27 czerwiec
Od 10 dni siedzę w podnośniku i poza bocianami oraz wróblami i mazurkami w bocianich gniazdach niewiele więcej widzę, a żeby coś mogło ruszyć zastój na mojej liście w Wielkim Roku to już w ogóle. Dość ! Trzeba zebrać siły (choć przychodzi to z trudem) i się ruszyć. Jadę do Wizny na czaplę modronosą okupującą od dłuższego czasu nadnarwiańskie zakrzaczenia. Docieram do Port Wizna. Tutaj mam szukać ewentualnej pomocy w znalezieniu czapli. Tak przynajmniej radzi mi Sławek Niedźwiecki czyli "Dziku". Akurat trafiam na grupę przygotowującą się do rejsu katamaranem. Zenek - kapitan jednostki pływającej - radzi aby jednak może nie płynąć z Nim tylko przejść się w rejon boiska i stamtąd próbować szczęścia, bo może okazać się, że czapli akurat nie będzie i niepotrzebnie stracę kasę. Co za uczciwe podejście 😊. Tak też zrobiłem, ale za chwilę tego żałowałem, bo akurat czapla była, o czym poinformował mnie z przepływającego katamaranu jego kapitan, wskazując miejsce na przeciwnym brzegu gdzie czapla modronosa przebywa w gęstwinie krzewów. Nie mam szans aby ją dojrzeć z tego miejsca. Wracam więc do "portu". Przecież czapla musi się w końcu ruszyć. Tak też się stało. Dorosła czapla modronosa wyfrunęła z zadrzewień i lecąc w moim kierunku zapadła w zakolu rzeki. W międzyczasie zjawił się Tomek, właściciel gospodarstwa agroturystycznego i organizator rejsów po Biebrzy i Narwi. Nie był zdziwiony, że przyjechałem taki kawał za ptakiem. Po prostu zna się na rzeczy (na ptakach też)😀 . Bardzo życzliwy człowiek. Po chwili płynę sobie korytem Narwi i mam to czego chciałem. Czapla modronosa w całej okazałości zarówno w locie jak i ukryta wśród liści. A tak w ogóle Wizna to miejsce godne polecenia na wypoczynek. Muszę tu kiedyś wrócić.
|
Czapla modronosa Ardeola ralloides w locie nad Narwią |
|
Czapla modronosa Ardeola ralloides |
|
Czapla modronosa Ardeola ralloides |
|
Czapla modronosa Ardeola ralloides |
19 czerwiec
Decyzja zapadła. Jedziemy z Kasią na pomurnika ! Dla Niej to ptak - marzenie. Początkowo mieliśmy też wjechać na Kasprowy po płochacza halnego i siwerniaka ale nie było szans na bilety. O 3 w nocy pod olkuskim "makiem", co było wcześniej oczywiście dogadane, spotykamy się z Jackiem Betleją i Adamem Dybichem. Do Doliny Kościeliskiej docieramy koło 6. Mimo tak wczesnej pory ludziska już ciągną w kierunku Hali Ornak. Nie ma co prawda jeszcze tłumów, ale co chwila na parkingu zjawia się kolejny wypełniony samochód. Po godzinie marszu doliną, umilanego nam przez rozśpiewane dziwonie, pliszki górskie, strzyżyki i inne ptasie bractwo stajemy przed rozwidleniem szlaków. Na szczęście ten czarny, w kierunku Jaskini Raptawickiej, nie cieszy się powodzeniem. Pokonujemy łańcuchy, z językiem do pasa wdrapuje się na wypłaszczenie przy ścianach skalnych i ... widzę przelatującego pomurnika. W zasadzie temat zakończony i można by wracać no ale oczy tym pięknym ptakiem trzeba jednak nacieszyć 😀. Piękno "tatrzańskiego motyla" (góralska nazwa pomurnika to "mentel" czyli motyl) przyciągnęło też oprócz nas kilka innych osób w tym niezmordowanego Staszka Turowskiego. Pomurniki w liczbie 2 (para) pięknie pokazywała się na ścianach Raptawickich Turni zbierając pożywienie i co jakiś czas, któryś z tej dwójki, wzbijając się w powietrze eksponował piękną czerwień skrzydeł dając nam możliwość podziwiania tego ich charakterystycznego "motylego lotu". Chłopcy zostali jeszcze z nadzieją, że zobaczą orła przedniego, my przewidując eksplozję temperatury wróciliśmy do Kir na kawę, oczywiście z przystankiem w dolinie na kubek chłodnej żętycy. Było super 😎.
|
Pomurnik Tichodroma muraria po góralsku "mentel" czyli motyl |
|
Pomurnik Tichodroma muraria - samica |
|
Pomurnik Tichodroma muraria - samica |
|
Pomurnik Tichodroma muraria - samiec w "motylim" locie |
|
Pomurnik Tichodroma muraria - samiec |
|
Widok spod Raptawickich Turni na Tatry Zachodnie |
15 czerwiec
Jadę na Kurpie. Cel wiadomy: KRASKA !!! Ginący gatunek lęgowy w Polsce. Jadę w miejsce, gdzie ostatnio, wracając z Weekendu Rzadkości, widział ją Krystian z ekipą a ja nie zdążyłem już się załapać, bo ptak odleciał. Kraski lubią żerować na skoszonych łąkach. Plan mam więc taki, prosty. Będę jeździł po drogach i szukał świeżo skoszonych lub koszonych łąk. Nie przypadkowo pojechałem więc w dzień roboczy. Zajechałem na miejsce o świcie. Jest dobrze bo w "starym miejscu" są skoszone obszary łąk. Parkuję na drodze, otwieram okno i patrzę po okolicy. W pewnym momencie kątem oka dostrzegam, że mignęło mi coś jakby niebieskiego na skraju lasu. Patrzę w tym kierunku. Jednak nie, nie. Chyba mi się wydawało. Może to był siniak oświetlony mocnym słońcem. JEST !!! JEST !!! JEST!!! Jednak mi się nie wydawało. Na skraju lasu, na uschniętych gałęziach obserwuje skoszoną łąkę kraska. Ależ mam farta ! Daleko, ale mi to wystarcza. Nie sądziłem, że to będzie dopiero początek fotograficznej sesji z samochodu. Kraska zrywa się do lotu, wykonuje w powietrzu jakieś akrobacje, leci prosto na mnie i siada na drutach linii przy drodze. Zaczyna się kosmetyka piór. Z pobliskich zadrzewień dochodzi do moich uszu niezbyt głośne, ochrypłe "krakanie". To głos kraski. Nie mam wątpliwości. Wczoraj, przed wyjazdem, obsłuchałem się jej głosów na xeno-canto. Z korony topoli wylatuje drugi osobnik i już w parze przemieszczają się na dach nowego budynku. Odchody wskazują, że to chyba jedno z ich ulubionych miejsc. Ja cały czas w aucie. Na szczęście nie ma upału. Jeden z ptaków co jakiś czas zlatuje na podwórko i szuka owadów w trawie. Obserwuje je kilkanaście minut. Ptaki z dachu przelatują na pobliskie paliki ogrodzonego pastwiska i co chwilę zlatują na murawę, coś łapią i wracają z powrotem na paliki. Ptaki emanują barwami. Na dodatek są pięknie oświetlone. Widok bajkowy. Patrząc sobie na tą moją "parę" nie sądziłem, że zobaczę coś jeszcze nowego. Owszem - zobaczyłem. Do dwójki krasek dołączyła kolejna - trzecia. Oczy nasyciłem do woli. Zdjęć zrobiłem całe mnóstwo. I nie mam zamiaru tego ukrywać. Chyba teraz muszę czekać na wezwanie jakiegoś organu ścigania bo dopuściłem się poważnego naruszenia przepisów o ochronie przyrody - ośmieliłem się sfotografować "zakazany" obiekt. Z góry proszę o łagodny wymiar kary 😉.
|
Kraska Coracias garrulus. Już byłem szczęśliwy, ale okazało się, że to dopiero początek 😊 |
|
Kraska Coracias garrulus |
|
Kraska Coracias garrulus - poranna kosmetyka |
|
Kraska Coracias garrulus - para |
|
Kraska Coracias garrulus - para |
|
Kraska Coracias garrulus na podwórku |
|
Kraska Coracias garrulus |
|
Kraska Coracias garrulus |
|
Kraska Coracias garrulus - para |
|
Kraska Coracias garrulus |
|
Kraska Coracias garrulus - para |
|
Kraska Coracias garrulus |
|
Kraska Coracias garrulus |
|
Kraski Coracias garrulus. Kiedy jechałem na Kurpie marzyłem aby zobaczyć choć jedną ... |
|
ale że zobaczę ich aż trzy 😲 Przeżycie mega |
14 czerwiec
Ten pompowany na siłę balon musiał w końcu zrobić wielkie BUM ! Nie po raz pierwszy zresztą. Chodzi oczywiście o Euro i wielkie oczekiwania wobec naszych "wspaniałych kopaczy piłki". Przeczuwając nadchodzącą tragedię postanowiłem więc ruszyć się na stawy w Borowie spróbować zaliczyć zielonkę. Miejsce polecił mi Sławek Dąbrowski. I to był strzał w 10. Było późne popołudnie, słońce jeszcze mocno przypiekało, kiedy usiadłem sobie na grobli rozdzielającej mocno zarośnięte sąsiadujące ze sobą stawy. Niestety to już jest ten czas kiedy w takich miejscach, zarówno ci słyszalni jak i ci cisi, drobni krwiopijcy potrafią całkiem skutecznie uprzykrzyć życie. Na szczęście nie musiałem czekać długo, kiedy przy kanale jednego ze stawów najpierw usłyszałem a za chwilę dostrzegłem na skraju szuwarów przemykającą zielonkę. Na ten głos, z sąsiedniego stawu, odpowiedziały kolejne dwa samce. Dużo więc krwi nie zostało mi upitej, zaliczyłem w Moim Wielkim Roku kolejny gatunek co udało mi się w miarę porządnie udokumentować a i mój system nerwowy nie został nadszarpnięty wszak klęskę "nadętej polskiej husarii" z solidną ekipą braci Słowaków przeczuwałem 👍.
|
Zielonka Zapornia parva |
|
Zielonka Zapornia parva |
|
Zielonka Zapornia parva |
|
Zielonka Zapornia parva |
|
Zielonka Zapornia parva |
|
Zielonka Zapornia parva |
07-08 czerwca
Informacja o pojawieniu się syczka na jednym z osiedli w Gliwicach dotarła do mnie podczas obrączkowania śmieszek w żwirowni pod Tarnowem. Oczywiście natychmiast wykonałem kilku telefonów wszak w Gliwicach działa przecież mocna grupa zaprzyjaźnionych ptasiarzy. Komentarze były różne 😉. Z drugiej strony zamieszczone na fb nagranie nawołującej sowy zamieszczone przez jej znalazczynię, Panią Victorię, nie budziły wątpliwości co do poprawności oznaczenia gatunku. No cóż, trzeba uzbroić się w cierpliwość i poczekać do wieczora. Początkowo miałem jechać do Gliwic przed zmrokiem, ale cały dzień na słońcu w kolonii mew mocno mnie zmęczył i się zdrzemnąłem. Miałem jednak kontakt z Tomkiem Grochowskim, który gdyby syczek został potwierdzony miał mnie natychmiast powiadomić. Zadzwonił koło 21 niestety z informacją, że ptaka nie ma. Mogłem drzemać dalej. Nie trwało to jednak długo. Kolejny telefon postawił mnie do pionu. "SYCZEK JEST na osiedlu między blokami" - spokojnym tonem oznajmił Tomek. Dojazd zajął mi 40 minut zamiast godziny. Większość obserwatorów już się rozjeżdżała, Tomek z Darkiem Szlamą i Michałem Skórą czekali aż dojadę. To są prawdziwi koledzy 👍. Dostaję krótkie wskazówki, gdzie mam iść. Już po chwili do mych uszu dociera charakterystyczne, powtarzane co 2, może 3, sekundy "tju...tju". Staram się namierzyć skąd te syczkowe nawoływania dobiegają. Jestem na osiedlu Sikornik. Tutaj wszystkie ulice mają ptasie nazwy. Jest bezwietrznie więc głos syczka niesie się daleko. W końcu lokalizuję go w zadrzewieniach między blokami Mewy 18 a 26. Jest dość ruchliwy. W końcu stoję pod drzewem z syczkiem. Razem z napotkanym Wojtkiem Miłoszem nagrywamy nieprzerwanie nawołującego samca. Syczek znów zmienia lokalizację. Tym razem siada na maszcie antenowym wieżowca przy Bekasa 13. Dołączam do Pawła Malczyka a za chwilę zjawiają się Michał Zawadzki z Maćkiem Kowalskim. Syczek zmienia znów lokalizację. Przemieszcza się na blok Bekasa 17. Tutaj namierzamy go odzywającego się z otworu wentylacyjnego stropodachu. Ciekawa sytuacja. W odległym o 140 km czeskim Ołomuńcu para syczków w tym roku założyła gniazdo też w otworze wentylacyjnym jednego z bloków. Póki co wygląda na to, że "nasz" syczek jest singlem. Zobaczymy co pokażą najbliższe dni. Zdjęcia nie udało mi się zrobić ale pamiątkowe nagranie mam 😊.
Syczek w otworze wentylacyjnym nie dawał mi spokoju. Rano poprosiłem więc chłopaków z Gliwic aby sprawdzili czy czasami w ciągu dnia syczek nie siedzi "w dziurze". Chłopcy, ku mojemu zdziwieniu, stwierdzili, że nie ma możliwości aby w te otwory wentylacyjne na bloku Bekasa 17, cokolwiek mogło się dostać. Po prostu każdy z otworów jest zabezpieczony osłoną (niby rynienką) 😮. Cholera, to co nasza czwórka wczoraj widziała, i to przez lunetę ??? Musiałem to sprawdzić. To było do przewidzenia. Późnym popołudniem na osiedlu z każdym kwadransem przybywało ptasiarzy z całej Polski chcących przeżyć spotkanie z syczkiem. Jeszcze raz dokładnie przyglądam się trzem otworom wentylacyjnym w wieżowcu nr 17 przy Bekasa. Są ewidentnie dostępne dla ptaków. Co prawda są osłonki (te niby rynienki) ale one raczej nie stanowią przeszkody aby ptaki dostały się w obszar stropodachu. Moje wnioski potwierdza Marcin Charymski, który widział wlatujące przez środkowy otwór do wnętrza stropodachu kawki. "Moi" Gliwiczanie muszą zdobyć trochę praktyki w możliwościach awifauny osiedlowej 😜. A syczek zachował się podobnie jak poprzedniej nocy. Najpierw odezwał się z kępy drzew między blokami przy Mewy, następnie niziutko nad ziemią, tuż obok mnie przeleciał w kierunku wysokich drzew przy bloku Bekasa 17 a stamtąd przeleciał, gdzie ? Do otworu wentylacyjnego w stropodachu tego bloku 😁. Oczywiście o punkcie na szczycie anteny na Bekasa 13 też nie zapomniał. Wszystko to obserwowało minimum 50 osób a mnie udało się wykonać kilka fotek dokumentaacyjnych.
|
Syczek Otus scops w otworze wentylacyjnym bloku ul. Bekasa 17 |
|
Syczek Otus scops w otworze wentylacyjnym bloku ul. Bekasa 17 |
|
Syczek Otus scops w otworze wentylacyjnym bloku ul. Bekasa 17 |
01 czerwca
Powinniśmy być już w Mikoszewie. Zamiast jednak na północ trzeba było się udać w zupełnie odwrotnym kierunku. O świcie meldujemy się w Nie jesteśmy pierwsi. Igor Długosz próbuje od brzasku wypatrzeć coś w odległych o kilkaset metrów krzakach, gdzie niby na noc została dzierzba. Wstające słońce świeci prosto w oczy. Dodatkowo lekka mgiełka utrudnia póki co obserwacje. Dojeżdżają inni. Wszyscy tłumaczymy sobie, że dzierzby lubią ciepło więc rudogłówka pokaże się jak już słońce na dobre rozgrzeje powietrze. W pewnym momencie na stertę gałęzi wyskakuje dzierzba. Czyżby ? Ciśnienie w górę. Spokojnie to tylko gąsiorek. No i tak spędzamy stojąc na ulicy kilka godzin. Trzeba w końcu spojrzeć prawdzie w oczy. Nic z tego nie będzie. Okazuje się, że dzierzby nie są w tym roku łaskawe dla mnie. Porażka z dzierzbą czarnoczelną w maju, teraz z rudogłówką ... Czas na jakiś sukces. Ruszamy ku Wielkopolsce. Co prawda informacja o ibisie kasztanowatym była początkowo mało precyzyjna co do lokalizacji (przynajmniej dla osób spoza regionu) no ale w końcu coś się w drodze, długiej drodze, musi wyjaśnić. Od czego są życzliwi znajomi ptasiarze 😊. Kilka telefonów i rozmawiam z Arturem Włodarczakiem, znalazcą ibisa, który dokładnie wyjaśnia jak dojechać na Bagna Średzkie. Niepokojące jest to, że ostatni raz Artur widział jak ibis odlatuje w kierunku wschodnim. Podobno jednak niedaleko są też podobne rozlewiska więc jak nie tu to tam na pewno będzie. Stajemy na polnej drodze, w dole rozciągają się rozlewiska. Ibisa nie widać. Trzeba przyjąć jakiś plan. Rozdzielamy się. Irek idzie gruntową drogą wzdłuż rozlewisk na lewo ja składam lunetę i zamierzam iść w stronę przeciwną. Nie muszę. Ibis kasztanowaty wylatuje z wysokich traw gdzie poszedł Irek i ląduje na otwartej przestrzeni rozlewisk. W ubarwieniu skromny ale jakże pięknie opalizują w słońcu ciemne skrzydła. Ibis żeruje, poprawia swoje upierzenie. Dzielimy się via internet obserwacją z innymi. Po chwili zjawiają się lokalni ptasiarze. Ibisa zostawiamy pod ich opieką a my w końcu jedziemy do Mikoszewa. Tam czeka na nas sieweczka morska i ... Samek Sosnowski. Niestety starość nie radość i kondycja już do...kitu 😕 Nie ma szans abyśmy dotarli nad zatokę jeszcze za widoku. Irek zróbże chłopie w końcu to prawko !!! Śpimy na jakimś parkingu przy A1.
|
Dorosły ibis kasztanowaty Plegadis falcinellus |
|
Dorosły ibis kasztanowaty Plegadis falcinellus |
|
Dorosły ibis kasztanowaty Plegadis falcinellus |
|
Dorosły ibis kasztanowaty Plegadis falcinellus |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz