkę egipską i ... grupę "morsów".

Nur rdzawoszyi Gavia stellata 
Gęsiówka egipska Alopochen aegyptiaca
Ziewająca łyska Fulica atra
Ziewająca łyska Fulica atra po raz drugi

Postanawiamy skontrolować jeszcze zbiorniki w Kozielnie. Może tam ? Ptaków mnóstwo i gatunkowo też ciekawie, m.in. uhleMew kilkadziesiąt w tym dwie mewy małe. Poszukiwanej "trójki" tu nie ma.

piątek, 26 listopada 2021

Mój Wielki Rok - listopad 2021

 


25 listopada

Pierwsze podejście pod nura pacyficznego wykrytego przez Zbyszka Kajzera na jeziorze Miedwie zakończyłem ... kilkaset metrów od domu. Miałem w tym wszystkim wiele szczęścia bo mogło to się zakończyć zupełnie inaczej. Młoda panna w samochodzie swojej mamusi była pewnie tak podekscytowana komplementami serwowanymi przez siedzącego obok kawalera, że znak STOP umknął jej uwadze 💥. Efekt - jestem bez swojego auta. Ale jakoś trzeba sobie radzić. Noc zarwana, bo niestety wszystko to długo trwało, ale po 3 godzinach z miejsca zderzenia odjeżdżam wypasionym oplem. Nur musi jeden dzień poczekać. I co najważniejsze, jak się okazało, poczekał 😋. 
Następnego dnia dotarłem nad Miedwie do Wierzchlądu jako pierwszy. Po chwili pojawiła się ekipa wrocławska i poznańska. Jest nas 7 osób. To powiedzmy sobie szczerze jak na wagę gatunku, który przyjechaliśmy tutaj zobaczyć niewiele. Ale to może i dobrze bo molo (chyba trochę zbyt szumna nazwa bo to bardziej pomost 😀) jest wąskie. Na szczęście z jednej strony jest barierka, która chronić nas będzie, gdyby ktoś w przypływie nadmiernych emocji i chęci zobaczenia ptaka nieopatrznie zrobił "fik" w zimną toń 😁.
Aura nie jest najgorsza. Niebo zaciągnięte ciemnymi chmurami ale nie pada, wiatr też nie jest zbyt uciążliwy. Jest już na tyle jasno, że można dostrzec po środku jeziora stado perkozów: dwuczubych i rdzawoszyich, jest też stadko gągołów. Wszyscy w skupieniu skanują lunetami olbrzymi akwen. W końcu Wojtek Marciniak informuje, że widzi jakiegoś nura, który jest jednak w znacznym oddaleniu nie tylko od nas ale i od stada perkozów czyli praktycznie przy drugim brzegu. Po chwili wszyscy mają już go w lunetach. Jedno jest pewne nie jest to nur rdzawoszyi. A więc jest dobrze 😉. Ptak zdecydowanie tnie falującą toń po skosie co powoduje, że ten ogromny dystans do nas zaczyna się skracać. Teraz już z całą pewnością możemy powiedzieć, że nie ma charakterystycznej dla nura czarnoszyjego białej plamy na boku. Nur w końcu podrywa się do lotu i ląduje wśród perkozów około 300 metrów od nas. Niestety jak to się mówi na "12" czyli na przedłużeniu wąskiego pomostu. "Miodzio" dla tych stojących na przedzie. Pozostali muszą poczekać aż obiekt przemieści się w kierunku północnym. Na szczęście po chwili już wszyscy możemy oglądać kandydata na nura pacyficznego. Generalnie ptak o bardzo ciemnym ubarwieniu wierzchu przy braku odpowiedniego światła. Sylwetka tego nura sprawiała wrażenie takiej przysadzistej, "krótkiej". Głowa okrągła z dość delikatnym dziobem. Szerokie "karczycho". Tył szyi i wierzch głowy w odpowiednim świetle były szare (może nawet niebieskoszare) co kontrastowało z pionowymi ciemnymi pasami po bokach szyi. Na grzbiecie w odpowiednim świetle można było dostrzec jasne zakończenia piór układające się w "fale", a więc wzór odpowiedni dla ptaka młodego. Pasek na szyi pod gardłem raz był widoczny innym razem już nie był taki oczywisty. Muszę się przekonać jednak do phonoscopingu bo znowu jestem bez dokumentacji 😏. Za to Wojtek Marciniak nakręcił bardzo przyzwoite jakościowo filmiki, z których kilka stopklatek, za zgodą oczywiście autora, mogę pokazać w mojej relacji. No i aby być precyzyjnym  to dodam jeszcze, że widziałem też dwa nury czarnoszyje i jednego nura rdzawoszyjego, ale one akurat trzymały się zupełnie na obrzeżu perkozowego stada.
Stado perkozów wraz z nurem pacyficznym przed 10 zaczęło dryfować w kierunku północno-zachodnim oddalając się coraz bardziej od nas. Dalsza nasza obecność chyba już nie miała większego sensu. Na pomoście nastąpiła wymiana obserwatorów 😉.

Nur pacyficzny Gavia pacifica - widoczna obróżka na szyi
Wszystko wskazuje na to że młody nur pacyficzny Gavia pacifica z jeziora Miedwie będzie jedynką dla Polski. Brawo Zdenek !!!
Nur pacyficzny Gavia pacifica
Nur pacyficzny Gavia pacifica

Z ekipą wrocławską. Od lewej Maks Bojarowski, ja, Jacek Zygadło i Wojtek Marciniak. Fotkę strzelił nam Michał Szumski. Dzięki


15-16 listopada

Świstunka brunatna (Phylloscopus fuscatus) wykryta przez Zbyszka Kajzera na oczyszczalni w Pobierowie w Dniu Niepodległości okazała się wyrozumiała i zaczekała te kilka dni i na mnie 😉.  

Nie mogłem jechać od razu po tłiczu czerniczki co byłoby rozsądne bo miałem wówczas do niej 200 km no ale nie zawsze są te możliwości czasowe.

Po nocnej jeździe dotarłem do Pobierowa. Zdenek podał mi dokładnie jak i gdzie mam podjechać. Wskoczyłem w gumiaki (całe szczęście że je zabrałem) i przebrnąłem przez błoto do kępy krzewów w której najbardziej lubiła przesiadywać świstunka brunatna. Może minęło około 5 minut jak już mogłem cieszyć się ze zdobyczy. A zdobycz dla mnie to nie byle jaka bo nie tylko do listy Wielkiego Roku ale i to nowość na mojej liście krajowej 😁. Liczyłem co prawda, że zobaczę ją już podczas jesiennego "Weekendu Rzadkości" ale … Stachu nie marudź 😉. Niestety ptak mega skryty pojawiający się na ułamek sekundy w miejscach bardziej wyeksponowanych nie dawał możliwości na wykonanie jakiejś fotki, przynajmniej nie moim sprzętem. Świstunka przemieszczała się to tu to tam zawsze dając o sobie znać głosem z dna gęstwiny. Zdobyłem trochę nagrań więc dowód spotkania mam. Głos świstunki zwabiał raniuszki a w krzewach uwijały się zdecydowanie mniej skryte pierwiosnki. Ptak z Dalekiego Wschodu był aktywny głosowo, z dłuższymi przerwami, praktycznie przez cały okres mojego pobytu czyli w zasadzie cały dzień. Po jakimś czasie pojawili się też dwaj ptasiarze z regionu zachodniopomorskiego no ale zdobyczy zdjęciowych ze spotkania z tą syberyjską świstunką nikt nie posiadł. Pogoda również nie była łaskawa. Ciężkie chmury, wilgotno i zimno…ponuro i przygnębiająco. Zostaję do jutra. Może się uda ?


Raniuszek czarnobrewy Aegithalos caudatus europaeus


Następnego dnia scenariusz bardzo podobny, pogodowo również choć miało być słońce. Ptak czmychający między zielskiem, aktywny głosowo, dający się zobaczyć jedynie przez ułamek sekundy. Byliśmy dzisiaj w czwórkę. Zdjęć nikt nie zrobił. Stymulacja niewiele pomogła a w zasadzie nie pomogła wcale. Pozostaje cieszyć się tym co się ma i wracać. Kolejne 1 100 km w kołach.



12 listopada

Po pięknej wczorajszej aurze dzisiaj pogoda diametralnie się zmieniła. Jest pochmurno a przez to ponuro. W drodze do Żnina jazdę utrudniały gęste mgły. Dotarłem do Jeziora Żnińskiego Dużego gdzie wczoraj Wiesiek Bagiński wykrył młodą czerniczkę Aythya collaris. Pozostało tylko ustalić mniej więcej gdzie kaczucha się trzyma. W końcu udało mi się dodzwonić do Wiesia, który precyzyjnie określił gdzie mam szukać. Warunki obserwacji komfortowe. Różnogatunkowe zgrupowanie blaszkodziobych (głowienki, czernice, ogorzałka, krzyżówki, łabędzie nieme) trzymało się wschodniego brzegu jeziora i można było je obserwować spacerując chodnikiem wzdłuż ulicy Wilczkowskiej w Żninie. Jedyną przeszkodą były rosnące wzdłuż brzegu jeziora drzewa, które trochę ograniczały widoczność. Czerniczkę udało mi się odnaleźć dość szybko. Spała z głową na grzbiecie, a więc w charakterystyczny sposób dla kaczek. Jej trójkątny kształt głowy od razu rzucał się w oczy i nie miałem wątpliwości, że to ona. Dołączył do mnie Robert Sopoliński. Północnoamerykański przybysz w końcu się ożywił pokazując się w całej okazałości. Szkoda tylko, że nie pokazało się choć na chwilę słońce. 

Czerniczka Aythya collaris - charakterystyczny szpiczasty czubek głowy
Czerniczka Aythya collaris z samicą głowienki Aythya ferina
Czerniczka Aythya collaris
Czerniczka Aythya collaris
Czerniczka Aythya collaris
Czerniczka Aythya collaris - styl grzbietowy 😉
Czerniczka Aythya collaris
Czerniczka Aythya collaris
Czerniczka Aythya collaris
Czerniczka Aythya collaris w towarzystwie innych kaczek
Czerniczka Aythya collaris


                                                             11 listopada 

Narodowe Święto uczciłem nadrabianiem zaległości w "papierach". I kiedy wydawało się, że w "pracy twórczej" nikt mi nie będzie przeszkadzał zadzwonił "Dziku". Pogadaliśmy trochę m.in. o najbliższych planach w Wielkim Roku po czym wróciłem do pracy. Nie na długo. Dzwoni Sławek Dąbrowski. "Stasiu wiesz, że na Walewicach jest siewka złotawa ? Właśnie jadę". A skąd miałem wiedzieć jak od kilku dni PGL nie działa ? Bida jak cholera bez tego PGL-a 😀. Szybka decyzja. Jest godzina 14:40. Na szczęście jest słonecznie więc jest szansa, że dotrę na miejsce kiedy będzie coś jeszcze w lunecie widać. Do stawów w Walewicach nie mam daleko. Niecała godzina jazdy. Dzisiaj było to znacznie szybciej 😉. Nigdy wcześniej na tym obiekcie nie byłem. A to dlatego, że podobno właściciel nie jest przychylnie nastawiony do ptasiarzy. Sławek podesłał mi pinezkę gdzie zostawił swój samochód. Docieram w to miejsce. Okazuje się jednak, że w międzyczasie wysłał mi kolejną, z dokładnym już miejscem gdzie mam dojechać. Niestety nie dotarła. Wysyła kolejny raz. Czas nieubłaganie ucieka, słońce coraz niżej. Nawigacja pokazuje mi że mam tam jeszcze 6 km i 10 minut. O nie, to nie na moje nerwy. Wbijam się w jakąś drogę przy stawach. Nie jest źle bo póki co jest wyłożona płytami betonowymi. Okazuje się po chwili, że jest to droga... po grobli stawów 😲. No fajnie. Tylko teraz tego trzeba aby pojawił się z naprzeciwka jakiś "strażnik". Na szczęście bez niespodzianek docieram do grupki ptasiarzy: Marcin Charymski, Marcin Faber, Staszek Turowski, Sławek Dąbrowski i Janek Fuss, który stwierdził: "Stasiu, podziwiam Twoją odwagę, bo do takich jak Ty tutaj strzelają". Oczywiście nawiązał do mojej jazdy po grobli no i oczywiście żartował 😂. Za to takiego komfortu obserwacji jeszcze nie miałem. Trzy lunety Swarowskiego do mojej dyspozycji wycelowane w skrzydlaty obiekt. Fajnych mam tych kolegów 😁. Siewka złotawa początkowo żerowała sobie spokojnie w grupie siewek złotych i czajek a następnie zaczęła intensywną kosmetykę upierzenia połączoną z kąpielą. Była wyraźnie mniejsza od siewek złotych, miała ciemny wierzch głowy (czapeczka), wyrazistą jasną brew, a na pokrywach usznych wyraźną ciemną plamkę. Niestety w locie jej nie widziałem. Istotnie dotarłem w ostatnim momencie aby móc nacieszyć się obserwacją. Słońce za chwilę zniknie za horyzontem. Dokumentacji nie udało mi się zrobić. Ptak był w odległości ok. 400 metrów. Wpis będą więc zdobiły zdjęcie Staszka Turowskiego siewki złotawej w locie oraz krótki filmik Marcina Fabera. Chłopaki dziękuję za udostępnienie. A tak w ogóle to ciekawa historia z tym ptakiem. Podobno jest tu już od 1 listopada ale dopiero dzisiaj Marcin Sidelnik i Wojtek Górski byli w stanie na 100 % określić przynależność gatunkową. Brawo !Tak więc niespodziewany gatunek wpadł mi na listę Wielkiego Roku. Jutro wyprawa na Kujawy po czerniczkę.

Siewka złotawa Pluvialis fulva w locie. Widać wszystkie cechy, które opisałem w tekście a dodatkowo, ciemnoszare "pachy". Staszek Turowski jak zwykle czujny 😀. Brawo ! (fot. Stanisław Turowski)

Siewka złotawa Pluvialis fulva. Autor filmiku: Marcin Faber