środa, 31 marca 2021

Mój Wielki Rok - marzec 2021

 


Styczeń - 113, luty - 35, marzec - ?

Zaczynam trzeci miesiąc Mojego Wielkiego Roku. Marzec - pierwszy wiosenny miesiąc, czas powrotów i przelotów. Zapewne licznik gatunkowy będzie się u wszystkich "grzał" 😉. Ciekawy jestem który z gatunków otworzy moja listę roczną w tym miesiącu. Może będzie to śpiewak


31 marzec

Dzisiejszy objazd pól pod Pietraszynem nie przyniósł co prawda orła cesarskiego ale za to zaowocował pierwszą w tym roku białorzytką . Też cieszy 😊. A i polującego na polu rybołowa, z sukcesem co trzeba zaznaczyć, nie spotyka się na co dzień

Samiec białorzytki Oenanthe oenanthe
Tegoroczny "wielkanocny" zajączek w szponach... rybołowa Pandion haliaetus😲


28 marzec

Nadchodzi pora cietrzewich "tańców". Co prawda ja na liście w Moim Wielkim Roku już go mam, ale obserwacja typu "audio" przy tym gatunku jest mało satysfakcjonująca jak dla mnie. Ostatni raz widziałem te piękne kuraki 30 lat temu tokujące na łąkach koło Secemina. Wraz z Kasią i Krystianem Jaintą wyruszyliśmy więc nocą na orawsko-nowotarskie puścizny przebijając się przez śnieżycę w okolicach Chabówki. Później pogodowo było już super, a krajobrazowo - rewelacja. Miałem okazję być w tych terenach pierwszy raz. Z cietrzewiami za to było już znacznie gorzej. Jak to się mówi "ani widu ani słychu". Może to jeszcze nie ta pora ? Być może, chociaż napotkany przez nas Grzesiek Błachuta, z którym odbyliśmy wspólną wycieczkę wokół Podczerwonego, mieszkający przecież na Podhalu i znający te tereny, twierdził, ze już pierwsze koguty były widziane po zimie. Niestety nam szczęście nie dopisało. Przynajmniej tym razem. 

Orawskie puścizny z widokiem na Tatry
Torfowiska wokół Podczerwonego


27 marzec

Po totalnej porażce z płochaczem czarnogardłym trzeba odbudować "psyche". Najlepszym lekarstwem na wszystkie dolegliwości jest oczywiście TEREN 😊. Umówiłem się z Grzesiem Kaczorowskim na objazd stawów w Okołowicach. Grzegorz jako jeden z niewielu ma zgodę na poruszanie się pojazdem po groblach stawów, co ma duże znaczenie, gdyż ptaki są jakoś mniej bojaźliwe widząc jadący pojazd niż gdy na grobli pojawi się istota ludzka niosąca coś "długiego" na ramieniu (czyżby statyw kojarzył się im ze strzelbą 😕?). Na dzień dobry trafia się rybołów, który z czymś ościstym w szponach przemieszczał się, całkiem blisko nas, na konsumpcję w kierunku odległych drzew na nadpilickich łąkach. Na to bliskie spotkanie nie byliśmy jeszcze przygotowani 😉. Za chwilę do naszych uszu dociera oczekiwany śpiew. Melduje się podróżniczek. Łącznie lokalizujemy 3 stanowiska tego wczesnego słowika. Z innych, typowo wodnych, ptaków, ciągle z gęgawami przebywa bernikla białolica. Czyżby niebawem miały pojawić się hybrydy 😉 ? Na błotku spuszczonego stawu "bez szału" - bataliony, krwawodzioby i dwa rycyki. Nie ma sieweczek a na północne biegusy jeszcze za wcześnie. 

Potrzos Emberiza schoeniclus - samiec
Potrzos Emberiza schoeniclus - samiec
A to inny mieszkaniec trzcinowisk. Podróżniczek Luscinia svecica z podgatunku cyanecula - samiec
 Podróżniczek Luscinia svecica z podgatunku cyanecula - samiec

Rycyki Limosa limosa
Krwawodziób Tringa totanus
Bataliony Pugnax pugnax

Wydawało się, że nic nie zakłóci mi przedpołudniowej sielanki przy pięknej pogodzie w fajnym towarzystwie. PGL jest jednak bezlitosny 😉. Właśnie doniósł, że na rozlewiskach Słudwi koło Złakowa Kościelnego jest świstun amerykański !!! Nie zastanawiam się. Za chwilę dzwoni Sławek Dąbrowski z retorycznym raczej pytaniem: "Jedziesz ?". Po dwóch godzinach docieram na rozlewiska. Jest sporo osób z lunetami. Dołączam do Sławka, Janka Fussa i Stasia Turowskiego. Póki co świstun amerykański skrył się gdzieś w trzcinach i od dłuższego czasu się nie pojawił. "Na pewno jest, bo żadne kaczki nie zostały przepłoszone" - twierdzą koledzy. Pozostaje czekać. Docierają kolejni ptasiarze. Mam wreszcie do listy rocznej cyranki. Zmienia się niestety pogoda. Nadciąga przepowiadany przez meteorologów front. Zrobiło się pochmurno, zaczyna mocno wiać. W końcu jest komunikat z głównej drogi. Tymon Świtała ma "amerykańca" w lunecie. Docieramy do Niego. Wiatr wieje prosto w twarz, łzawią oczy, statyw się trzęsie. Warunki obserwacji trudne ale JEST !!! Robimy jakieś zdjęcia dokumentacyjne. Lepiej nie będzie. Wracam. W drodze powrotnej dzwoni do mnie Łukasz Matyjasiak. Niestety nie ma dobrej wieści. "Wiesz, ten świstun to chyba będzie hybryd" - twierdzi. Nieeee 😭!!! Powiem szczerze, że oglądając tego kaczora nie dostrzegłem, zresztą nie tylko ja, cech które wskazywałyby na "popaprańca". No ale przy takich warunkach obserwacji... Podobno zdjęcia z rana zamieszczone na "Clandze" budzą wątpliwości co do czystości tego świstuna. No cóż pozostaje czekać na jutrzejszy dzień. Będzie ładna pogoda, ptak przyciągnie większą liczbę obserwatorów więc będzie szansa na lepsze zdjęcia, które pozwolą na definitywne rozstrzygnięcie któż zacz.

Świstun amerykański Anas americana albo i nie 😕

26 marzec


Nie będzie relacji z tłicza płochacza czarnogardłego, pierwszego dla Polski. Jestem wściekły !!! Z jednej strony na kota, który tuż tuż przed naszym dotarciem na miejsce o mało co nie pożarł płochacza a wystraszył go na tyle skutecznie, że ten się więcej nie pojawił. Spóźniliśmy się 6 minut !!! Z drugiej strony na samego siebie - zachowałem się zupełnie nieprofesjonalnie i dałem się trochę zwieść Krystianowi, który twierdził, że będzie dobrze jak będziemy przed 6. Jest zasada - na tłicza, jeżeli ptak został w danym miejscu od dnia poprzedniego, jedzie się tak aby to na tym miejscu pojawić się wraz ze wschodem Słońca, a nawet wcześniej i w tym miejscu czekać na wschód Słońca. NIE LUBIĘ KOTÓW !!!


25 marzec

Wyspany o brzasku ruszam w kierunku "Długiej Luki". Pogoda niestety zmieniła się, jest pochmurno, zanosi się na deszcz. Trasa wiedzie tzw. "Carską Drogą". Gdzie jak gdzie ale tutaj spotkanie z łosiem jest praktycznie pewne. Trzeba więc jechać "łośtrożnie" 😉. Tylko na odcinku do Dobarza spotykam 5 łosi w czterech miejscach. Przy kładce na "Długiej Luce" czeka na mnie kolejny "strażnik bagiennych ostępów". Rozległe, ciągnące się po horyzont bagniska rozbrzmiewają nawoływaniami kszyków, które skutecznie zagłuszają inne odgłosy dochodzące z dalszych ich obszarów. Śpiewają też potrzosy, są jednak znacznie cichsze od "długodziobów". Udaje mi się mimo tych wiosennych bliskich odgłosów usłyszeć i te inne, jakże wyczekiwane, dochodzące z dużej odległości. Nie mam wątpliwości. "Bulgoczą" cietrzewie. A więc jednak SĄ !!! Niestety nie widzę ich na ziemi. Czekam godzinę. Żaden z nich nie przefrunął, nie poderwał się i nie usiadł też na pojedynczych wysokich brzozach. No szkoda. Nagrać też mi się nic nie udało. Wracam na południe przez Zajki wzdłuż rozlewisk. Ptaków dużo ale nie dostrzegam wśród licznych kaczek oczekiwanych cyranek. Ciekawe.

Łoś Alces alces przy kładce na "Długiej Luce"
Biebrzańska pustać. Gdzieś tam daleko, daleko tokują cietrzewie Tetrao tetrix
Rozlewiska koło Zajek póki co bez cyranek Anas querquedula

Na Wielikącie ponownie pojawiła się sterniczka. Raportowana jest tym razem ze stawu "Malik" przy gospodarstwie rybackim, na terenie ogrodzonym, gdzie wejście nie było mile widziane przez właściciela stawów. Jacek Betleja na szczęście przetarł szlak i po rozmowie z właścicielem chcący zobaczyć sterniczkę mają już zielone światło. Jadę. Przed wyjazdem nad Biebrzę próbowałem ją zaliczyć, ale niestety chyba wtedy przeniosła się właśnie na ten staw. Na "jedynce" tracę półtorej godziny w korku. W końcu dojeżdżam do Częstochowy, odtąd dalsza jazda jest już płynna. Kiedy dojeżdżam do węzła Gorzyce otrzymuję PGL-a: trznadel czubaty na stawach koło Zatora !!! Co robić ? Jest późne popołudnie. Na Zatorszczyznę mam ponad 2 godziny. Zostaję przy sterniczce. Okazało się później, że to był dobry wybór bo trznadla czubatego już późnym popołudniem nie odnaleziono. Sterniczkę znalazłem łatwo, pływała sobie i często nurkowała razem z grążycami między śmieszkami. Z ciekawszych gatunków odliczyły się na tym stawie hełmiatki a z trzcinowiska sąsiednich stawów odezwał się bąk, tegoroczna nowość 😊.

Samica sterniczki Oxyura leucocephala

Samica sterniczki Oxyura leucocephala

Samica sterniczki Oxyura leucocephala

Samica sterniczki Oxyura leucocephala

I kiedy wracając myślałem sobie już o wygodnym łóżku w domowym zaciszu nagle BOOM !!! Pierwszy dla Polski płochacz czarnogardły na Zamojszczyźnie !!! To będzie krótka noc 😉


24 marzec

Zacząłem się niepokoić. Przeloty gęsi trwają w najlepsze a ja mam w tej grupie pewne braki. Przede wszystkim brak gęsi krótkodziobej, do której robiłem już przecież podejścia i nad Biebrzą czy na Dzierżnie Małym, był szczególnie niepokojący. Nie ma co odkładać tematu na jesień. Ruszyłem więc ponownie nad Biebrzę, bo to ten czas, kiedy niebo w dolinie tej rzeki przysłonięte jest gęsiami 😊. Nawiązałem kontakt z Michałem Polakowskim i Moniką Broniszewską. Kto jak kto ale oboje prowadząc nad Biebrzą badania naukowe nad gęsiami mają najlepsze i najbardziej aktualne informacje o miejscach przebywania gęsi, w tym tej najbardziej mnie interesującej. Złożyło się świetnie, bo akurat dzisiaj będą obserwować żerowania gęsi w dolnym basenie Biebrzy. Długo na dobre wieści od Michała i Moniki nie musiałem czekać. Dostaję mmsa z fotką dorodnej gęsi krótkodziobej. "Właśnie obserwujemy sobie ją jak skubie trawę w niewielkiej grupie innych gęsi, zupełnie blisko drogi" - przekazuje mi przez telefon Michał. Adrenalina w górę. Do tego miejsca mam jeszcze według nawigacji 30 minut. "Michał, wytrzyma tyle ?" - pytam. "No powinna. My jedziemy dalej, jakby co jesteśmy w kontakcie" - pada odpowiedź.  Nie mija kwadrans dzwoni Michał: "Mamy kolejną krótką, też dobrze widoczna z drogi. Gdyby Ci się nie udało przy ekranach słonecznych jedź dalej do zielonego przystanku". Dojeżdżam do fotowoltaiki na gruncie. Są gęsi. Jest dobrze. Chyba zdążyłem. Dzwoni Michał: "Gdzie jesteś ?" - pyta. "Przy panelach" - odpowiadam. Michał kontynuuje: "Dobra, co się będziesz tam męczył, jedź dalej do wsi Sieburczyn masz do nas 5 minut, stoimy przy drodze a przed nami na polu krótkodzioba czeka na Ciebie". No to gaz. Rzeczywiście po 5 minutach już jestem "happy" 😁. Gęś krótkodzioba wchodzi na listę Mojego Wielkiego Roku. Obserwujemy ją jeszcze przez kilkanaście minut. Żeruje a nawet udaje jej się "zdrzemnąć". W końcu jednak "gęsi miszmasz" kończy sielankę i czymś spłoszony podrywa się do lotu. Dziękuję mym znajomymi i już "na luziku" jadę do Brzostowa szukać bernikli rdzawoszyjej. Może doleci i dopisze mi szczęście. 

Żerująca gęś krótkodzioba Anser brachyrhynchus wśród innych północnych gęsi
Żerująca gęś krótkodzioba Anser brachyrhynchus wśród innych północnych gęsi
Żerująca gęś krótkodzioba Anser brachyrhynchus wśród innych północnych gęsi
Żerująca gęś krótkodzioba Anser brachyrhynchus wśród innych północnych gęsi
Żerująca gęś krótkodzioba Anser brachyrhynchus wśród innych północnych gęsi
Startująca gęś krótkodzioba Anser brachyrhynchus wraz z innymi północnymi gęsiami
Startująca gęś krótkodzioba Anser brachyrhynchus wraz z innymi północnymi gęsiami. Doskonale widoczna różnica w tonacji ubarwienia grzbietu i wierzchu skrzydeł w porównaniu z gęsią tundrową Anser serrirostris

W Brzostowie przeglądam tysiące gęsi i kaczek. Brakuje mi przecież też i cyranki. Po chwili, miła niespodzianka, dołączają do mnie Marta i Darek Świtałowie z "młodym". Marta wprawnym okiem wyłuskuje spośród setek najbliższych nas gęsi, gęś krótkodziobą. Widzimy też ponad 20 bernikli białolicych oraz hybryda bernikli białolicej z gęgawą. Wzbogacam swoją roczną listę o rycyki i perkoza rdzawoszyjego ale ciągle, o dziwo, nie mam cyranki.  Marta  z Darkiem sugerują, abym odwiedził "Długą Lukę", gdzie dzisiaj słyszeli tokujące i widzieli dwa cietrzewie 😮. Obieram kierunek na Goniądz, tak jak planowałem. Muszę znaleźć jakiś nocleg. Oj nie jest z tym łatwo w dzisiejszych czasach. W końcu mi się udaje. Mam blisko do budynku szkoły a więc przed 22-gą jadę na "randkę" z płomykówką 😉. Bezwietrzna noc, cisza. Nie słychać nawet jednego szczekającego psa. Otwieram okno w samochodzie i czekam. W pewnym momencie słyszę przytłumione "szszszszsz" dochodzące gdzieś z głębi stropodachu a po chwili w otworze wentylacyjnym pojawia się ona, a w zasadzie on - Pan płomykówka 😉. Przez dwie minuty daje niezły koncert. Zresztą posłuchajcie (nagranie komórką) a ja idę spać 😴

Gęś krótkodzioba Anser brachyrhynchus. Ta wypatrzona przez Martę w Brzostowie

23 marzec

Dzisiaj po skończonej pracy terenowej (tej zawodowej 😉) udałem się na tłicza sterniczki wykrytej na stawach Wielikąt przez Zbyszka Wnuka w miniony weekend. Okazało się, że sterniczka przyciągnęła też innych. Dołączyli do mnie Krystian Jainta oraz Piotr Kozłowski z Kędzierzyna-Koźla. Obszukaliśmy stawy ale bez sukcesu. Ciekawostką był dla mnie pierwszy a tym roku zausznik oraz grupa kaczorów ogorzałki. A sterniczka ? Może się jeszcze odnajdzie 😀.

Pierwszy tej wiosny zausznik Podiceps nigricollis
Trzej muszkieterowie z północy 😉. Kaczory ogorzałki Aythya marila

21 marzec

Nareszcie !!! Tak można podsumować jednym słowem wczorajszy komunikat o obserwacji kalandry szarej Melanocorypha calandra na Podkarpaciu. Czekaliśmy na taką obserwację aż 143 lata !!! W końcu udało się tego dokonać Wojtkowi Guzikowi. Szczęściarz 😉. 

"Skowronek ten jest mieszkańcem południowéj Europy, północnéj Afryki i Azyi zachodniéj. Na wschodzie Europy daléj nierównie posuwa się ku północy niż w zachodniéj i środkowéj (...)" - tak o rozmieszczeniu kalandry szarej pisał nestor ornitologii polskiej Władysław Taczanowski. Nic dodać nic ująć. Jest ptakiem na większości areału występowania osiadłym. Nie oznacza to, że nie pojawia się corocznie, z reguły są to pojedyncze osobniki, daleko poza nim, nawet w Skandynawii co obrazuje poniższa mapka. W obecnych granicach Polski dwukrotnie stwierdzona w  XIX wieku na Dolnym Śląsku. Oba stwierdzenia dotyczyły miesiąca lutego.

Areał występowania kalandry szarej Melanocorypha calandra oraz liczba stwierdzeń w niektórych krajach poza obszarem jej stałego występowania (żródło: https://en.wikipedia.org/wiki/File:Melanocorypha_calandra_distribution_map.png oraz www.tarsiger.com)

Środek nocy, bardzo mroźnej nocy. Gatunek zbyt cenny aby nie pokonać wszelkich przeciwności i nie podjąć wyzwania, aby go zobaczyć. Pozostaje tylko jedno pytanie, czy kalandra została ? Ostatnie informacje jakie doszły do mnie od Krzyśka Parysia nie były optymistyczne. Wczoraj szukali jej w kilka osób od 16 do wieczora, niestety bez sukcesu. Wraz z Kasią, Jackiem Betleją i Krystianem Jaintą docieramy o 6 rano do Bzianki koło Beska. Można się było tego spodziewać, nie jesteśmy jedyni 😊. To dobrze, bo obszar pól do przeszukania ogromny. W oczekiwaniu na podążające do Bzianki kolejne ekipy dorzucam do rocznej listy samca kląskawki. To drugi dzisiaj gatunek. O brzasku na stacji benzynowej koło Widacza koncert dawał śpiewak

Zmrożone pola na SW od Bzianki - ruszamy szukać kalandry (fot. Kasia Mikicińska)

W końcu ci co mieli dotrzeć dotarli. Jest nas chyba ze 40 osób. Ustawiamy tyralierę i do przodu przez pola. Całe szczęście, że nocą chwycił mocny mróz. Gdyby nie to brnęlibyśmy w rozmiękłej ziemi po kolana, a że było tu jeszcze wczoraj bardzo mokro świadczą zrywające się przed nami kszyki i ... jeden bekasik (kolejne "nowe" dwa gatunki 😊). Tak rozstawieni uszliśmy może 300 a może 500 metrów, gdy nagle Paweł Malczyk swoim tubalnym głosem krzyczy "Jest ! K...a Jest ! 382 kocham Cię !". Nie ma co się dziwić emocjom i ekspresji słownej Pawła. Pewnie większość z nas tak by zareagowała, z wyjątkiem tego "382", bo na to pozwolić sobie mógł tylko Paweł 😉. Istotnie widzimy w locie 3 skowronki, które poderwały się gdzieś z pola koło Pawła, jeden z nich jest wyraźnie większy, atakowany przez dwa pozostałe. W dobrym świetle widać u niego bardzo ciemne spody skrzydeł. To istotna cecha diagnostyczna kalandry szarej w locie. "Duży skowronek" zatacza obszerny krąg po czym ląduje na miedzy. W lunecie Jacka widzę doskonale wszystko co trzeba: duża głowa z wyraźną białą brwią, mocny, potężny dziób, charakterystyczny czarny rysunek na bokach piersi. Nie może być żadnych wątpliwości. Kalandra szara zdobyta !!!  Jest łaskawa, pozwala się napatrzeć na siebie wszystkim obecnym, po czym podrywa się do lotu, zatacza znów duży krąg i ląduje na oziminie, tym razem przed nami a więc mamy ją ze słońcem. 

Kalandra szara Melanocorypha calandra po wylądowaniu na miedzy pozwoliła nacieszyć oczy wszystkim obecnym fot. Marcin Charymski 

Radujemy się ze "Słowikiem" to znak, że kalandra szara zaliczona 😉 fot. Kasia Mikicińska

Kalandra szara Melanocorypha calandra w locie w obiektywie Krystiana Jainty

Ależ dyscyplina w grupie 😛 fot. Kasia Mikicińska

Kalandra szara Melanocorypha calandra w locie. Jedno z ostatnich ujęć obserwowanego dzisiaj ptaka fot. Jacek Betleja


Oglądamy ją kilkanaście minut, zaczyna jednak przeszkadzać drgające powietrze. Robi się ciepło. Czyżby to był sygnał dla
kalandry ? W pewnym momencie wzbija się w powietrze, tym razem jednak zdecydowanie oddala się od nas na północ i znika nam z pola widzenia. Nie wraca, niestety,  powodując "rozpacz" tych, którzy chyba zbyt opieszale (pewnie z różnych, mniej lub bardziej ważnych, powodów) wybierali się na Podkarpacie i przybyli zbyt późno. Za to my, zgromadzeni, tu i teraz, możemy okazywać radość i gratulować sobie nawzajem widzianego gatunku. Ktoś wrzuca w luźnej rozmowie, że może czas na pojaw orła cesarskiego ? Tymczasem trzeba wracać do samochodów bo ziemia na polach robi się coraz bardziej miękka. My wracamy na Śląsk z drobnym epizodem z udziałem "drogówki". W sumie fajne chłopaki bo mogło być gorzej 😊. A orły cesarskie, a jakże, po podkarpackim niebie latają, czego dowiedli dzisiaj Paweł Malczyk z ekipą, obserwując pod Zarszynem 2 ptaki w różnym wieku. Póki co na ten gatunek muszę poczekać. Oby krótko 😉. 

   

20 marzec

Pierwszy dzień astronomicznej wiosny. Choć pogoda wiosny nijak nie przypomina ruszamy w Beskid Niski. Cel ? Można się domyśleć 😉. Łemkowszczyzna przecież orłem przednim stoi. A że to początek sezonu lęgowego tego królewskiego ptaka jest szansa na większą aktywność orłów w przestrzeni powietrznej a co za tym idzie może los będzie nam sprzyjał. 

Pojawił się nagle, zza trawiastego wzgórza. Pierwszy zauważył go Tobiasz. "Ooo tam !!!"krzyknął podekscytowany. Dorosły "przedniak" majestatycznie przefrunął w kierunku zalesionego szczytu i zniknął za jego grzbietem. Czyżby to był koniec naszego spotkania ? Orzeł wrócił po kilku minutach. Długo krążył nad doliną. Mogliśmy nacieszyć się jego widokiem do woli. Szkoda, że nie ma choć odrobiny słońca. Był zupełnie blisko. Na tyle, że pomimo słabego światła widać było na głowie te jego "złote pióra". I ten groźny wzrok. Piękny ptak.

Dorosły orzeł przedni Aquila chrysaetos

Dorosły orzeł przedni Aquila chrysaetos

Dorosły orzeł przedni Aquila chrysaetos


Po spotkaniu z orłem podjechaliśmy jeszcze kilkanaście kilometrów do Nieznajowej, nieistniejącej łemkowskiej wsi. Młodemu trochę wiedzy historycznej się przyda bo o tym w szkole raczej się nie dowie. 

Wisłoka w Nieznajowej fot. Kasia Mikicińska

Nieznajowa - kapliczka świętej Rodziny z 1901 roku fot. Kasia Mikicińska
Nieznajowa - krzyż trójramienny z piaskowca fot. Kasia Mikicińska

Zadowoleni wracamy z udanej wycieczki. Kiedy mijamy Tarnów dociera elektryzująca informacja. Kalandra szara koło Bzianki na Podkarpaciu !!! Ptaka wykrył Wojtek Guzik. Jeszcze 2 godziny temu mieliśmy do Bzianki tylko 60 km. Patrzę na zegarek. Dzisiaj już nie damy rady. Jutrzejszy początek kalendarzowej wiosny może okazać się bardzo ciekawy 😊.

15 marzec

Słonka jest nieprzewidywalna 😉. W okresie przedwiośnia, a więc czasu kiedy migruje, spotkać się nią można w zupełnie nieprzewidywalnych okolicznościach i nietypowych miejscach. Miałem okazję doświadczyć tego dzisiaj. Miałem zlecenie na wykonanie oględzin budynku jednego z przedszkoli w Radomsku pod kątem występowania siedlisk lęgowych ptaków w związku z planowaną termomodernizacją. Chodzę sobie przy budynku, jakby nie było to osiedle mieszkaniowe w środku miasta, robię zdjęcia, niestety mam zapięty standardowy obiektyw. Aż tu nagle wylatuje spod płożącego się krzewu ptak z długaśnym dziobem natychmiast atakowany przez kosy przelatuje tuż przy mnie (nie mam wątpliwości któż zacz), leci w kierunku pobliskiego bloku znikając mi z pola widzenia za szpalerem tui. Pobiegłem w tamtą stronę z nadzieją, że słonka wyląduje gdzieś przy bloku na pasie zieleni. No niestety nie. Spotkanie ze słonką oraz słoneczny dzień zmotywowały mnie do działań w kierunku powiększenia listy Mojego Wielkiego Roku o kolejne gatunki 😀. 

Radomsko

Dzięcioła średniego spotkałem w "starym" miejscu, w lesie koło wsi Modły nad Pilicą. Widziałem go tutaj przed wieloma laty. Trochę drzew ubyło, niestety, ale dzięcioł średni się ostał, na szczęście dla mnie. 

Dzięcioł średni Leiopicus medius - samiec

No to teraz po drodze do domu przyszedł czas na rzut okiem na stawy w Okołowicach. Grzesiu Kaczorowski już wczoraj raportował z tego miejsca "wczesne" siewki: bataliony i krwawodzioba. Mnie też się udało. Trzy spuszczone duże stawy to ogromny potencjał na najbliższe tygodnie i trzeba będzie pewnie tu niebawem wrócić 😉. Tymczasem bez problemów odnajduję stado batalionów i dzisiaj już co najmniej 10 krwawodziobów. Bernikla białolica też jeszcze była obecna.

Bataliony Pugnax pugnax

Bataliony Pugnax pugnax w locie

Batalion Pugnax pugnax (u góry) i krwawodziób Tringa totanus

Bernikla białolica Branta leucopsis

Kwintesencją dzisiejszego, iście wiosennego, dnia był jednak widok bociana białego na jednym z gniazd przy ul. Kościuszki w Koniecpolu. Ciekawe, czy to ptak który wrócił tyle co z afrykańskich zimowisk czy też może osobnik, który gdzieś w okolicy podjął, udaną zresztą, próbę przezimowania. Odpowiedź na to pytanie pozostanie otwarta 😊. Jedno jest pewne - IDZIE WIOSNA !

Bocian biały Ciconia ciconia na jednym z gniazd w Koniecpolu

10 marzec

Wczoraj jeszcze na Podlasiu a dziś już w zupełnie innych krajobrazach, chociaż od gęsi się nie uwolniłem 😉. Taki to już "urok" Wielkiego Roku. Dotarłem do podnóża Sudetów. Przyciągnęły mnie w te strony dwa, jakże odmienne "ptaszory". Przed południem zajechałem do słynącej z wyśmienitego piwa Świdnicy. Niestety piwa nie skosztowałem, tak to jest podróżować samemu. Ze strachu nie przeszedłem się świdnicką starówką, bo nóż trafiłbym na głodnego bazyliszka. Nie odwiedziłem też słynnych świdnickich świątyń, a to już z braku czasu. Te wszystkie atrakcje zostawiłem sobie na zaś. Póki co zajechałem na brzeg niewielkiego zbiornika utworzonego na Witaszówce. Miejsce to upodobał sobie, zupełnie nie atrakcyjny kolorystycznie czarnowron, wykryty tutaj przez Jarka Słowikowskiego. Ptak może nie atrakcyjny wyglądem, no taka jednolicie czarna wrona, ale na pewno pożądany przez ptasiarzy, z uwagi na rzadkość jego pojawów u nas (w czystej formie, bo częściej widuje się jego hybrydy z wroną siwą). Czarnowron zjawił się po kilkunastu minutach mojego pobytu. Tyle co zdążyłem policzyć przebywające na zbiorniku śmieszki. Nadleciał od strony cmentarza, głośnym krakaniem oznajmiając, że się zbliża. Wylądował na wyschniętym dnie zbiornika, poszperał trochę między kamykami i śmieciami, po czym "rozkrakany" odfrunął w tym samym kierunku skąd przybył. Dokumentacja foto i fono zrobiona, można jechać dalej 😉.

Świdnica, zbiornik na Witaszówce
Czarnowron Corvus corone
Czarnowron Corvus corone
Czarnowron Corvus corone

Kolejnym odwiedzonym miejscem w ramach moich dzisiejszych gatunkowych poszukiwań jest Zbiornik Mietkowski. Pogoda wspaniała, widoczność również, więc będzie można przejrzeć kilkutysięczne zgrupowanie gęsi. Może uda się spośród gęsiej tłuszczy wyłuskać jakąś gęś krótkodziobą albo berniklę rdzawoszyją. Ale tak prawdę powiedziawszy to nie te dwie gęsi ściągnęły mnie do Domanic, wsi położonej przy południowym brzegu zbiornika. Przyjechałem zaliczyć kazarkę, która od kilku dni trzymała się w grupie 6 gęsiówek egipskich w tej właśnie części zbiornika. Początek mojego pobytu nie zapowiadał się obiecująco. Gęsiówek a tym bardziej kazarki brak. Pozostało przepatrywać gęsi. Póki co standard gatunkowy. Po dobrej godzinie pojawiły się gęsiówki egipskie. Cała szóstka wypłynęła z zza zarośniętych wysepek. Kazarki brak. Głód zaczął mi się dawać we znaki więc zrobiłem sobie blisko godzinną przerwę techniczną odwiedzając najbliższą stację benzynową. Po powrocie na wale zbiornika zastałem innego ptasiarza. Tak poznałem osobiście Grzegorza Orłowskiego. Przez kolejne prawie dwie godziny spędziliśmy na pogaduchach wspólnie przepatrując trzymające się całkiem blisko brzegu setki północnych gęsi. Niestety nowych gatunków gęsi nie zobaczyłem, udało nam się za to odczytać trzy czarne obroże na białoczółkach i zaobserwować dwie bernikle białolice. Droga powrotna daleka, więc późnym popołudniem postanowiłem już wracać. Dochodząc do zaparkowanego samochodu jeszcze raz rzuciłem okiem na zatoczkę z wysepkami. W zaroślach dostrzegłem "coś" jasnego. To była głowa samicy kazarki ! Jednak się udało. Kaczka wdrapała się na szczyt stromej wysepki, gdzie pokazała się w całej okazałości. No to teraz można gnać do domu😀.

Zbiornik Mietkowski widziany z drogi Domanice - Chwałów

A na zbiorniku tysiące gęsi z północy...

... które trzymają się dość blisko brzegu
Gęsiówki egipskie Alopochen aegyptiaca  w komplecie

Jednak się odnalazła 😊 Kazarka rdzawa Tadorna ferruginea

08/09 marzec

Biebrza to dla ptasiarza miejsce kultowe. Warto jest ponieść trud kilkugodzinnej jazdy aby znaleźć się w ciszy, pośród pięknych, o każdej porze roku krajobrazów, z widokami na całą masę przeróżnych ptaków, a jak i dopisze szczęście można stanąć oko w oko z łosiem 😊. Trafiliśmy z pogodą w dziesiątkę. Słońce, lekki mrozik, niewielki wiatr. Na lokalnych drogach lodowisko, trzeba zachować dużą ostrożność bo zagapienie się grozi lądowaniem w rowie. Przedwiośnie to czas kiedy dziesiątki tysięcy gęsi z północy gromadzą się tutaj na odpoczynek i nabranie sił przed dalszym lotem do swoich rodzinnych stron. Przyjechaliśmy z Krystianem w celu zobaczenia gęsi zbożowej i krótkodziobej. "Jak to to Ty nie masz jeszcze gęsi zbożowej ?" - takie pytanie mógłby zadać zdziwiony i nie wtajemniczony w zawiłości systematyki miłośnik ptaków. Czas więc na pewne wyjaśnienia. "Gęś zbożowa" Anser fabalis corocznie w dużej liczbie odwiedzała nasz kraj w okresie jesienno-zimowym i wiosną. To ta typowa "dzika gęś". Wiadomo było, że są dwa jej podgatunki: A.f.fabalis i A.f.rossicus. Tylko nieliczni wnikali w szczegóły jaki to podgatunek obserwują. Gęś zbożowa to gęś zbożowa odhaczamy na liście i już. Współczesna genetyka dowodzi jednak, że "nic nie może przecież wiecznie trwać". Utrwalony "od wieków" porządek systematyczny u gęsi został zburzony. Trochę "pogmerano" i wyodrębniono z gęsi znanej dotychczas pod nazwą zbożowa dwa odrębne gatunki: gęś tundrową Anser serrirostris (nazwa rossicus została przy podgatunku) - gniazdującą w północnej Rosji i północno-wschodniej Syberii oraz gęś zbożową Anser fabalis - gniazdującą od Skandynawii po centralną część północnej Syberii. Wśród ptasiarzy zaczął się więc "wymuszony ruch" 😉. Nie każdy jest w stanie dociec teraz, jaką "gęś zbożową" obserwował przed laty. Różnice między tymi nowymi gatunkami są subtelne i obecnie każda obserwacja gęsi zbożowej (tej po nowemu 😉), która nota bene jest zdecydowanie mniej liczna u nas od gęsi tundrowejwymaga dokumentacji fotograficznej. 

Zaczęliśmy szukanie "naszych" gęsi od rozlewisk Narwi pod Wizną. Od Michała Polakowskiego mieliśmy w miarę aktualne informację, gdzie gęsi można spotkać. Wiadomo jednak, że gęsi to ptaki "nerwowe" i "miejscówki" zmieniają się bardzo dynamicznie. Tak też było pod Wizną. Gęsi brak, a na oparzeliskach dominują gągoły. Postanawiamy przejechać wzdłuż Narwi od południa drogą do Strękowej Góry. Owa droga to "gruntówka" a w zasadzie wał przeciwpowodziowy. Czy dam radę moją "skodziną" ? Z każdą przejechaną setką metrów kątem oka widzę na twarzy Krystiana pojawiający się coraz większy niepokój, bo na drodze piętrzą się trudności 😀. Na rozlewiskach Narwi, w miejscach wolnych od lodu, blaszkodziobych całe mnóstwo, ale dominują kaczki. Gęsi niewiele, głównie gęgawy. Gęsi północne jeżeli są to schowane za roślinnością: krzewami czy trzcinami. Nic tutaj nie wskóramy. 

Rozlewiska Narwi pod Wizną

Oparzeliska na Narwi pod Wizną z dominującymi gągołami Bucephala clangula

Czajka Vanellus vanellus

Para gągołów Bucephala clangula (z lewej samica)

Rozlewiska Narwi w okolicy Strękowej Góry

Udało się pokonać drogowe trudności. Jedziemy dalej lokalną drogą od Rusi wzdłuż Biebrzy, zjeżdżając co jakiś czas, jak tylko stan drogi jest łaskawy dla mojego auta, na obrzeża rozlewisk. Na pierwsze stado gęsi natrafiamy polach koło Burzyna. Gęsi jest ponad tysiąc. Wśród gęsi białoczelnych, gęgaw i gęsi tundrowych dostrzegamy trzy gęsi, które wydają się być większe od tundrowych, mają długie szyje i dzioby, na których widać duży udział barwy pomarańczowej. Kurde daleko. Krystian robi zdjęcia ale co z tego wyszło zobaczymy dopiero na komputerze, na wyświetlaczu w aparacie widać niewiele. Przeczucie mówi nam "BINGO" ale to trochę za mało 😉(dopiero po powrocie i weryfikacji obserwacji przez Łukasza Krajewskiego z ornitho.pl okazało się, że przeczucie mieliśmy dobre). Spod wieży obserwacyjnej w Burzynie roztacza się piękna panorama na biebrzańskie rozlewiska.

Część naszego pierwszego dużego stada gęsi pod Burzynem. Gdzieś w tym stadzie były trzy "inne gęsi". Przeczucie mówiło nam, że to bardzo chciane przez nas gęsi zbożowe Anser fabalis

Nie tylko przeczucie ale jest i dowód - gęsi zbożowe Anser fabalis - raz, dwa, trzy w mieszanym stadzie gęsi pod Burzynem (fot. Krystian Jainta)

Zdjęcie dowodowe nr 2 - gęsi zbożowe Anser fabalis w mieszanym stadzie gęsi pod Burzynem (fot. Krystian Jainta)

Rozlewiska Biebrzy pod Burzynem - jeszcze w większości skute lodem

Rozlewiska Biebrzy pod Burzynem

Rozlewiska Biebrzy pod Burzynem

W Brzostowie duże stado gęsi odpoczywa na zamarzniętej części rozlewisk zdecydowanie za daleko dla możliwości naszych lunet. Poza tym większość drzemie z głowami wtulonymi w pióra na grzbiecie. Za to bliżej nas m.in. łabędzie czarnodziobe, krzykliwe, nieme, świstuny i para rożeńców. Miłą niespodzianką była para kuropatw przy rzece. Wyjeżdżamy na główną drogę. Na polach dostrzegamy żerujące gęsi, których ciągle przybywa bo od rzeki zaczynają nadlatywać i lądować kolejne osobniki. Nic jednak nie wzbudza naszych podejrzeń. Szukamy więc dalej. 

Rozlewiska Biebrzy w Brzostowie

Rozlewiska Biebrzy w Brzostowie

Trzy gatunki na jednym zdjęciu - gęś białoczelna Anser albifrons, trzy gęsi tundrowe Anser serrirostris i nasza poczciwa gęgawa Anser anser

Fragment dużego mieszanego stada gęsi pod Brzostowem

Gęsi białoczelne Anser albifrons pod Brzostowem - niczym w tundrze

Docieramy do Mścich mijając po drodze wioskę Łoje-Awissa. W jej okolicach według Michała lubią gromadzić się gęsi, ale podobno drogi są fatalne. Odpuszczamy więc i chyba popełniamy błąd, co wyjdzie nazajutrz. W Mścichach kierujemy się wąską asfaltówką na Okrasin. W pewnym momencie natrafiamy na rozproszone na polach przy drodze gęsi. Nie jest ich dużo. No ale w końcu musiało to nastąpić 😉. BINGO !!! Z całą pewnością (naszą) mamy gęś zbożową. Patrząc na wyświetlacz w aparacie, dostrzegam, że chyba jest jeszcze jedna. Ostatecznie są trzy, co okaże się po analizie i weryfikacji zdjęć. Prawidłowość naszego oznaczenia potwierdzają bardziej doświadczeni "gęsiarze" 😊. Tak więc jeden z naszych celów osiągnęliśmy. Zadowoleni ruszamy w kierunku Goniądza, gdzie mamy zarezerwowany nocleg. Oczywiście cały czas zachowujemy czujność obserwacyjną. Do samego miasta jednak już nic nowego nie widzimy. Robimy drobne zakupy i umawiamy się z Krzysiem Henelem na wieczorne spotkanie pod szkołą w Goniądzu, gdzie od lat gniazduje płomykówka. Może dopisze szczęście ? Póki co dobijamy do "Łosiowego Kąta". Bardzo fajne, komfortowe i tanie, miejsce noclegowe (jedyna wada brak wifi). 

Niestety płomykówki nie zobaczyliśmy, nie poświęciliśmy też jej zbyt dużo czasu, ale spotkać się ze starym dobrym znajomym było warto 😀

Gęś zbożowa Anser fabalis w całej okazałości

Pola pod Okrasinem gęś zbożowa Anser fabalis (ta z podniesioną głową)

Gęsi zbożowe Anser fabalis na polach pod Okrasinem
Trzy gęsi zbożowe Anser fabalis na polach pod Okrasinem
Nasz pierwszy dzień pobytu nad Biebrzą, pełen wrażeń i z sukcesem, dobiega końca
Celebrujemy spotkanie z gęsią zbożową napojem ze zboża o nazwie bliskiej sercu każdego ptasiarza. A tak poza tym ZDROWIE PAŃ  wszak dzisiaj WASZE ŚWIĘTO 😊🌷

________________________

Ostre promienie słońca wdzierające się do pokoju zapowiadają piękny dzień. Wypoczęci, pokrzepieni ochoczo przystępujemy do rozprawienia się z gęsią krótkodziobą 😉. Pierwsze kroki kierujemy jednak nie na pola a do położonego w pobliżu "Łosiowego Kąta" fragmentu podmokłego lasu. Może uda mi się zobaczyć dzięcioła białogrzbietego, którego w tym miejscu widział w ubiegłym roku Krystian ? Siedlisko wręcz podręcznikowe, ale nie słyszymy ani bębnienia ani też żadnego głosu, który mógłby wskazywać na obiekt naszych poszukiwań. Jakiś kowalik nawołuje jak szalony przy swojej dziupli, pojawia się dzięciołek, dwukrotnie między drzewami przemyka też większy dzięcioł, prawdopodobnie duży, szczegółów jego wyglądu jednak nie dostrzegamy. 

Siedlisko dzięcioła białogrzbietego bez dzięcioła białogrzbietego

Wracamy do "naszych" gęsi. Na trasie Płochowo - Osowiec - Białogrądy, szczególnie pod Osowcem, przebywają duże skupiska gęsi. Okazało się, że piękna, słoneczna pogoda stała się naszym poważnym przeciwnikiem. Od godzin porannych powietrze nad polami i łąkami drga uniemożliwiając praktycznie obserwacje. Owszem da się dostrzec gęgawy, gęsi białoczelne czy tundrowe ale na "wyłuskanie" gęsi krótkodziobej w tej gęstej, gęsiej masie nie są to dobre warunki. Dlatego trzeba cieszyć się ... łosiem. Zbliżając się do Osowca dostrzegłem młodziaka zmierzającego przez pola po przekątnej wprost na naszą drogę. Nie pozostało nic innego jak trochę poczekać. Na szczęście ruch na drodze praktycznie zerowy. Młody łoś doszedł do jezdni, spojrzał śmiesznie na intruza w pomarańczowej bluzie (czyli na mnie 😉), "postrzygł" uszami próbując wyłapać ewentualne niepokojące odgłosy dochodzące z drogi i dostojnie przeszedł na jej drugą stronę znikając w gęstym podmokłym zagajniku. Krystian zadowolony bo to jego pierwszy łoś w życiu 😊.




Zostawiamy łosia - szukamy gęsi dalej. Nad Kanałem Rudzkim dorosły błotniak zbożowy obserwowany w drgającym powietrzu i z dużej odległości podniósł nam trochę ciśnienie bo niby dlaczego nie mógłby to być kaniuk ?😉. 

Czas szybko płynie. Musimy też wziąć pod uwagę długą drogę powrotną. Wracamy więc na szosę biegnącą wzdłuż doliny Biebrzy w kierunku Wizny. Koło Brychów spotykamy parę ptasiarzy z Augustowa. Informują nas, że przed chwilą byli pod Łojami-Awissą i widzieli gęś krótkodziobą. Dopytujemy o szczegóły i po chwili pędzimy już w to miejsce. Niestety nie mamy szczęścia. Wracamy "na tarczy". Wspólnie z naszymi nowymi znajomymi przepatrujemy jeszcze ogromne zgrupowanie gęsi na łąkach pod Brzostowem. Udaje się wypatrzeć berniklę białolicą. Jest to jednak już ostatni gęsi akcent naszego pobytu nad Biebrzą. Na pożegnanie bagiennych ostępów natrafiamy jeszcze na dwa łosie przy drodze do Włochówki. Szybko jednak znikają w gęstwinie. 

Różnogatunkowe zgrupowanie gęsi pod Brzostowem

Bernikla białolica Branta leucopsis pod Brzostowem (fot. Krystian Jainta)

To były fajne dwa dni. Już nie mogę doczekać się maja, kiedy w ramach Mojego Wielkiego Roku wrócę po biebrzańskie gatunki.

07 marzec

Dogadałem się w tygodniu z Krystianem Jaintą, że trzeba byłoby ruszyć w Polskę za gęsiami. Okazało się bowiem, że mamy te same braki. On w "życiówce", ja na liście Wielkiego Roku. Ustaliliśmy więc, że wyjeżdżamy w niedzielę w nocy na dwa dni nad Biebrzę. Nie spodziewaliśmy się, że temat gęsi troszkę nam przyspieszy. A to wszystko za sprawą Szymona Beucha i Pawła Skałbana, którzy w sobotę wypatrzyli w "gęsim tłumie" na Dzierżnie Małym dwie dorosłe gęsi małe. Nie pozostało nam nic innego jak zameldować się w niedzielny poranek na południowym brzegu tegoż zbiornika i szukać swojej szansy. Gdy przyjechaliśmy, była godzina 7, większość gęsi właśnie wylatywała na pola na roślinną konsumpcję. Te które jeszcze zostały, trzymały się środka zbiornika na dodatek chowając się za wyspą o dźwięcznej nazwie "Tumidaj" 😉. Niestety na Dzierżnie Małym jest pewien problem z dostępem do linii brzegowej po stronie południowej, gdyż nie dość, że na większej jej części uniemożliwiają to ściśle przylegające do siebie ośrodki wypoczynkowe, to jeszcze o tej porze zdecydowana większość jest zamknięta na głucho. Znajdujemy w końcu jakieś "ażurowe" ogrodzenie przez które mamy wgląd w przestrzeń zbiornika. Rozstawiam lunetę ale tak kątem oka dostrzegam stojącego na wewnętrznym ogrodzeniu od strony wody jakiegoś dużego ptaka. Po chwili już wiem, że to będzie mój nr 150 na liście rocznej - gęsiówka egipska 😉. Na trawniku, poniżej stojącej na ogrodzeniu gęsiówki, druga. Skanujemy to co jeszcze zostało z gęsiego stada i dostrzegamy ... gęś tybetańską. No niestety z wiadomych względów nie wzbogaci ona mojej listy gatunkowej. Nic więcej tutaj nie zdziałamy. Przenosimy się więc koło przepompowni. W tym czasie praktycznie wszystkie gęsi "wyparowały", z tybetańską włącznie. Zostały jedynie trzymające się wyraźnie w parach gęgawy. Postanawiamy ruszyć na pola, może uda nam się znaleźć jakieś żerujące gąski. Niestety po tej objazdówce jesteśmy mocno rozczarowani. Dotarliśmy aż pod Toszek. NA POLACH ZERO GĘSI !!! Spotykamy Wojtka Cichego. Ma podobne doświadczenie z dzisiejszego poranka. Wracamy więc na zbiornik. Będziemy czekać na powrót gęsi z żerowisk. Z ciekawostek na zbiorniku pojawiły się 3 ohary. Koło 10 zaczęły powracać gęsi. Dołączają do nas jeszcze dwaj ptasiarze z Kędzierzyna-Koźla. Wszyscy chcemy gęsi małych. Gęsi zlatuje się coraz więcej. "Gęsi tłum" gęstnieje. W tej ciżbie udaje się wypatrzeć berniklę białolicą. Czeka nas ciężka przeprawa. Ponieważ staliśmy na brzegu poniżej wału, nie byliśmy widoczni z drogi. Wojtek Cichy, który przyznał się, że 14 lat "czeka" na gęś małą sprawdza informację na ornitho.pl. JEST !!! Ze zbiornika na brzegu którego stoimy i gapimy się w kilkutysięczne stado gęsi tundrowych i białoczelnych podawana jest z dnia dzisiejszego gęś mała w liczbie 2 ptaków !!! Konsternacja 😮. Okazało się, że na zbiornik przybyły posiłki: Paweł Malczyk, Wojtek Janecki i Gabrysia Krętosz. Nie widzieli nas, stojących poniżej wału. Dostali się za zgodą właścicieli na teren jednego z ośrodków i "wyłuskali" te małe gąski a my skrzętnie z tego skorzystaliśmy 😉. Nie ma to jak dobra koleżeńska współpraca. Z naszej perspektywy nie było szans na zobaczenie tych gęsi. Nad Biebrzę ruszymy "lżejsi" 😉

Gęsiówka egipska Alopochen aegyptiaca - akrobatka 😉
Gęś tybetańska Anser indicus. Niestety tylko kategoria D (fot. Krystian Jainta)
Gęsi małe Anser erythropus z odległości 500 metrów
Gęsi małe Anser erythropus 
Gęś mała Anser erythropus 

06 marzec

Słonecznie zapowiadającą się sobotę postanowiliśmy z Kasią rozpocząć od poszukiwań dzięcioła średniego w jaroszowieckiej buczynie, czyli tuż tuż za moim blokiem 😉. Wczoraj znów przyprószyło, tak z 10 cm, a ponieważ w nocy temperatura ciągle na minusie, śnieg się utrzymał przez co w lesie zrobiło się "bajkowo". Zachęcone promieniami słońca i bezwietrzną pogodą koncert "pohukiwań" dawały siniaki, co rusz podrywając się do lotu nad zajmowanym terytorium. Na niewielkim obszarze stwierdziliśmy co najmniej 3 rewiry tych gołębi. W ich sąsiedztwie głośnym " zaznaczał swoją obecność dzięcioł zielonosiwy wraz ze swoją partnerką. Dzięcioła średniego jednak nie znaleźliśmy i w dalszym ciągu "wisi" na liście braków w Moim Wielkim Roku. Ale co się odwlecze ... 😉.

Jaroszowiecka buczyna przyprószona marcowym śniegiem - siedlisko siniaka Columba oenas i dzięcioła zielonosiwego Picus canus

Buczyna na jurajskich wzgórzach "tuż" za moim blokiem
Dzięcioł zielonosiwy Picus canus
Dzięcioł zielonosiwy Picus canus
Siniak Columba oenas na straży swojego rewiru
Siniak Columba oenas

Późnym popołudniem dotarliśmy w Lasy Lublinieckie koło Tworoga, gdzie wraz z Krzyśkiem Belikiem wsłuchiwaliśmy się w odgłosy dochodzące ze starych fragmentów borów, starając się wyłuskać te należące do włochatek. Udało się stwierdzić nawołującego samca w na jednym stanowisku, znanym Krzyśkowi już od co najmniej 10 lat. W innym miejscu stwierdziliśmy pojedyncze charakterystyczne dla włochatki "cmoknięcie" po czym nastała cisza. W ogóle w lesie późnym popołudniem panuje jeszcze przejmująca cisza. Chyba na prawdziwą wiosnę trzeba będzie jeszcze trochę poczekać, a włochatki pewnie przystąpią do lęgów wreszcie normalnie, jak po normalnej zimie, czyli w połowie kwietnia. 

03 marzec

Nie, nie będzie to jednak śpiewak a siewka złota Pluvialis apricaria 😊. Niewielkie stadko tych siewek, liczące 12 ptaków, spotkałem na rozległym polu tuż przy drodze z Wodzisławia w kierunku granicy z Czechami. To odpowiedni biotop i okres na obserwacje tego gatunku siewek, które powracają z zimowisk w kierunku ich północnych lęgowisk. Ptaki jeszcze nie są w szatach godowych. Pewnie spędzą na tych polach kilka dni po czym znikną.

Siewki złote Pluvialis apricaria na oziminie
Siewki złote Pluvialis apricaria w drodze na lęgowiska



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz