Puszczyk mszarny Strix nebulosa – wielka, tajemnicza i bardzo rzadka w Polsce sowa. Od kilku sezonów zadomowiona w Lasach Sobiborskich w liczbie kilku par. Miejsca lęgów otoczone tajemnicą, co zrozumiałe. Dotychczas robiłem trzy podejścia, aby ten gatunek zobaczyć u nas. Ba ! Ja mimo licznych podróży, nie miałem go na „życiówce”. Ostatnio było blisko, podczas mojej czerwcowej wyprawy na Ural. Blisko to znaczy dzień spóźnienia
No ale wreszcie nadszedł ten dzień. Po informacji od Marcina Borowika i Grzesia Kaczorowskiego ruszyłem wraz z Irkiem Woźniakiem i Wojtkiem Miłoszem pierwszego dnia lipca w godzinach rannych do Sobiboru. Upalny dzień dodatkowo wzmagał zmęczenie po nieprzespanej nocy (nietoperze trzeba było skontrolować). Dotarliśmy na sobiborskie mszary około 15. Na szczęście nie odczuliśmy obecności komarów. Co za ulga 😄. Szybkie przygotowanie sprzętu i w las. Dotarliśmy szybko na miejsce, gdzie kilka dni wcześniej chłopaki mieli ptaka dorosłego z młodym. Szukamy, szukamy i nic. Obchodzimy dookoła mszar. Wszystko suche jak pieprz. Nic. Trzeba się decydować na jakieś kroki. Ustalamy, że wracamy do auta. Krótka drzemka i o zmierzchu wyruszymy wzdłuż torów. Może coś usłyszymy ?
Ale plany biorą w łeb, bo oto w drodze powrotnej, idąc tyralierą, napotykamy młodego (Irek) i dorosłego (ja z Wojtkiem) puszczyka mszarnego. I to wszystko w odległości około 100 metrów od miejsca obserwacji, na które mieliśmy namiar. Ptaki są niepłochliwe, jak to puszczyki mszarne. Młody, jeszcze niezdarnie dość, przemieszcza się po gałęziach drzewa. Dorosły, chyba samica, bacznie obserwuje to co robimy, wydając jakieś ciche, ledwie słyszalne dla naszych uszu, dźwięki.
Zostawiamy rodzinkę w spokoju i szczęśliwi wracamy do auta. Tak oto skompletowałem swoją listę sów na obszarze Zachodniej Palearktyki.
No ale wreszcie nadszedł ten dzień. Po informacji od Marcina Borowika i Grzesia Kaczorowskiego ruszyłem wraz z Irkiem Woźniakiem i Wojtkiem Miłoszem pierwszego dnia lipca w godzinach rannych do Sobiboru. Upalny dzień dodatkowo wzmagał zmęczenie po nieprzespanej nocy (nietoperze trzeba było skontrolować). Dotarliśmy na sobiborskie mszary około 15. Na szczęście nie odczuliśmy obecności komarów. Co za ulga 😄. Szybkie przygotowanie sprzętu i w las. Dotarliśmy szybko na miejsce, gdzie kilka dni wcześniej chłopaki mieli ptaka dorosłego z młodym. Szukamy, szukamy i nic. Obchodzimy dookoła mszar. Wszystko suche jak pieprz. Nic. Trzeba się decydować na jakieś kroki. Ustalamy, że wracamy do auta. Krótka drzemka i o zmierzchu wyruszymy wzdłuż torów. Może coś usłyszymy ?
Ale plany biorą w łeb, bo oto w drodze powrotnej, idąc tyralierą, napotykamy młodego (Irek) i dorosłego (ja z Wojtkiem) puszczyka mszarnego. I to wszystko w odległości około 100 metrów od miejsca obserwacji, na które mieliśmy namiar. Ptaki są niepłochliwe, jak to puszczyki mszarne. Młody, jeszcze niezdarnie dość, przemieszcza się po gałęziach drzewa. Dorosły, chyba samica, bacznie obserwuje to co robimy, wydając jakieś ciche, ledwie słyszalne dla naszych uszu, dźwięki.
Zostawiamy rodzinkę w spokoju i szczęśliwi wracamy do auta. Tak oto skompletowałem swoją listę sów na obszarze Zachodniej Palearktyki.
Sobiborskie mszary |
Sobiborskie mszary |
Szukamy (fot. Irek Woźniak) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz